Historia pewnego obrazu
: wt lip 26, 2011 1:58 pm
Obraz, który posiadam od ćwierć wieku nazywam obrazem po przejściach. Już od początku miał pod górkę, blejtram chyba robiony w pośpiechu i źle naciągnięty, artysta, malując też robił to pospiesznymi pociągnięciami pędzla ale osiągnął całkiem udany efekt końcowy. Przedstawia starą drewnianą kapliczkę można dodać, że na Mazowszu, bo obok kapliczki widzimy charakterystyczną dla mazowieckiego kraobrazu ogłowioną wierzbę.
Wróćmy jednak do jego historii. Mimo, że nie sygnowany można na 100 procent twierdzić, że wyszedł spod pędzla znanego w Płocku plastyka, dekoratora, animatora życia artystycznego, w ostatnich latach życia właściciela kawiarni "Czarny Kot" tym malarzem był Krzysztof Świerad, mój znajomy z pracy w Cotexie. Jak wielu artystów miał życiowe dołki, w których za bezcen pozbywał się swoich obrazów. Zdarzało się że nabywał je Janusz, też mój znajomy ale z innej pracy. Dwa z obrazów Świerada trafiły w moje ręce ale pozostał ten jeden. Janusz wydobył go z piwnicznych zakamarków by dać go mnie w zamian za oponę do malucha i rolkę tapety z kuchennymi kafelkami. Przez pewien czas obraz zdobił mi ścianę w pokoju ale w końcu trafił na wieś, by zdobić ścianę domku na działce. Teraz podniszczony powrócił do Płocka, bo mam na oku inną ścianę do przyozdobienia.
Zdziwiło mnie, że w internecie nie znalazłem ani jednego obrazu namalowanego przez Krzysztofa Świerada, dlatego śpieszę z pokazaniem tego jedynego, którego jeszcze mam.
Wróćmy jednak do jego historii. Mimo, że nie sygnowany można na 100 procent twierdzić, że wyszedł spod pędzla znanego w Płocku plastyka, dekoratora, animatora życia artystycznego, w ostatnich latach życia właściciela kawiarni "Czarny Kot" tym malarzem był Krzysztof Świerad, mój znajomy z pracy w Cotexie. Jak wielu artystów miał życiowe dołki, w których za bezcen pozbywał się swoich obrazów. Zdarzało się że nabywał je Janusz, też mój znajomy ale z innej pracy. Dwa z obrazów Świerada trafiły w moje ręce ale pozostał ten jeden. Janusz wydobył go z piwnicznych zakamarków by dać go mnie w zamian za oponę do malucha i rolkę tapety z kuchennymi kafelkami. Przez pewien czas obraz zdobił mi ścianę w pokoju ale w końcu trafił na wieś, by zdobić ścianę domku na działce. Teraz podniszczony powrócił do Płocka, bo mam na oku inną ścianę do przyozdobienia.
Zdziwiło mnie, że w internecie nie znalazłem ani jednego obrazu namalowanego przez Krzysztofa Świerada, dlatego śpieszę z pokazaniem tego jedynego, którego jeszcze mam.