Po przerwie wywołanej niesprzyjającą pogodą znów wyjechałem w trasę. Pogoda nadal nie dopisywała ale ile można siedzieć bez pedałowania? Ja długo nie potrafię. Na celownik wziąłem tym razem Bełżyce. Droga miała mnie poprowadzić i do Bychawy ale po drodze (gdy wiatr wciąż się wzmagał a deszcze z coraz większą częstotliwością mnie przelatywały) zmieniłem trasę.
Podróż rozpocząłem od Końskowoli. Tu odwiedziłem stary spichlerz - dziś pełniący rolę sklepu rolniczego.
Dalej droga zaprowadziła mnie w "Małe Bieszczady". Przepływa tędy rzeczka Bystra. Ponieważ kiedyś zasilała wiele młynów powstał szlak młynów na Bystrej. Obecnie młyny nie mielą. Wiele z nich nawet już nie istnieje. Te co pozostały w zasadzie tylko stoją. Między Celejowem a Rąblowem młyn stoi. Woda która go napędzała została puszczona innym korytem i spływa bezproduktywnie parę metrów od młyna.
W Rąblowie wjechałem w czerwony szlak rowerowy. Szybko opuścił on drogę asfaltową i zaprowadził mnie ostro pod górę w las. Znalazłem się na szczycie wyciągu narciarskiego.
Obok, w lesie znalazłem miejsce pamięci poświęcone partyzantom Armii Ludowej. Upamiętniono ich w dziesięciolecie powstania PPR. W tych okolicach historia "zazgrzytała". Pod Rąblowem doszło do dużej bitwy partyzanckiej w której brali udział bojownicy AL i partyzantki radzieckiej. W pobliżu znajduje się Wąwolnica spalona przez UB, którego pracownikami zostało wielu byłych AL-owców. Spalenia tego dotąd chyba nie upamiętniono ale pamięć o poległych partyzantach wciąż jest żywa - pomniczek jest zadbany. Kiedy Wąwolnica upamiętni swoje nieszczęście?
Parę kilometrów leśnej drogi doprowadziło mnie do miejscowości Huta. Stad zjechałem do Wąwolnicy. A dalej do Nałęczowa. Poprzednio gdy go odwiedziłem pominąłem park zdrojowy. Naprawiam to pominięcie.
Więcej zdjęć z parku zdrojowego do rozwinięcia:
Ostanie 3 zdjęcia przedstawiają pałac Małachowskich i siedzącego pod nim Bolesława Prusa. W budynku obok kawiarni znajduje się muzeum Prusa.
Kierując się na Bełżyce zignorowałem drogowskazy nakazujące mi jechać dalej w kierunku Lublina. Pojechałem drogą tuż przy parku zdrojowym. Po opuszczeniu Nałęczowa przejechałem przez las i zaraz za nim wystraszyłem kilka koników. Szybko się uspokoiły ale ich "srokatość" tak mi się spodobała, że musiałem to zapisać i pokazać.
Kilka Kilometrów dalej wjechałem do Wojciechowa. O nim już pisałem. Tu zamieszczam dwa zdjęcia bogatsze o zieleń drzew:
Wjeżdżając do Bełżyc załapałem się na rzęsisty deszcz. Padało krótko i po przejechaniu przez centrum już byłem suchy. Pomyliłem jednak drogi. Chciałem dojechać do kirkutu. Zamiast tego dojechałem do cmentarza katolickiego. Jego brama jest zabytkiem. Po przeciwnej stronie drogi znajduje się kopiec usypany przez mieszkańców Bełżyc ku czci Tadeusza Kościuszki. Na zdjęciu tego nie widać, bo stałem tyłem do niego .
Po wprowadzeniu poprawki do kursu dojechałem do kirkutu. Trochę się zdziwiłem gdy odkryłem, że wejście jest zamknięte na klucz. Nauczony jednak doświadczeniem pojechałem na tyły ogrodzonego murem terenu i trafiłem na otwartą bramkę (chyba czyjeś niedopatrzenie, bo kłódka na niej była zamknięta na klucz). W ten sposób mogłem zobaczyć i sam kirkut i jak upamiętniono pomordowanych mieszkańców Bełżyc wyznania mojżeszowego. Fotorelacja dostępna jest pod tym linkiem
W dalszej drodze natknąłem się na cmentarz wojenny na końcu miejscowości Łączki, tuż przed Borzechowem. Trochę więcej o nim pod tym linkiem
Droga z Borzechowa do Chodla to wręcz bajka. Tylko tę bajkę powoli zjada kapitalizm. Piękne widoki. Droga biegnie po wzniesieniu ponad pobliskim lasem. Rozlewiska, moczary, łąki. I tereny grodzone z prywatnymi kortami tenisowymi i zagajnikami. Ale zdjęć nie robiłem ze złości na te płoty. Jadąc obserwować mogłem jak leje deszcz w oddalonym Opolu Lubelskim. Do Chodla wjechałem przy jego cmentarzu. Stąd uchwyciłem widok na kościół. Dotąd jeszcze nie zlokalizowałem ruin jeszcze jednego kościoła pod Chodlem (starszego). W końcu go znajdę. Ale to jeszcze nie był ten moment.
Do Opola Lubelskiego dojechałem już po ulewie. Tu odwiedziłem kościół pod który zwykle trafiałem podczas nabożeństw a nie w mam zwyczaju przeszkadzać uczestnikom mszy swoją obecnością. Jednak tu jak i w wielu innych miejscach zadbano o to by budynek - gdy widoczny w całej okazałości - nie mieścił się w kadrze.
Wracając do Puław chciałem jeszcze odwiedzić pałacyk w Karczmiskach. Chciałem. Jednak zanim tam dotarłem zaczął mną poniewierać wiatr i zaraz dołączył do niego zimny deszcz. W takich warunkach tylko przejechałem przez Karczmiska. W Puławach przez ten czas ani razu chyba nie padało podczas gdy ja dojechałem do nich mokry. Pogoda wciąż nie sprzyja dłuższym wyjazdom ale i tak da się choć trochę pojeździć. Mi się udało przejechać 120 km i zmoknąć porządnie tylko raz. To chyba dobry wynik.
Puławy - Bełżyce. I to co po drodze.
Puławy - Bełżyce. I to co po drodze.
zapuszczam wąsy, wyciągam szablę
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
- tete
- Administrator - Stowarzyszenie
- Posty: 760
- Rejestracja: pt mar 13, 2009 10:37 am
- Lokalizacja: Płock
- Kontakt:
Re: Puławy - Bełżyce. I to co po drodze.
W pierwszym momencie zacząłem doszukiwać się paradoksu naszej historii bo zrozumiałem że owa bitwa odbyła się pomiędzy partyzantką AL a radziecką. Dopiero potem po wolniejszym przeczytaniu doszło do mnie iż zgrzyt dotyczył spalenia Wąwolnicy przez UB, w którego szeregach znaleźli się niegdysiejsi partyzanci.trobal pisze:Obok, w lesie znalazłem miejsce pamięci poświęcone partyzantom Armii Ludowej. Upamiętniono ich w dziesięciolecie powstania PPR. W tych okolicach historia "zazgrzytała". Pod Rąblowem doszło do dużej bitwy partyzanckiej w której brali udział bojownicy AL i partyzantki radzieckiej. W pobliżu znajduje się Wąwolnica spalona przez UB, którego pracownikami zostało wielu byłych AL-owców. Spalenia tego dotąd chyba nie upamiętniono ale pamięć o poległych partyzantach wciąż jest żywa - pomniczek jest zadbany.
Tak trochę jako temat poboczny to zainteresowała mnie podczas szukania wiadomości, historia wyzwolenia Wąwolnicy czy Końskowoli spod okupacji niemieckiej. Musze poszukać czy był to epizod czy tego typu zdarzenia miały miejsce i gdzie indziej.
Re: Puławy - Bełżyce. I to co po drodze.
Końskowolę sobie Tete odpuść. Wyzwolili ją AK-owcy i przekazali Armii Radzieckiej, po czym się rozeszli. Dowcip dotyczy w zasadzie tych właśnie AK-owców. To oni na nowo się zeszli gdy UB się nimi zainteresowało. Otrzymywali pomoc od okolicznej ludności z której się wywodzili. Zajrzyj do biografii Bernaciaka "Orlika".
zapuszczam wąsy, wyciągam szablę
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości