Erem pośrodku lasu - Bożewo (pow. sierpecki)
: wt lis 16, 2010 1:26 pm
Na początku dziękuję Agacie (Jacek&Agatka) za przekazanie książki "Z historii parafii Bożewo" [kościół w Bożewie - http://tradytor.pl/forum/viewtopic.php?f=30&t=2512 ] Romana Rzymkowskiego, z 2005 roku, w której to jeden rozdział poświęcony jest niezwykłemu miejscu - pustelni pośrodku lasu. Do rzeczy:
Osobliwością Borzewa [sic!] na przełomie XIX i XX wieku była leśna pustelnia. Założyła ją siostra Dąbrowska ok. 1860 roku. Ludzie opowiadali sobie różne wersje o jej tajemnym pochodzeniu. W późniejszym czasie dołączyła do niej druga siostra. Prowadziły razem ascetyczne życie utrzymując się z jałmużny i poświęcając ćwiczeniom duchowym. Czasami ludzie dobrej woli donosili im pożywienie do lasu. Siostry miały opiekunkę, ale opuściła ona Borzewo po pożarze wsi. Sama pustelnia była niedużym domkiem składającym się z trzech cel, w których siostry mieszkały w trumnach.
Pewien ciekawski podróżny chciał osobiście przekonać się o jej istnieniu. Gdy znalazł się w celi, stanął bezradny widząc istotę ludzką w trumnie z wpatrzonymi w siebie wielkimi oczami, która odezwała się do niego: "Ktokolwiek Pan jesteś, zechciej spocząć; rzekła owa istota, a jeżeli przyprowadziła cię próżna ciekawość ujrzenia ludzi, kończących swą doczesną wędrówkę, to przyjrzyj się dobrze i wyciągnij stąd naukę dla siebie".
Siostry z humorem, ale i łzą w oku twierdziły, że obie razem mają 180 lat, życie im nie dokucza, apetyty mają mniejsze niż dziesięcioletnie dziecko, a ich jedyna koza nie dostarcza mleka więcej niż dla niemowlęcia.
Losem sióstr w 1918 roku zatroszczyła się redakcja "Kurjera Płockiego", która wystąpiła z apelem o pomoc dla schorowanych i nie mogących sobie już poradzić pustelniczek. W odezwie do czytelników napisano: "Niechaj więc składki, choćby najdrobniejsze, popłynęły obficie, przyczem pamiętać należy iż <<dwa razy daje ten, kto daje zaraz>>".
Gdy siostrę Dąbrowską przyprowadzono w 1918 do lekarza w Płocku, udzieliła wywiadu redaktorowi "Kurjera":
- Co siostrę skłoniło do obrania Borzewa za miejsce pustelni i jaki jest cel tej kongregacji?
- Kiedy liście leci z drzewa, odrzekła swoim oryginalnym językiem, nie pyta ono kędy opadnie, jeno ściele się tam, gdzie je Pan Bóg z góry przeznaczył, nie wie też liście, będzie li służyć do bukietu, czy też na ściółkę - tak i my. A cel, to już jest w rękach Pana Jezusa.
- Ileż też jest sióstr w pustelni, czy posiadacie jaką regułę; jakie są środki waszego utrzymania?
- Dla dobrych ludzi jest nas za mało, dla złych za dużo. Reguła nasza? - Serdeczna miłość bliźniego, a Pana Boga przedewszystkim - Z czego żyjemy? A z czego ptacy żyją? - Gdy młode to i spod śniegu wykopią; gdy stare i pazury starte, to dobrzy ludzie ziarenka nie poskąpią. I jakoś się zbliżamy do tej mogiłki.
- Czy to prawda, że siostry sypiają w trumnach?
- Ano, dla jednych świat jest trumną, dla innych trumna światem. No i męczy się każdy po swojemu, aż po tym spytamy u samego końca, spytamy po niewczasie samego siebie; a potrzebnieś człowieku nie był dobrym, a bezlitosnym na tym świecie? Ale już będzie za późno. Ot dlaczego jest już za życia leżeć w trumnie - inne lepsze myśli się kręcą po głowie.
- Z wyglądu siostry widać, że bogate nie jesteście. Czy "dobrzy ludzie", o których siostra wspominała, nie zapominają o was zbyt często?
- A ja Panu to rzeknę, że ludzie są dobrzy, a nawet bardzo dobrzy i litościwi; ale i to jeszcze panu rzeknę, że pojedynczy człowiek nie jest zły i nie czułego serca - trzeba żyć 6 mendli lat, żeby to zrozumieć, a nie doznać serca pęknięcia, Oczywista - litościwi ludzie dopomagają, ale ci którzy by chcieli, siłą nie mogą, o Innych lepiej, bez obrazy boskiej nie mówić. Przecież żadnego prawa do serca ludzkiego nie mama, jeno prośby i modlitwy za naszych dobrodziejów.
W 1922 roku pustelnic już w Borzewie nie było. Tylko w lesie pozostał po nich drewniany domek.