Gilino- historie ze strzepów wyrwane
Moderator: zbyszekg9
Gilino- historie ze strzepów wyrwane
Na stole przede mną leży dębowy liść.Zerwałem go z potrzeby posiadania go choćby na krótki moment.Pachnie.Ciemna butelkowa zieleń sprawia,że ciągle jestem w tym lesie.Chłonąc olejki eteryczne liści,które brałem w dłoń i wąchałem.To nie żart.One naprawdę dają miłą woń dąbrowy.W tej dąbrowie odnajduję pewną dzikość sędziwego boru-do którego zawsze lgnę.Przyjemnością jest obcować z lesistością własnego spokoju.W ciszy i w skupieniu wędrować po ścieżkach wydeptanych przez dziki i sarny.Wsłuchany w odgłosy ptaków.Jeszcze jest lato bez babiego lata.Można wejść w gąszcz zielska,gdzie kowaliki pełzają po omszałych pniach drzew a w pobliskim stawie podziwiać różnorodną paletę barw odbijającego się słońca.Natura wie najlepiej,co uczynić,aby szarości jesiennych dni nie były przydługie.
Mazowsze zawsze miało swoją specyfikę,inność i krajobraz.Nawet tutejsi ludzie samych siebie nie zawsze potrafią zrozumieć.Kto wie,czy nie jest to pokłosiem naszych pogańskich plemiennych naleciałośći tkwiących w nas.Odżywają nagle bez ostrzeżenia,kiedy krnąbrność i niepokój wzajemnie sobie towarzyszą.Lubię moją mazowszańskość.Najczystszą odkrywam zawsze daleko na uboczu z dala od głównych traktów i ciągów komunikacyjnych.Tam są zapomniane kapliczki i ich nierzadko intrygujące historie.Piaszczyste dukty z połaciami monotonnych pół i łąk.Lecz to tylko pozory.Nagle przed oczyma tułacza zdarza się niespodzianka widokowa.Sterczące warownie-grodziska wyłaniające się ponad ten płaski teren ziemi.Jak ktoś ma szczęście usłyszy w oddali echa rozmów tamtych ludzi i tamtejszych wojów słowiańskich.A wierzcie mi,zdarzają się i tacy...
Obszar Mazowsza Płockiego leży umownie w widłach trzech naszych pięknych rzek-Skrwy Prawej,Wisły oraz Wkry.Rzec by można "Oto moja mała ojczyzna".Płock to moje miejsce z którego bije na nie moje serce.Stąd idę przed siebie,by je poznawać.
Miejscowość Gilino znajduje się około 18 km od Płocka przy trasie "krajowej"nr.540 Płock-Drobin.Upraszczam oczywiście,lecz jak ktoś będzie chciał znaleść to odnajdzie.Jak podaje Jerzy Łempicki w "Herbarzu Mazowieckim t.1 i 2 (Wydawnictwo Heroldium,Poznań 1997.)" Glinno wieś liczyła w wieku XVI około 100 osadzonych kmieciami,była własnością kolegiaty św. Michała w Płocku.Zaliczana była do parafii w Wożnikach,mimo,że położona była na zachód od Juryszewa.W 1580 roku posesorem Glinna był X.Mikołaj Sławogórski,który oskarżył szlachtę Otolskich o grabieże w Glinnie.W 1789 roku Glinno było jak się zdaje wsią czynszową i było w nim 6 dymów i 35 poddanych.W 1864 roku od 4 uwłaszczonych gospodarzy wykupił 99 ha gruntów Julian Kunkiel,syn Krzysztofa.Folwark ten kupił w 1880 roku Julian Koziczyński.W 1902 roku majątek o powiększonym jak się zdaje w międzyczasie obszarze odziedziczyły jego dzieci i rozprzedały.Część została przyłączona do Giżyna i Zakrzewa,gdzie dziedzicem był w 1921 roku Henryk Waśniewski.Folwark liczący 99 ha nabył w 1919 roku Aleksander Gawarecki,który go po kilku latach rozparcelował".
Las giliński ( obecna nazwa Gilino ),to moje współczesne miejsce włóczęgostwa.Słynie on z dorodnych starych dębów szypułkowych nierzadko przekraczających w obwodzie szerokość 4,5 metra.Przyciągają mnie do siebie.Wołają poszumem swych liści i stękaniem zmęczonych czasem konarami.Długo nie wytrzymuję i wracam tam z radością.Dla takich miejsc dusza człowiecza odzyskuje siły.W ich dziuplastych mrokach zasypia spokojem.Tuli się jak do mocarza,przy którym nic jej nie grozi.Dziczeje na nowo z matką naturą!
Sławko Gajewski.
Mazowsze zawsze miało swoją specyfikę,inność i krajobraz.Nawet tutejsi ludzie samych siebie nie zawsze potrafią zrozumieć.Kto wie,czy nie jest to pokłosiem naszych pogańskich plemiennych naleciałośći tkwiących w nas.Odżywają nagle bez ostrzeżenia,kiedy krnąbrność i niepokój wzajemnie sobie towarzyszą.Lubię moją mazowszańskość.Najczystszą odkrywam zawsze daleko na uboczu z dala od głównych traktów i ciągów komunikacyjnych.Tam są zapomniane kapliczki i ich nierzadko intrygujące historie.Piaszczyste dukty z połaciami monotonnych pół i łąk.Lecz to tylko pozory.Nagle przed oczyma tułacza zdarza się niespodzianka widokowa.Sterczące warownie-grodziska wyłaniające się ponad ten płaski teren ziemi.Jak ktoś ma szczęście usłyszy w oddali echa rozmów tamtych ludzi i tamtejszych wojów słowiańskich.A wierzcie mi,zdarzają się i tacy...
Obszar Mazowsza Płockiego leży umownie w widłach trzech naszych pięknych rzek-Skrwy Prawej,Wisły oraz Wkry.Rzec by można "Oto moja mała ojczyzna".Płock to moje miejsce z którego bije na nie moje serce.Stąd idę przed siebie,by je poznawać.
Miejscowość Gilino znajduje się około 18 km od Płocka przy trasie "krajowej"nr.540 Płock-Drobin.Upraszczam oczywiście,lecz jak ktoś będzie chciał znaleść to odnajdzie.Jak podaje Jerzy Łempicki w "Herbarzu Mazowieckim t.1 i 2 (Wydawnictwo Heroldium,Poznań 1997.)" Glinno wieś liczyła w wieku XVI około 100 osadzonych kmieciami,była własnością kolegiaty św. Michała w Płocku.Zaliczana była do parafii w Wożnikach,mimo,że położona była na zachód od Juryszewa.W 1580 roku posesorem Glinna był X.Mikołaj Sławogórski,który oskarżył szlachtę Otolskich o grabieże w Glinnie.W 1789 roku Glinno było jak się zdaje wsią czynszową i było w nim 6 dymów i 35 poddanych.W 1864 roku od 4 uwłaszczonych gospodarzy wykupił 99 ha gruntów Julian Kunkiel,syn Krzysztofa.Folwark ten kupił w 1880 roku Julian Koziczyński.W 1902 roku majątek o powiększonym jak się zdaje w międzyczasie obszarze odziedziczyły jego dzieci i rozprzedały.Część została przyłączona do Giżyna i Zakrzewa,gdzie dziedzicem był w 1921 roku Henryk Waśniewski.Folwark liczący 99 ha nabył w 1919 roku Aleksander Gawarecki,który go po kilku latach rozparcelował".
Las giliński ( obecna nazwa Gilino ),to moje współczesne miejsce włóczęgostwa.Słynie on z dorodnych starych dębów szypułkowych nierzadko przekraczających w obwodzie szerokość 4,5 metra.Przyciągają mnie do siebie.Wołają poszumem swych liści i stękaniem zmęczonych czasem konarami.Długo nie wytrzymuję i wracam tam z radością.Dla takich miejsc dusza człowiecza odzyskuje siły.W ich dziuplastych mrokach zasypia spokojem.Tuli się jak do mocarza,przy którym nic jej nie grozi.Dziczeje na nowo z matką naturą!
Sławko Gajewski.
Ostatnio zmieniony pt lut 03, 2012 10:47 am przez slawko72, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: GILINO K. PŁOCKA.
Sławku. Piękna, z serca płynąca opowieść ale pamiętaj o czytelnikach, łatwiej będzie im czytać gdy będziesz pamiętał o akapitach.
GILINO-HISTORIE ZE STRZĘPÓW WYRWANE.
Był dwór w Gilinie koło Bielska.Za czasów PRL mieściła się tam szkoła podstawowa(?).Wiadomo,dziedzice,obszarnicy i wywyskiwacze ludu mieli wówczas przerąbane.Władza ludu i tylko dla ludu była jedyną i uszczęśliwiającą ucięmiężony naród po wiekach wyzysku.
Dziś po dworze dziedzica Gilina nie ma nawet śladu.Może kępy krzaków i dziury po głębokich "pańskich"piwnicach,gdzie trunek był wytrawny i zapasy jadła obfite.
Na chwilę obecną ustaliłem dość niepewne informacje dotyczącze rodzinnych kolei dziedzica oraz to,co działo się pod jego nieobecność.Oto one:Na początku wojny Niemcy wywieżli dziedzica Gawareckiego(?),pozostawiając w majątku jego małżonkę.Po jakimś czasie dziedziczka także wyjechała.Pod koniec II wojny światowej do wsi wkraczają Rosjanie.Tamże w tydzień czasu zjadają aż 60 sztuk owiec...Ponoć tzw. rosyjscy żołnierze jedzą mięso na surowo.Nie wiem z jak dużego liczebnie składał się oddział rosyjski.W samym dworze"ruscy" dewastują meble np.bagnetami wycinając ze skórzanej kanapy skórę a potem śpiąc na niej na słomie.W czasie wojny po wywózce dziedzica , na jego miejsce Niemcy sprowadzają niejakiego Hantela lub Chantela (?). On sprawuje pieczę nad dworem i gospodarzy na roli.Ponoć dobrze i z szacunkiem dla mebli i dzieł sztuki.
Za dziedzica każda kobieta w obrębie włości dworu musiała odpracować jakąś część swojego czasu.Nie wiem ile.W ogrodzie "pana" nie wolno było wejść i zerwać choćby jednego jabłka...Była ponoć przewidziana jakaś kara(?) Na wyjazd dziedziców do miasta ( Bielska lub Płocka )do powozu lub bryczki zaprzęgano aż 6 par koni.Czy to prawda,czy złośliwość ludzka-trudno orzec.Istnieje również jakieś dziwne i znajome przekonanie o fakcie wywozu dziedzica z dworu czarną furmanką...
Są to jedynie ocalałe i nie potwierdzone do końca informacje.Mimo wszystko postanowiłem o nich napisać,gdyż nawet one mają swoją lokalną wartość historyczną.Choćby za cenę przeinaczeń i zafałszowania w mentalnośći ludzkiej ludzi wsi.
Może jakiś strzępek tych historyjek mogą z czasem przyjąć ważną rolę integracyjną dla dzisiejszej społeczności Gilina.Nigdy nic nie wiadomo.Informacje zebrałem od młodego człowieka Michała Pomorskiego mieszkającego w tejże osadzie.Opowiedział mu je jego dziadek.
Dziś po dworze dziedzica Gilina nie ma nawet śladu.Może kępy krzaków i dziury po głębokich "pańskich"piwnicach,gdzie trunek był wytrawny i zapasy jadła obfite.
Na chwilę obecną ustaliłem dość niepewne informacje dotyczącze rodzinnych kolei dziedzica oraz to,co działo się pod jego nieobecność.Oto one:Na początku wojny Niemcy wywieżli dziedzica Gawareckiego(?),pozostawiając w majątku jego małżonkę.Po jakimś czasie dziedziczka także wyjechała.Pod koniec II wojny światowej do wsi wkraczają Rosjanie.Tamże w tydzień czasu zjadają aż 60 sztuk owiec...Ponoć tzw. rosyjscy żołnierze jedzą mięso na surowo.Nie wiem z jak dużego liczebnie składał się oddział rosyjski.W samym dworze"ruscy" dewastują meble np.bagnetami wycinając ze skórzanej kanapy skórę a potem śpiąc na niej na słomie.W czasie wojny po wywózce dziedzica , na jego miejsce Niemcy sprowadzają niejakiego Hantela lub Chantela (?). On sprawuje pieczę nad dworem i gospodarzy na roli.Ponoć dobrze i z szacunkiem dla mebli i dzieł sztuki.
Za dziedzica każda kobieta w obrębie włości dworu musiała odpracować jakąś część swojego czasu.Nie wiem ile.W ogrodzie "pana" nie wolno było wejść i zerwać choćby jednego jabłka...Była ponoć przewidziana jakaś kara(?) Na wyjazd dziedziców do miasta ( Bielska lub Płocka )do powozu lub bryczki zaprzęgano aż 6 par koni.Czy to prawda,czy złośliwość ludzka-trudno orzec.Istnieje również jakieś dziwne i znajome przekonanie o fakcie wywozu dziedzica z dworu czarną furmanką...
Są to jedynie ocalałe i nie potwierdzone do końca informacje.Mimo wszystko postanowiłem o nich napisać,gdyż nawet one mają swoją lokalną wartość historyczną.Choćby za cenę przeinaczeń i zafałszowania w mentalnośći ludzkiej ludzi wsi.
Może jakiś strzępek tych historyjek mogą z czasem przyjąć ważną rolę integracyjną dla dzisiejszej społeczności Gilina.Nigdy nic nie wiadomo.Informacje zebrałem od młodego człowieka Michała Pomorskiego mieszkającego w tejże osadzie.Opowiedział mu je jego dziadek.
Ostatnio zmieniony pt lut 03, 2012 10:51 am przez slawko72, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: GILINO K. PŁOCKA.
Historia którą znalazłem w internecie
Według "Spisu obywateli ziemskich guberni płockiej z roku 1909" wieś leżała w dobrach ziemskich należących do Piotra Waldemara Tytusa Piwnickiego.
Obecna wieś powstała z połączenia trzech mniejszych: Gilino Wieś, Gilino Kolonia i Gilino Piączyn. Mniej więcej do II wojny światowej we wsi stał duży dwór, zbudowany z czerwonej cegły. Przy dworze był sad, podwórze, czworaki i kuźnia. W czasie wojny dwór został zniszczony. Do dzisiaj zachowały się tylko czworaki (zamieszkane) i ruiny kuźni. Ruiny dworu zostały rozebrane. Z cegieł z jego rozbiórki dobudowano salę gimnastyczną do szkoły podstawowej w Bielsku.
W latach 90. XX wieku na terenie wsi, w pobliżu lasu, znaleziono pokłady ropy naftowej. Po przeprowadzeniu odwiertów próbnych okazało się, że pokłady ropy są zbyt małe i nie jest opłacalne ich wydobycie.
kapliczka
http://galeria.plock24.pl/displayimage-18828.html
Według "Spisu obywateli ziemskich guberni płockiej z roku 1909" wieś leżała w dobrach ziemskich należących do Piotra Waldemara Tytusa Piwnickiego.
Obecna wieś powstała z połączenia trzech mniejszych: Gilino Wieś, Gilino Kolonia i Gilino Piączyn. Mniej więcej do II wojny światowej we wsi stał duży dwór, zbudowany z czerwonej cegły. Przy dworze był sad, podwórze, czworaki i kuźnia. W czasie wojny dwór został zniszczony. Do dzisiaj zachowały się tylko czworaki (zamieszkane) i ruiny kuźni. Ruiny dworu zostały rozebrane. Z cegieł z jego rozbiórki dobudowano salę gimnastyczną do szkoły podstawowej w Bielsku.
W latach 90. XX wieku na terenie wsi, w pobliżu lasu, znaleziono pokłady ropy naftowej. Po przeprowadzeniu odwiertów próbnych okazało się, że pokłady ropy są zbyt małe i nie jest opłacalne ich wydobycie.
kapliczka
http://galeria.plock24.pl/displayimage-18828.html
Re: GILINO-HISTORIE ZE STRZĘPÓW WYRWANE.
Brakuje mi w tej opowieści dziadka informacji co stało się z dworem, który w czasach PRL był szkołą i zniknął w czasach gdy nie było tam ani szkopów ani sowietów. Czy aby jego powojenna historia nie jest na tyle wstydliwa dla lokalnej społeczności, że woli o niej zapomnieć?
Re: GILINO-HISTORIE ZE STRZĘPÓW WYRWANE.
To zdania bardzo charakterystyczne w podobnych opowieściach.slawko72 pisze:W czasie wojny po wywózce dziedzica, na jego miejsce Niemcy sprowadzają niejakiego Hantela lub Chantela(?). On sprawuje pieczę nad dworem i gospodarzy na roli. Ponoć dobrze i z szacunkiem dla mebli i dzieł sztuki.
[...]
W ogrodzie "pana" nie wolno było wejść i zerwać choćby jednego jabłka... Była ponoć przewidziana jakaś kara(?).
W moim regionie, prawie każdy wspominający tamte czasy, powołuje się na takie fakty.
Gilino.
Niestety cała historia została przeze mnie zebrana jakby z cichacza... Pan Pomorski sam przyznał,że o sam dwór nikt się z mieszkańców Gilina nie troszczył. Powiem więcej-sami mieszkańcy mają wiele na sumieniu kradnąc z dworu,co się da (...) Tu wolę nie zdradzać więcej. Dwór został zniszczony w latach 80 tych. Zatem masz rację Bobola.............
Gilino.
Za brak akapitów przepraszam. Przyznam,że nie mogę sobie z tym dać radę. Pewnie świadczy to o mojej inteligencji (: Dziękuję Kwisowi za info, bez kozery wyznam,że niewiele wiedziałem.Zali do niedopatrzenia się przyznaję. Ufam,że to nie jest dla mnie ujmą...
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Właścicielem Gilina był mój dziadek oficer WP Zygmunt Gorzechowski a poprzednim jego ojciec Adam. Zygmunt został w majątku aresztowany przez gestapo wywieziony do obozu w Niemczech a następnie do Oświęcimia gdzie został zamordowany, jego zona Janina została z 3 małych dzieci bez środków do życia, ojciec urodzony w Gilinie miał w 1939r 6 lat wiec niewiele pamięta, z przekazów rodzinnych wiem, że dziadek wszystkie pieniądze zainwestował w melioracje i był to najlepiej zagospodarowany majątek w rodzinie. Rodzina Gorzechowskich wywodzi się z tzw szlachty dobrzyńskiej od 13 wieku posiadała majątki na terenie prawobrzeżnej Wisły do dzisiaj zamieszkują w tych okolicach jej przedstawiciele.Z posiadanych informacji wiele okolicznych wsi należało do rodziny np Gorzechowo Gorzechówek Żukowo Wawrzonki, Karsy, Cieśle Kuchary wioski w okolicach Drobina gdzie centralnym punktem cmentarza jest rodzinny grobowiec Gorzechowskich z 1870r obecnie używany jako kaplica cmentarna.Już w 15 wieku rodzina straciła kilka wsi za odmowę udziału w jakiejś wojnie, w potopie szwedzkim Jerzy Gorzechowski był chorążym w wyprawie na Inflanty,za udział i przywództwo w powstaniu styczniowym Jakub został zesłany na sybir, były utraty mienia za powstanie listopadowe, kilkunastu członków rodziny zginęło w Powstaniu Warszawskim, 3 oficerów Gorzechowskich zostało rozstrzelanych w Katyniu i Miednoje ot i taka typowo polska historia starej polskiej rodziny.Trudno mi się wypowiadać i polemizować z przekazami mieszkańców ale mnie tez gonili jak za dzieciaka kradłem cudze jabłka /były zawsze o wiele lepsze/ta czarna furmanka to mógł być wóz gestapo.Tyle na razie, nie ukrywam ze liczę na jakieś informacje równocześnie zdając sobie sprawę, że po tylu latach będzie to bardzo trudne choć paradoksalnie o tyle łatwiejsze ze ci mogą mieć coś na sumieniu nie żyją ot taki sobie kolejny chichot historii Pozdrawiam czytelników i stowarzyszenie Jan Gorzechowski
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Szanowny Panie Janie.
Ucieszył mnie pański wpis na stronach naszego stowarzyszenia.Szczególnie zafascynowała mnie pańska rodzinna opowieść.Będę niezmiernie szczęśliwy jeśli się Pan do mnie odezwie.Fakt,że ktoś z potomków właścicieli Gilina miał ochotę na opis tych faktów bardzo mnie buduje. Okolice samego Gilina jak i giliński las -to dla mnie coś magicznego.Mam tam także zaprzyjażnioną rodzinę.Służę zatem wszystkim tym,co jeszcze mogę zebrać.
Z cicha liczę,że Pan przeczyta moją wiadomość i jakoś może się spotkamy.Pogadamy choćby o tej najstarszej dworskiej studni...
Mój e-mail: slawkogajewski@interia.pl
Na łamach Tradytora zdarzają się piękne cuda. Może dzięki niemu coś uratujemy razem z Panem-Panie Janie ? Liczę na kontakt.
Sławko.
Ucieszył mnie pański wpis na stronach naszego stowarzyszenia.Szczególnie zafascynowała mnie pańska rodzinna opowieść.Będę niezmiernie szczęśliwy jeśli się Pan do mnie odezwie.Fakt,że ktoś z potomków właścicieli Gilina miał ochotę na opis tych faktów bardzo mnie buduje. Okolice samego Gilina jak i giliński las -to dla mnie coś magicznego.Mam tam także zaprzyjażnioną rodzinę.Służę zatem wszystkim tym,co jeszcze mogę zebrać.
Z cicha liczę,że Pan przeczyta moją wiadomość i jakoś może się spotkamy.Pogadamy choćby o tej najstarszej dworskiej studni...
Mój e-mail: slawkogajewski@interia.pl
Na łamach Tradytora zdarzają się piękne cuda. Może dzięki niemu coś uratujemy razem z Panem-Panie Janie ? Liczę na kontakt.
Sławko.
-
- Posty: 132
- Rejestracja: czw sty 19, 2012 10:18 pm
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Ten rozstrzelany w Katyniu wyrzeźbił z deski pryczy Matkę Boską i wisi ona w kaplicy Katyńskiej w Katedrze Polowej w Warszawie.jan pisze: Właścicielem Gilina był mój dziadek oficer WP Zygmunt Gorzechowski , 3 oficerów Gorzechowskich zostało rozstrzelanych w Katyniu i Miednoje
A czy Krysia Gorzechowska z Gdańska to Pana kuzynka ?
Gdańszczanka z Gdyni
-
- Posty: 132
- Rejestracja: czw sty 19, 2012 10:18 pm
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Czy wie Pan od kogo Gorzechowski kupił Karsy?jan pisze: wiele okolicznych wsi należało do rodziny np Gorzechowo Gorzechówek Żukowo Wawrzonki, Karsy, Cieśle Kuchary
Bo chyba od mojego pradziadka.
Ma Pan może jakieś dokumenty rodzinne ?
Gdańszczanka z Gdyni
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Oczywiście jakaś tam kuzynka ale jest to linia która występuje w rejonie Lublina i Częstochowy,jest to odgałęzienie rodziny sprzed co najmniej 200 lat i niestety nie udało znaleźć koneksji a p Gdańszczanka to Barbara T, W Katyniu rozstrzelano 3 Witoldów i jednego Henryka o którym pani wspomina Popełniłem z rozpędu błąd w Katyniu zginęli Witold G,Włodzimierz Nazir G,Henryk Jur G Natomiast drugi Witold ps Stary zginął w powstaniu warszawskimGdańszczanka pisze:Ten rozstrzelany w Katyniu wyrzeźbił z deski pryczy Matkę Boską i wisi ona w kaplicy Katyńskiej w Katedrze Polowej w Warszawie.jan pisze: Właścicielem Gilina był mój dziadek oficer WP Zygmunt Gorzechowski , 3 oficerów Gorzechowskich zostało rozstrzelanych w Katyniu i Miednoje
A czy Krysia Gorzechowska z Gdańska to Pana kuzynka ?
Ostatnio zmieniony czw lut 02, 2012 12:19 am przez jan, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Skąd ta ekstaza to nie cuda to życie szczególnie mój ojciec ma olbrzymi sentyment do miejsca swojego urodzenia i tego co potem nastąpiło, dlatego byłbym bardzo wdzięczny za wszelki informacje dotyczące tego tematu jan.gorzechowski@op.pl Pozdrawiam JGslawko72 pisze:Szanowny Panie Janie.
Ucieszył mnie pański wpis na stronach naszego stowarzyszenia.Szczególnie zafascynowała mnie pańska rodzinna opowieść.Będę niezmiernie szczęśliwy jeśli się Pan do mnie odezwie.Fakt,że ktoś z potomków właścicieli Gilina miał ochotę na opis tych faktów bardzo mnie buduje. Okolice samego Gilina jak i giliński las -to dla mnie coś magicznego.Mam tam także zaprzyjażnioną rodzinę.Służę zatem wszystkim tym,co jeszcze mogę zebrać.
Z cicha liczę,że Pan przeczyta moją wiadomość i jakoś może się spotkamy.Pogadamy choćby o tej najstarszej dworskiej studni...
Mój e-mail: slawkogajewski@interia.pl
Na łamach Tradytora zdarzają się piękne cuda. Może dzięki niemu coś uratujemy razem z Panem-Panie Janie ? Liczę na kontakt.
Sławko.
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Wg moich informacji w posiadanie majątku Karsy rodzina weszła poprzez małżeństwo z Wanda Karską, moją pra pra babkę, w rodzinnych opowieściach przewijały się rożne nazwiska występujące na tym terenie do dziś np Malanowscy wielokrotne koneksje rodzinne tak jak i Karskimi itp natomiast nigdy nie spotkałem się z pani nazwiskiem pierwszy raz usłyszałem je od wspomnianej kociej posiadaczki Pozdrawiam Jan GorzechowskiGdańszczanka pisze:Czy wie Pan od kogo Gorzechowski kupił Karsy?jan pisze: wiele okolicznych wsi należało do rodziny np Gorzechowo Gorzechówek Żukowo Wawrzonki, Karsy, Cieśle Kuchary
Bo chyba od mojego pradziadka.
Ma Pan może jakieś dokumenty rodzinne ?
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Nawiasem mówiąc tenże Henryk był rodzonym bratem Jura Gorzechowskiego w rodzeństwie był jeszcze brat Józef i dwie siostry Maria i Irenajan pisze:Oczywiście jakaś tam kuzynka ale jest to linia która występuje w rejonie Lublina i Częstochowy,jest to odgałęzienie rodziny sprzed co najmniej 200 lat i niestety nie udało znaleźć koneksji a p Gdańszczanka to Barbara T, W Katyniu rozstrzelano 2 Witoldów i jednego Henryka o którym pani wspominaGdańszczanka pisze:Ten rozstrzelany w Katyniu wyrzeźbił z deski pryczy Matkę Boską i wisi ona w kaplicy Katyńskiej w Katedrze Polowej w Warszawie.jan pisze: Właścicielem Gilina był mój dziadek oficer WP Zygmunt Gorzechowski , 3 oficerów Gorzechowskich zostało rozstrzelanych w Katyniu i Miednoje
A czy Krysia Gorzechowska z Gdańska to Pana kuzynka ?
-
- Posty: 132
- Rejestracja: czw sty 19, 2012 10:18 pm
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Mój pra-pradziadek Julian mieszkał tam ze swoją żoną Honoratką Milewską - tak stoi w papierach notarialnych. Tylko nie wiem czy dzierżawił czy posiadał. Wydaje mi się, ze sprzedał Karsy Gorzechowskim bo umykał przed carem.jan pisze:Gdańszczanka pisze:jan pisze: Wg moich informacji w posiadanie majątku Karsy rodzina weszła poprzez małżeństwo z Wanda Karską, moją pra pra babkę, w rodzinnych opowieściach przewijały się rożne nazwiska występujące na tym terenie do dziś np Malanowscy wielokrotne koneksje rodzinne tak jak i Karskimi itp natomiast nigdy nie spotkałem się z pani nazwiskiem Pozdrawiam Jan Gorzechowski
BT
Gdańszczanka z Gdyni
Re: Gilino.
Witam przeczytałem pański DĘBOWY tekst swoim starszym ciotkom zaniemówiły i stwierdziły co za ukochanie ziemi i przyrody i jaka wspaniała polszczyzna co prawda czytałem przez telefon wiec nie widziały braku akapitów Pozdrawiam Jan Gorzechowskislawko72 pisze:Za brak akapitów przepraszam. Przyznam,że nie mogę sobie z tym dać radę. Pewnie świadczy to o mojej inteligencji (: Dziękuję Kwisowi za info, bez kozery wyznam,że niewiele wiedziałem.Zali do niedopatrzenia się przyznaję. Ufam,że to nie jest dla mnie ujmą...
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Witam.
Moja ekstaza ,tak sądzę,jest na miejscu. Po tylu latach niepewności i obaw o sens poruszania gilińskich moich wędrówek -inaczej być nie może. Ufam,że Pan zrozumie.Czasem są pozytywni " wariaci", dla których emocje związane z lokalnością małej ojczyzny są silniejsze,niżli tzw. rozsądek.Choć sądzę,że dzięki nim,coś idzie do przodu z historią tych Ojczyzn i losami ludzi z tym związane.Ta strona jest tego przykładem.
Dziękuję za przemiłe słowa apropos mojej polszczyzny. Niestety mój uczony komputerowy analfabetyzm dopiero załapuje co z tymi akapitami.Wiem,to wstyd.Zali tak mają prości ludzie (: Na szczęście koledzy z Tradytora nie usunęli tych wpisów.
Pozdrawiam serdecznie - Sławko Gajewski.
Moja ekstaza ,tak sądzę,jest na miejscu. Po tylu latach niepewności i obaw o sens poruszania gilińskich moich wędrówek -inaczej być nie może. Ufam,że Pan zrozumie.Czasem są pozytywni " wariaci", dla których emocje związane z lokalnością małej ojczyzny są silniejsze,niżli tzw. rozsądek.Choć sądzę,że dzięki nim,coś idzie do przodu z historią tych Ojczyzn i losami ludzi z tym związane.Ta strona jest tego przykładem.
Dziękuję za przemiłe słowa apropos mojej polszczyzny. Niestety mój uczony komputerowy analfabetyzm dopiero załapuje co z tymi akapitami.Wiem,to wstyd.Zali tak mają prości ludzie (: Na szczęście koledzy z Tradytora nie usunęli tych wpisów.
Pozdrawiam serdecznie - Sławko Gajewski.
Re: Gilno- historie ze strzepów wyrwane
Witam ponownie.
Aby zamazać plamę na moim honorze pozwoliłem sobie na poprawienie moich wypocin.
Są już akapity.
Z góry przepraszam-moja nauka nie idzie w pole na szczęście.
Sławko Gajewski.
Aby zamazać plamę na moim honorze pozwoliłem sobie na poprawienie moich wypocin.
Są już akapity.
Z góry przepraszam-moja nauka nie idzie w pole na szczęście.
Sławko Gajewski.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości