Ta podróż miała wyglądać zupełnie inaczej - nie jeden tylko dwa dni, wyjechać miałem przed świtem, miało być dużo zamków. Prognozy pogody wskazały, że należy jeden dzień obciąć. Twardy sen nie dało mi usłyszeć budzika. Modyfikacja trasy pozbawiła ją ruin i całych zamków. Wyjątkiem pozostała Iłża ale tam odpuściłem sobie wspinaczkę na wzgórze zamkowe w trosce o czas jaki miałem do dyspozycji. A sam zamek już przecież opisywałem w osobnym temacie. Wyjechać miałem bardzo wcześnie by jak najwięcej przejechać we względnych temperaturach. Wyjeżdżając o 8 rano od razu miałem piekiełko.
Najkrótsza trasa w interesujący mnie rejon przebiega przez Zwoleń. Jednak najkrótsza droga do Zwolenia nie przewiduje ułatwień dla rowerzystów. Dlatego odbiłem nieco w bok zakładając, że warto zrobić parę kilometrów dodatkowo otrzymując w zamian ciszę i spokój. Niedaleko Pająkowa natknąłem się na krzyż przydrożny. Podobny już widziałem w Wygodzie na trasie do Czarnolasu i jego zdjęcie zamieściłem w tym temacie na Forum. Tym razem słońce nie dało mi zrobić ładnego zdjęcia ale coś widać.
Nieco dalej zobaczyłem kościółek stojący samotnie pośród pól. To było w okolicach miejscowości Zielonka (Nowa lub Stara). Efekt samotności pogłębiała obecność przy nim całkowicie pustych, gołych kawałków ziemi. Widać, że sam budynek był kiedyś mniejszy, później dobudowano część zwiększając "pojemność".
Po przejechaniu przez Zwoleń i Kazanów troszkę się zgubiłem. Wcale nie chciałem jechać przez Wielgie ale zajechałem. Tu na cmentarzu znajduje się kościół. Dużo ciekawszy od tego opisanego wyżej choć pewnie z tego samego okresu.
Przy ścianach kościoła poustawiano stare krzyże i inne pozostałości ze zniszczonych nagrobków, a może już nawet nie istniejących.
W Wielgiem krzyżują się szlaki rowerowe. Tu więc ustaliłem jak się pomyliłem i że nie ma sensu jechać tak jak chciałem do Wólki Gonciarskiej. Pojechałem nie znaną mi wcześniej trasą i mimo wertepów chwalę jej leśne odcinki - słońce już nabierało morderczych cech. W Iłży niemal z każdego zakątka widać wieżę zamkową. Gorzej z cieniem o tej godzinie.
Z ciekawości wszedłem na plac za Muzeum w Iłży. Szczególnie interesował mnie kościół szpitalny. Kościół i szpital ufundował biskup krakowski w 1442 roku. W XVIII w. w miejscu pierwotnego szpitala postawiono nowy, a fakt ten upamiętniono przy pomocy tablicy wmurowanej w ścianę budynku.
Widoki z placu znajdującego się za muzeum.
Przy wyjeździe z Iłży natknąłem się jeszcze na słup lub wieżę. Z resztek trudno mi wywnioskować co to, za ze znajdującego się obok zakładu chmury kurzu zniechęcały raczej niż zapraszały do podejścia. Sądząc po rozmiarach raczej są to pozostałości słupa. Nic o nim jednak nie wiem.
Po przejechaniu paru kilometrów poprzez las, w którym co parę kilometrów stoją rusałki a przestrzeń pozostawiona szosie i torowisku kolejki wąskotorowej pozbawia podróżnych cienia, wyjechałem w terenie, który nawet nie stara się ukryć faktu, że góry to tu lub tuż tuż.
Pojawiłem się tu by zobaczyć z bliska i ze wszystkich stron bramę przy kościele w Krynkach. Zanim jednak dojechałem do niej zwróciłem uwagę na przydrożny pomnik. W tym miejscu zginęła "Dr Anka" major AL.
Brama w Krynkach na pewno doczeka się osobnego tematu na Forum. Dotąd widziałem jej zdjęcia tylko z jednej strony (tej na zdjęciu) a chciałem koniecznie rzucić też okiem na stronę drugą. W ogóle cała trasa była podporządkowana tej jednej wizycie. Reszta to dodatki. Nie miał bym pojęcia o istnieniu tego zabytku modrzewiowego gdyby nie zdjęcie na mapach googla.
Z Krynek pojechałem wzdłuż linii brzegowej zalewu. Obecność takiej ilości wody w panujących temperaturach dała mi dużo radości. Zauważyłem jednak, że po samym zalewie poruszają się jedynie różnego rodzaju pojazdy, zaś nie ma tu plaż. Taką odnalazłem przy dużo mniejszym zbiorniku - tam na pewno woda była cieplejsza. Ale plaża była zapchana letnikami.
Zmierzałem w kierunku Pawłowa. Co prawda miałem jeszcze przed nim zakręcić i udać się do Bodzentyna z ruinami zamku ale poruszając się w górzystym terenie i w temperaturach powyżej 30 stopni doświadczyłem pewnego zjawiska, które skłoniło mnie do zmiany techniki jazdy. Po którejś z kolei górce odczułem, że serce zaczyna tańczyć pogo. Od tego więc miejsca postanowiłem nie szarżować i droga już składała się z podejść i zjazdów. W zasadzie w niewielki stopniu zmieniło to tempo, ponieważ mało tu było odcinków płaskich. Przestraszony całą sytuacją (serducho dotąd bez problemów znosiło moje fanaberie) zrezygnowałem z Bodzentyna i postanowiłem w Nowej Słupi zawrócić na Ostrowiec Świętokrzyski. Tyle o postanowieniach bo i tak zrobiłem inaczej
W Pawłowie na granicy w Warszówkiem widziałem pomnik poświęcony poległym w 1920 roku. Dość nowy. Dalej, być może w Ambrożowie (pewien nie jestem czy dokładnie w tej miejscowości) pomnik poległych w 1920 roku z ich nazwiskami i miejscowościami z których pochodzili. Tym razem nie był to nowy pomnik. Aż dziw że się ostał przez czasy PRL.
Plan redukcji liczby miejsc do odwiedzenia na pewno zmienił się po tym widoczku - w tle Łysica ale widać ją było już wcześniej więc pewnie to zielone kopce siana tak podziałały.
A miejsce w którym zdjęcie zrobiłem nazywa się:
O ile postanowienie nie zdobywania szczytu Łysicy dotyczyło podjazdu z drugiej strony góry to widok tablicy w Nowej Słupi obiecującej, że na Łysą Górę jest stąd tylko 2 km i widok asfaltu prowadzącego pod górę mnie skusiły. Po drodze zabytkowy dom opata, obecnie biblioteka.
Po dojściu do parkingu na końcu drogi odkryłem, że dalej wszyscy są wpuszczani odpłatnie pieszo. Pan pilnujący parking chętnie przyjąłby i mój rower ale nie dawał gwarancji że będzie tu nadal gdy wrócę. Wziąłem go więc z sobą na wspinaczkę (wstęp 5 zł). Nie polecam takiego wyboru. Na tej trasie rower to niezłe obciążenie. Nie dość że droga jest brukowana dużymi kamieniami to jeszcze ma bardzo strome odcinki. Na zdjęciu kawałek z mniejszą liczbą kamieni ale takich odcinków było niewiele.
Szczególnie ciężki był kawałek ok. 100m przebiegający bardzo stromo w górę. Zakończony jest ławkami z których jedną nawet widać z samego dołu. Z jaką radością po wejściu się na niej położyłem i nawet komary już tak mi nie przeszkadzały. Człowiek uparty to może. Ale na odcinku tych nie dwóch ale co najmniej 3 km pochłonąłem i wypociłem ogromne ilości płynów. Na górze spotkałem zainteresowanego trasami rowerowymi człowieka - czy są? Jasne, że są. W zeszłym roku nawet jedną jechałem ale tylko do momentu w którym się zgubiłem - oznakowanie szlaków jest metodycznie niszczone i to pewnie przez innych rowerzystów skoro plaga zniszczeń w mniejszym stopniu dotyka szlaki piesze.
Jeszcze przed osiągnięciem szczytu odwiedziłem cmentarz żołnierzy radzieckich (jeńców pomordowanych przez okupantów niemieckich)...
oraz Kopiec Czartoryskiego.
Kopiec z kamieni ale tak tu już jest. Z kamieni są drogi i budowle. A kamienie są śliskie.Do tego pewnie brano je z gołoborza zanim uznano je za warte zachowania i wyjątkowe. Ale ta tradycja sięga daleko w przeszłość. Nawet jeszcze czasów sprzed budowy klasztoru.
Wał otaczający szczyt Łysej Góry zaznaczał granicę miejsca świętego w którym wg podań oddawano cześć bóstwom: Łada (Świst), Boda (Poświst) i Leli (Pogoda). Budowy wału nie dokończono ponieważ kult pogański stał się karalny. By całkowicie go zniszczyć pobudowano na szczycie klasztor benedyktyński. Na zdjęciu kawałek niedokończonego wału przy gołoborzu. W krąg kultowy wkraczało się właśnie trasą którą podszedłem ale ze szlaku nie widziałem samego wału, który z tej strony ma być najwyższy.
Samo gołoborze powoli zarasta lasem.
Wracając zdecydowałem się na zjazd po drodze asfaltowej. Wolałem nadłożyć parę kilometrów zamiast znów wędrować z rowerem drogą dla niego nieprzystosowaną. W ten sposób znów dotarłem do Nowej Słupi i tym razem zrobiłem jej dwa zdjęcia.
W drodze chcąc zaradzić niemocy posiliłem się rodzynkami. Bezskutecznie. To wynik odwodnienia. Teraz gdy temperatury zaczęły spadać powoli poprawiałem swój bilans wodny. W planach miałem odnalezienie kościółka wybudowanego przez benedyktynów z Łysej Góry w miejscowości Grzegorzewice. W zeszłym roku już tego próbowałem ale poddałem się po jakimś czasie błądzenie. Teraz przed wyjazdem przejrzałem zdjęcia lotnicze terenu i mapy katastralne. Wynikało z nich że należy jechać cały czas główną drogą tak jak poprowadzi (a wije się ona trochę). Po ok 3 km jest się na miejscu. Ciekawe, że w opisach dojazdu, które znalazłem w sieci wspomina się o jakości drogi i że trudno jest kościółek odnaleźć ale bez szczegółów. W pierwszym kroku należy dojechać do miejscowości, na trasie Nowa Słupia - Ostrowiec Świętokrzyski, której nazwa jest dla mnie zagadką. Ciekawe jaka jest jej geneza. Ja w myślach zawsze rozbijam ją na dwa wyrazy ale wychodzi mi z tego pojęcie abstrakcyjne - wyśnione.
Kościółek wznosi się nad przepływającą w pobliżu rzeczką i ruinami zabudowań folwarcznych.
Pierwotnie była tu tylko rotunda. Całość wielokrotnie przebudowywano. Przyjmuje się, że budowla powstała ok XIII w. ale mogła powstać i wcześniej.
Wewnątrz akurat odbywało się nabożeństwo i muszę powiedzieć że śpiewy słychać było z daleka co mnie utwierdzało w tym, że jadę dobrą drogą.
Na mapach googli jest jeszcze zdjęcie starego wiatraka w Szwarszowicach. Też pamiętam że części drewniane się rozpadały. Teraz jednak zobaczyłem go odmienionego - przeszedł najwyraźniej remont.
W zapadających mrokach tylko rzuciłem okiem na drewniany kościół w Ostrowcu Świętokrzyskim - wrócę jeszcze do niego któregoś dnia by skorzystać ze światła dziennego.
Opuszczając Ostrowiec Św. słyszałem hejnał grany z wieży jednego z kościołów. Ciekawe czy gra go hejnalista czy jest odtwarzany? Dość, że już odzyskiwałem siły na dalszą podróż, a właściwie powrót. Zastanawiał mnie tylko bardzo duży ruch na drodze z Ostrowca. Większość samochodów jechała w tym samym kierunku co i ja. W Bałtowie zatrzymałem się na chwilę przy kościele.
A kilometr dalej zobaczyłem, że niemal wszystkie pojazdy mnie wyprzedzające tu zakończyły swoją podróż. Na terenie parku jurajskiego trwała impreza taneczna. Duża impreza taneczna pod gołym niebem. Światła szperaczy pokazywały jak nisko zawieszone są chmury.
W dalszej drodze w kierunku Zwolenia dostrzegałem coraz częściej wyładowania atmosferyczne. Nade mną jednak na tym odcinku były gwiazdy. Jeszcze tylko w lesie między Liskiem i a Ciepielowem musiałem wymienić dętkę. Nie najlepiej to zrobiłem, źle ułożyłem oponę więc dalej trochę rower mi brykał ale już szkoda mi było czasu na poprawki. Nie wiedziałem na ile czasu mam dziurę w chmurach nad sobą. Motywacja do szybkiej jazdy wzmacniana była otaczającymi mnie błyskami ale chyba dość odległymi - grzmotów nie słyszałem.
Ostatecznie przejechałem 270 km. Wypiłem 7,5L płynów. Wymieniłem jedną dętkę. I dojechałem na sucho do Puław. A gdy to piszę pada za oknem deszcz.
- Stowarzyszenie TRADYTOR Forum Peregrynacje Relacje z podróży
- Szukaj
- Stowarzyszenie
-
- Dzisiaj jest śr kwie 24, 2024 9:54 am
- Strefa czasowa UTC+02:00
Na Łysą Górę - ostatni szaniec pogan.
Na Łysą Górę - ostatni szaniec pogan.
Postautor: trobal » ndz lip 19, 2009 2:49 pm
zapuszczam wąsy, wyciągam szablę
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
Przejdź do
- Regulamin, Informacje, FAQ
- ↳ Regulamin, FAQ
- Informator (aktualności)
- ↳ Stowarzyszenie TRADYTOR
- ↳ Planowane Wyprawy
- ↳ Informator lokalny
- ↳ Płock
- ↳ Sierpc
- ↳ Gostynin
- Zabytki militarne
- ↳ Fortyfikacje
- ↳ Twierdza Modlin
- ↳ Podziemia i fabryki
- ↳ Kompleks Riese
- ↳ Lotnictwo wojskowe
- ↳ Marynarka wojenna
- ↳ Militaria
- Architektura
- ↳ Rezydencje
- ↳ Zamki
- ↳ Pałace
- ↳ Dwory
- ↳ Obiekty sakralne
- ↳ Budowle kultowe i pamiątkowe
- ↳ Kapliczki i krzyże
- ↳ Pomniki
- ↳ Tablice pamiątkowe
- ↳ Budowle wodne
- ↳ Wieże ciśnień
- ↳ Mosty/wiadukty
- ↳ Zabudowania gospodarcze
- ↳ Wiatraki
- ↳ Młyny
- ↳ Spichlerze
- ↳ Folwarki
- ↳ Skanseny, Muzea
- ↳ Inne...
- ↳ Budynki mieszkalne
- ↳ Ratusze
- ↳ Bramy
- ↳ Wieże/Baszty
- ↳ Przemysłowe
- Martyrologia i Pamięć Narodowa
- ↳ Cmentarze wojenne i wojskowe
- ↳ Miejsca Narodowej Pamięci
- ↳ Mogiły i miejsca straceń
- ↳ Pomniki poległych, pomniki bohaterów
- ↳ Cmentarze cywilne
- ↳ Obozy i więzienia
- ↳ Niemieckie obozy koncentracyjne, niemieckie obozy zagłady
- ↳ Ślady poepidemiczne
- Peregrynacje
- ↳ Relacje z podróży
- ↳ Parki i ogrody
- ↳ Ciekawe miejsca
- ↳ Architektura natury
- ↳ Ciekawe wydarzenia
- Społeczności i kultury
- ↳ Ślady kultury żydowskiej
- ↳ Kirkuty
- ↳ Synagogi
- ↳ Inne zabytki materialne
- ↳ Ślady osadników i kolonistów
- ↳ Kościoły i domy modlitwy
- ↳ Cmentarze
- ↳ Osady
- Historia
- ↳ Historia
- ↳ Starożytność
- ↳ Średniowiecze
- ↳ Historia nowożytna
- ↳ I wojna światowa
- ↳ Międzywojnie
- ↳ II wojna światowa
- ↳ Po 1945 roku
- ↳ Archeologia
- ↳ Genealogia i heraldyka
- ↳ Legendy, mity, opowieści
- ↳ Biografie
- ↳ Pamiętniki, Wspomnienia
- Etnografia i przyroda
- ↳ Flora i fauna
- ↳ Etnografia
- ↳ Pomniki przyrody
- ↳ Powiat płocki
- ↳ Powiat sierpecki
- ↳ Propozycje pomników
- Wiedza i hobby
- ↳ Sztuka przetrwania czyli survival z Tradytorem
- ↳ Rekonstrukcje
- ↳ Grupy Rekonstrukcji Historycznej
- ↳ Eksploracja, sprzęt poszukiwawczy
- ↳ Identyfikacja
- ↳ Fotoplastikon
- ↳ Krótkofalarstwo
- ↳ Linki
- ↳ Zawartość zakładki "Publikacje" na stronie TRADYTORA
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości