Rudy 102
: śr lut 10, 2010 12:52 pm
Podchodzę to tego tematu z pewną taka dozą nieśmiałości (jak mówiła kiedyś jedna pani w reklamie podpasek)
Ten pojazd budzi skrajne emocje. Z jednej strony wyniesiony na fali sowieckiej propagandy do rangi pomnika, z drugiej dziesiątkowany przez niemieckie Tygrysy i Pantery. Nasz kultowy serial z czołgiem T-34 w roli głównej wywołuje pewien sentyment.
Obraz sytuacji jest dodatkowo zamazany przez to, że T-34 był stale modernizowany i różnice w jakości (i nie tylko) między pierwszymi wersjami a tymi z końca wojny były ogromne.
Sowiecka doktryna wojenna, zwłaszcza po czystkach w armii także pozostawiała sporo do życzenia a załogi czołgów były słabo wyszkolone. To znacznie zmniejszało skuteczność T-34.
Jak widać nie będzie łatwo nakreślić prawidłowy obraz tego pojazdu.
Co niektórzy z forum już wiedza że nie jestem fanem radzieckiej techniki, postaram się jednak podejść do tematu obiektywnie.
T-34 wydaje się że był czołgiem niezłym, dość mobilnym, miał jednak kilka wad które mocno ograniczały jego zdolności bojowe.
W większości opisów T-34 nie spotkałem najważniejszej rzeczy.
To co było największą i niezaprzeczalną zaletą tego czołgu to prostota konstrukcji i co za tym idzie łatwość produkcji.
Rosyjscy specjaliści opracowali metodę spawania grubych płyt pancernych, co znacznie przyspieszało proces produkcji.
W 40 roku było spore osiągnięcie, wiele czołgów z tego i późniejszego okresu miało nitowane pancerze, co wydłużało proces produkcji i negatywnie wpływało na wytrzymałość pancerza oraz bezpieczeństwo załogi.
Wieże czołgu T-34 wykonywano przez odlewanie, to również przyspieszało produkcję. Masowe wykonywanie tak dużych odlewów było jednak sporym wyzwaniem dla przemysłu metalurgicznego.
Najistotniejszą jednak zaleta było zastosowanie pochylonych płyt pancerza. Zwiększało to prawdopodobieństwo odbicia pocisku. Niemcy docenili to rozwiązanie stosując w swoich Panterach i Tygrysach Królewskich
Kolejna pozytywną cechą T-34 było dobre zwieszenie, tyle że nie był to projekt rosyjski. T-34 miał zawieszenie projektu Waltera Christie, czyli drążki skrętne + wleczone wahacze. Było to znacznie prostsze i skuteczniejsze rozwiązanie niż skomplikowane systemy sprężyn i resorów umieszczony na zewnątrz kadłuba jak w alianckich czołgach.
Do tego dość szerokie gąsienice pozwalały na pokonywanie podmokłych terenów, w których niemieckie ciężkie czołgi po prostu grzęzły. T-34 był w stanie zawrócić w miejscu. Nie każdy czołg to potrafił.
Do tego silnik wysokoprężny (diesel) na pompowtryskiwaczach który odpalał na mrozie.
To wszystko pokazuje że T-34 był dobrze przygotowany do wielkoseryjnej produkcji, a także do rosyjskich warunków.
Teraz jednak druga strona medalu. Nie wszystko było takie różowe. Rosyjskie płyty pancerne były dość kruche, jak bardzo zależało to od okresu produkcji. W każdym razie pancerz T-34 nie był tak wytrzymały jak deklarowano, po trafieniu pękał a jego odłamki wpadały do środka raniąc lub zabijając załogę. Popękany pancerz był z zasadzie nie do naprawienia w warunkach polowych.
Wcześniejsze wersje T-34 miały zbyt ciasne wieże, co mocno utrudniało prace załodze.
Słaba widoczność z czołgu oraz kiepska optyka również odbiły się negatywnie na jego zdolnościach bojowych.
T-34 był pozbawiony jakichkolwiek udogodnień dla załogi, cóż ruski czołgista musiał być twardy. Wentylacja była niewystarczająca i po kilku wystrzałach z działa w środku nie było czym oddychać. Czołg nie posiadał ogrzewania przedziału załogi, zatem zimą było łatwo o odmrożenia.
Do tego wszystkiego dochodziła fatalna organizacja w radzieckiej armii. T-34 podczas walk na wschodzie na ogół nie miały radiostacji, rozkazy wydawano za pomocą flag sygnalizacyjnych co mocno utrudniało właściwe wykorzystanie czołgów. W praktyce do natarcia rosyjskie czołgi szły tyralierą. Wystarczyło zatem ustawić celownik działa na jedną odległość i reszta już była prosta.
T-34 zwyciężały wg zasady jak ludzi kupa to i Herkules d......
Mój znajomy miał tą wątpliwą przyjemność jeździć 3 lata na ostatnich już wtedy w Polsce T-34 jakoś w latach sześćdziesiątych. Opowiadał że najgorzej było właśnie zimą. Ciekawy był natomiast jedne incydent. Ponoć podczas ćwiczeń jeden z czołgów nagle znalazł się na linii celowania innego T-34 i oberwał pociskiem ćwiczebnym. Nie wiem jakie to były te pociski ćwiczebne, z tego co zrozumiałem to był jakieś pakuły czy coś, w każdym razie ku zdziwieniu wszystkich trafiony T-34 uległ bardzo poważnym uszkodzeniom, o wiele większym niż się spodziewano. W efekcie trafił na złom.
Tu są również ciekawe wspomnienia byłego czołgisty
http://rama-rp.pl/fragmenty5.html
T-34 był budowany w myśl zasady jak najwięcej, jak najtańszym kosztem. Była w tym jakaś logika. Potrafił nieźle funkcjonować w rosyjskich warunkach, jednak w brew temu co dziś mówią na Discovery z pewnością nie dorównywał niemieckim ciężkim czołgom.
Ten pojazd budzi skrajne emocje. Z jednej strony wyniesiony na fali sowieckiej propagandy do rangi pomnika, z drugiej dziesiątkowany przez niemieckie Tygrysy i Pantery. Nasz kultowy serial z czołgiem T-34 w roli głównej wywołuje pewien sentyment.
Obraz sytuacji jest dodatkowo zamazany przez to, że T-34 był stale modernizowany i różnice w jakości (i nie tylko) między pierwszymi wersjami a tymi z końca wojny były ogromne.
Sowiecka doktryna wojenna, zwłaszcza po czystkach w armii także pozostawiała sporo do życzenia a załogi czołgów były słabo wyszkolone. To znacznie zmniejszało skuteczność T-34.
Jak widać nie będzie łatwo nakreślić prawidłowy obraz tego pojazdu.
Co niektórzy z forum już wiedza że nie jestem fanem radzieckiej techniki, postaram się jednak podejść do tematu obiektywnie.
T-34 wydaje się że był czołgiem niezłym, dość mobilnym, miał jednak kilka wad które mocno ograniczały jego zdolności bojowe.
W większości opisów T-34 nie spotkałem najważniejszej rzeczy.
To co było największą i niezaprzeczalną zaletą tego czołgu to prostota konstrukcji i co za tym idzie łatwość produkcji.
Rosyjscy specjaliści opracowali metodę spawania grubych płyt pancernych, co znacznie przyspieszało proces produkcji.
W 40 roku było spore osiągnięcie, wiele czołgów z tego i późniejszego okresu miało nitowane pancerze, co wydłużało proces produkcji i negatywnie wpływało na wytrzymałość pancerza oraz bezpieczeństwo załogi.
Wieże czołgu T-34 wykonywano przez odlewanie, to również przyspieszało produkcję. Masowe wykonywanie tak dużych odlewów było jednak sporym wyzwaniem dla przemysłu metalurgicznego.
Najistotniejszą jednak zaleta było zastosowanie pochylonych płyt pancerza. Zwiększało to prawdopodobieństwo odbicia pocisku. Niemcy docenili to rozwiązanie stosując w swoich Panterach i Tygrysach Królewskich
Kolejna pozytywną cechą T-34 było dobre zwieszenie, tyle że nie był to projekt rosyjski. T-34 miał zawieszenie projektu Waltera Christie, czyli drążki skrętne + wleczone wahacze. Było to znacznie prostsze i skuteczniejsze rozwiązanie niż skomplikowane systemy sprężyn i resorów umieszczony na zewnątrz kadłuba jak w alianckich czołgach.
Do tego dość szerokie gąsienice pozwalały na pokonywanie podmokłych terenów, w których niemieckie ciężkie czołgi po prostu grzęzły. T-34 był w stanie zawrócić w miejscu. Nie każdy czołg to potrafił.
Do tego silnik wysokoprężny (diesel) na pompowtryskiwaczach który odpalał na mrozie.
To wszystko pokazuje że T-34 był dobrze przygotowany do wielkoseryjnej produkcji, a także do rosyjskich warunków.
Teraz jednak druga strona medalu. Nie wszystko było takie różowe. Rosyjskie płyty pancerne były dość kruche, jak bardzo zależało to od okresu produkcji. W każdym razie pancerz T-34 nie był tak wytrzymały jak deklarowano, po trafieniu pękał a jego odłamki wpadały do środka raniąc lub zabijając załogę. Popękany pancerz był z zasadzie nie do naprawienia w warunkach polowych.
Wcześniejsze wersje T-34 miały zbyt ciasne wieże, co mocno utrudniało prace załodze.
Słaba widoczność z czołgu oraz kiepska optyka również odbiły się negatywnie na jego zdolnościach bojowych.
T-34 był pozbawiony jakichkolwiek udogodnień dla załogi, cóż ruski czołgista musiał być twardy. Wentylacja była niewystarczająca i po kilku wystrzałach z działa w środku nie było czym oddychać. Czołg nie posiadał ogrzewania przedziału załogi, zatem zimą było łatwo o odmrożenia.
Do tego wszystkiego dochodziła fatalna organizacja w radzieckiej armii. T-34 podczas walk na wschodzie na ogół nie miały radiostacji, rozkazy wydawano za pomocą flag sygnalizacyjnych co mocno utrudniało właściwe wykorzystanie czołgów. W praktyce do natarcia rosyjskie czołgi szły tyralierą. Wystarczyło zatem ustawić celownik działa na jedną odległość i reszta już była prosta.
T-34 zwyciężały wg zasady jak ludzi kupa to i Herkules d......
Mój znajomy miał tą wątpliwą przyjemność jeździć 3 lata na ostatnich już wtedy w Polsce T-34 jakoś w latach sześćdziesiątych. Opowiadał że najgorzej było właśnie zimą. Ciekawy był natomiast jedne incydent. Ponoć podczas ćwiczeń jeden z czołgów nagle znalazł się na linii celowania innego T-34 i oberwał pociskiem ćwiczebnym. Nie wiem jakie to były te pociski ćwiczebne, z tego co zrozumiałem to był jakieś pakuły czy coś, w każdym razie ku zdziwieniu wszystkich trafiony T-34 uległ bardzo poważnym uszkodzeniom, o wiele większym niż się spodziewano. W efekcie trafił na złom.
Tu są również ciekawe wspomnienia byłego czołgisty
http://rama-rp.pl/fragmenty5.html
T-34 był budowany w myśl zasady jak najwięcej, jak najtańszym kosztem. Była w tym jakaś logika. Potrafił nieźle funkcjonować w rosyjskich warunkach, jednak w brew temu co dziś mówią na Discovery z pewnością nie dorównywał niemieckim ciężkim czołgom.