W Sierakowie, w miejscu w którym 24 czerwca 1944 roku zginęło pięciu żołnierzy AK znajduje się pomnik z tablicą. O tych wydarzeniach wspominał już Ezy.Ryder w poście dotyczącym Grupy Kampinos (viewtopic.php?f=23&t=181&p=268&hilit=sierak%C3%B3w#p268).
Przy pomniku znajduje się kartka ze szczegółowym opisem tych wydarzeń:
Była pogodna niedziela, 24-go czerwcu 1944 roku. Dzieci bawiły się, a kobiety wymieniały towary. Tę sielankę przerwało przybycie dwóch obcych cywili, którzy nawet nie starali się ukrywać broni. Mieszkańcy Sierakowa nie chcieli z nimi rozmawiać. jednak obawiali się najgorszego... Wiedzieli, iż częstym gościem w Sierakowie jest dowódca dywersji bojowej ppor. Marian Grobelny "Macher". Po fali aresztowań z 1943 roku wielu zdekonspirowanych członków Armii Krajowej musiało ukrywać się w lesie. Na pobliskich Łąkach Strzeleckich stacjonował spory oddział „leśnych". To właśnie do nich przyjeżdżał na rowerze na wizytację kilka razy w tygodniu dowódca dywersji bojowej. Pech chciał, że właśnie tego dnia również jechał do swojego oddziału, do tego ze swoimi towarzyszami. Jechali na rowerach z Młocin, przez Opaleń, obok Lasek i dotarli na skraj Sierakowa. Byli prawie u celu, stąd już tylko polna ścieżka prowadziła do oczekującego ich oddziału. Trasę tę przemierzali wielokrotnie, wykonując obowiązujące ich wobec oddziału zadania szkoleniowo-dowódcze. W tym dniu nie dane im było wykonać zadania.
Kiedy dojeżdżali do Sierakowa, obcy cywile z bronią dali znak i nagle pojawił się niemiecki samochód, którym nadjechali żandarmi z pobliskiego Zaborowa. Rozległy się serie z pistoletów maszynowych i żołnierze Armii Krajowej padli na ziemię bez życia. Polegli: ppor. Marian Grobelny "Macher", ppor. Stefan Kruszyński "Dołęga", plut. pchor. Julian Beer "Pierwotny", sierż. Stefan Leszczyński "Ezel" i kpr. Wiesław Kowalewski "Rydz".
Żandarmi, którzy nie mieli odwagi wystąpić w mundurach, po dokonaniu mordu i pospiesznym zabraniu broni zabitym, szybko z Sierakowa uciekli - bali się odwetu. Ale oprawcom z Zaborowa, którzy wsławili się dokonywanymi od kilku miesięcy okrutnymi mordami żołnierzy konspiracji VIII Rejonu, nie wystarczyło, że zdradziecko zadali śmierć poległym, chcieli ich jeszcze pohańbić. Zwłoki ułożyli na drodze, a mieszkańców ostrzegli, że nie wolno ich ruszać, mieli być rozjechani przez wozy.
Nie docenili jednak Niemcy patriotyzmu, odwagi i bohaterstwa mieszkańców Sierakowa. Ledwie żandarmi zniknęli, niepomne na niebezpieczeństwo represji miejscowe kobiety, między innymi: Władysława Salwowska-Dudek Regina i Eugenia Makowskie, Zofia Orzechowska i Halina Wasilewska, przeniosły zwłoki do pobliskiego, niewykończonego budynku i przykryły je polnymi kwiatami jaśminu i maków, tworząc piękny biało-czerwony sztandar, który spowił ciała poległych.
Dowódca Rejonu kpt. "Szymon", po otrzymaniu meldunku o wydarzeniu, wydaje rozkaz pochowania poległych na cmentarzu wojskowym w Laskach. Por. "Zetes", w trybie alarmowym mobilizuje I kompanię. 160 żołnierzy z wydobytą ze skrytek bronią zbiera się w Opaleniu. Będą ubezpieczać pogrzeb, gotowi do zbrojnego starcia, gdyby Niemcy próbowali przeszkodzić w pogrzebie. Marszem ubezpieczonym, kompania "Zetesa" przechodzi do Sierakowa. W tym czasie żołnierze poległego ppor "Machera" przygotowują groby na cmentarzu.
Późną nocą rusza kondukt żałobny. Na dostarczonych samorzutnie przez mieszkańców Sierakowa wozach, ozdobionych kwiatami złożono ciała poległych. W jasną, czerwcową noc żołnierze podziemia odprowadzają swoich dowódców. Ubezpieczając zbrojnie, spełniają jednocześnie rolę honorowej asysty wojskowej. Powozili Szczepan i Władysław Urbańscy.
Po przybyciu na cmentarz, towarzysze broni zdejmują z wozów zwłoki poległych i składają je w grobach. Nie było czasu na przygotowanie trumien, twarze poległych przykryto kwiatami. Por. "Zetes" zarządza minutową ciszę.
Akcja dobiega końca. Już świtało, gdy zbrojne oddziały maszerowały do miejsc wyjścia, celem zabezpieczenia i ukrycia broni. Wszyscy uczestniczący w pogrzebie wracali z ciężkim sercem i w głębokim żalu. Ale jednocześnie z dumą, że oto w okupowanym kraju, żołnierze Armii Krajowej mogą być pochowani z godnością, w asyście wojskowej, na wojskowym cmentarzu. Tego faktu nie mogły już wykreślić zdarzenia, które po tym nastąpiły, a może nawet podkreśliły jego doniosłość.
Otóż żandarmi, tego samego ranka, ze zwiększonymi siłami odważyli się przybyć do Sierakowa i szybko trafili na miejsce pochowania poległych. I tu po raz kolejny odkryli swoje barbarzyńskie oblicze. Zgonili okoliczną ludność i kazali wydobyć zwłoki z grobów i zakopać w rowie na zewnątrz cmentarza. Tak hitlerowcy demonstrowali swoją siłę wobec nieżyjących, ale u żyjących zyskali jedynie pogardę. Wkrótce w miejscu zakopania poległych stanął krzyż, a ludność miejscowa składała kwiaty, jako dowód wdzięczności dla tych, którzy walczyli o jej wolność.
Po zakończeniu wojny zwłoki pięciu poległych wróciły do grobów na cmentarzu, gdzie spoczęły na zawsze obok żołnierzy września 1939 r., żołnierzy podziemia i Powstania Warszawskiego.
Informacja ta podpisana jest: Komisja Historyczna Środowiska "GRUPA KAMPINOS" SZŻAK mjr Jerzy Koszada. Jako strz. "Harcerz" w kompanii por. "Zetesa" uczestniczył w ubezpieczeniu bojowym konduktu pogrzebowego pięciu poległych.
Miejsce egzekucji - Sieraków (pow. warszawski zachodni)
Miejsce egzekucji - Sieraków (pow. warszawski zachodni)
- Załączniki
-
- 074. Sieraków. Pomnik przy Drodze Łączniczek AK.JPG (162.88 KiB) Przejrzano 2284 razy
-
- 075. Sieraków. Pomnik przy Drodze Łączniczek AK.JPG (159.62 KiB) Przejrzano 2284 razy
-
- 076. Sieraków. Pomnik przy Drodze Łączniczek AK.JPG (134.85 KiB) Przejrzano 2284 razy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości