Aleksander Sochaczewski (1843 - 1923) - Malarz syberyjskiej katorgi.

Awatar użytkownika
Nieostatni
Posty: 645
Rejestracja: pt wrz 24, 2010 10:49 pm
Lokalizacja: W-wa (rzut beretem)

Aleksander Sochaczewski (1843 - 1923) - Malarz syberyjskiej katorgi.

Postautor: Nieostatni » śr lut 16, 2011 12:31 pm

Aleksander Sochaczewski, a właściwie Sonder Lejb urodził się 3 maja 1843r w miasteczku Iłów niedaleko Sochaczewa. Rodzice, ojciec Szmul Sonder, matka Szajna Bajły z domu Pytel, szczególnie synowi (była jeszcze córka) chcieli zapewnić odpowiednie wykształcenie, przygotowując go do stanu duchownego. Ojciec zajmował się rzemiosłem, a jednocześnie w był szamesem (odpowiednik kościelnego) w Iłowskiej bóżnicy. Aleksander był chłopcem inteligentnym, oczytanym, zamiłowanym w rysunku, znającym już Talmud. Nie było problemów z przyjęciem go Warszawskiej Szkoły Rabinów, mającej wówczas opinię bardzo postępowej wśród żydowskiej młodzieży, ciągnącej tu z całego Królestwa i Galicji. Młody siedemnastolatek, wyzwolony z pod surowej ojcowskiej dyscypliny, w czasie półrocznych studiów judaistycznych odkrywa jednak w sobie duszę artysty, zaniedbuje pierwszoplanową religię, oddając się całkowicie malarstwu.
Scan0010 A. Sochaczewski  ASP 1861r..JPG
Scan0010 A. Sochaczewski ASP 1861r..JPG (38.51 KiB) Przejrzano 8720 razy
Fotografia z czasów studenckich.

W końcu1860r. rozpoczyna nowe studia w Warszawskiej Szkole Stuk Pięknych pod okiem profesora Józefa Simmlera, dzięki rekomendacji Henryka Toeplitza oceniającego Aleksandra jako wyjątkowo zdolnego młodzieńca. I rzeczywiście jego prace, już w następnym roku, zostały dostrzeżone na prestiżowej dorocznej wystawie Szkoły Sztuk Pięknych, eksponowanej w Pałacu Kazimierzowskim. Wśród czterech wymienionych nazwisk, najbardziej uzdolnionych i zapowiadających się studentów, warszawska prasa zamieściła Aleksandra Sochaczewskiego. Inaczej spędził by młodość, ukończył studia, trafił do panteonu malarzy ówczesnej Europy, gdyby nie burzliwe lata 60-te XIXw. W Europie, Giuseppe Garibaldi na czele tysiąca wybranych rozbił królestwo Neopolu, tworząc podwaliny zjednoczenia Włoch. Aleksander Kuza przy pomocy kilku batalionów tworzył Królestwo Rumunii. Zdawało się, że i dla Polski wybiła godzina sprawiedliwości. Wypadki układały się tak, że rosło we wszystkich umysłach pragnienie wolności. Młodzież masowo popierała i uczestniczyła w manifestacjach patriotycznych, zaś prym wiedli studenci ASP, a w śród nich Aleksander. Tu powstawały odezwy, afisze wzywające do bezpośredniego udziału w manifestacjach religijnych, ulicznych i rocznicowych, które ukazywały się na placach, ulicach, bramach domów i drzwiach kościołów, a dotyczyły takich wydarzeń jak, "Pogrzeb pięciu poległych" czy "Zamknięcie kościołów warszawskich". Represje i aresztowania spowodowały zamknięcie szkół, zaś Aleksander powrócił na jakiś czas do rodzinnego domu w Iłowie. Jednak młodzieńczy zapał gnał go do Warszawy, gdzie wynajmuje z kolegą z ASP mieszkanie na ulicy Chmielnej. Udziela lekcji rysunku dzieciom, w zamożnych rodzinach mieszczan warszawskich. Dzięki rekomendacji profesora Józefa Simmlera, otrzymuje zamówienia na portrety. W stosunkowo krótkim czasie nawiązuje kontakty ze znanymi ówcześnie postaciami sztuki, bywają w jego mieszkaniu Juliusz Kossak, Aleksander Lesser, oraz koledzy z ASP. Zaczyna bywać w domach, znanych warszawskich osobistości, a także i u siebie gości działaczy Komitetu Narodowego. Oczywiście mieszkanie jest pod stałą obserwacją policji i niestety policyjnej wtyczki, wolnego słuchacza z uczelni penetrującego środowisko studenckie. We wrześniu 1862r policja przeprowadza rewizję w mieszkaniu na Chmielnej, zaś wynajmującego Aleksandra Sochaczewskiego aresztuje. Znalezione materiały jednoznacznie świadczą o przynależności lokatora zajmującego mieszkanie, nie ma wątpliwości, to sympatyk radykalnego stronnictwa "czerwonych" nawołującego do wybuchu powstania. Wśród najbardziej obciążających pozycji w sporządzonym raporcie figurowała broń palna i sieczna, sztylety przeznaczone do wymierzania wyroków śmierci zdrajcom, orzeczonym mocą Sądów Powstańczych, formy do odlewania kul. Zabezpieczono matryce instrukcji i odezw, oraz gotowe materiały w paczkach przygotowane do wysyłki, a także duże ilości egzemplarzy podziemnej prasy. Odnotowano 61 pozycji, z których każda groziła wyrokiem śmierci. Na dodatek, w czasie nocnej rewizji zatrzymany zdając sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji, poprosił dowódcę o wyjście na podwórze by załatwić potrzebę fizjologiczną. Wyszedł z eskortującym żandarmem, nastąpiła próba ucieczki, w czasie szamotaniny wyrwał broń żandarma i strzelił raniąc go, został jednak schwytany, związany i odesłany do cyrkułu, a stamtąd tej samej nocy pod eskortą przewieziony do Cytadeli. Śledztwo trwało do końca grudnia 1892r. Mimo krzyżowych pytań nie zaprzeczał sprawom oczywistym, nie do obrony. Do innych wątków, wyłonionych w czasie śledztwa nie przyznawał się, a wręcz przeczył. Przyznawał się do udzielania lekcji rysunku dzieciom znanych mieszczan i do kontaktów z kolegami na uczelnianych zajęciach. Zarzut chęci pozbawienia życia żandarma, odpierał niezmiennie - nie chciałem go zabić a tylko zranić. Mogłem z odległości dwu kroków, z łatwością celnie strzelić. Dano wiarę temu, ponieważ świadkowie zdarzenia potwierdzili tą sytuację. Nie przyznał się do żadnej politycznej działalności, powołując się na swoją młodość i niedojrzałość. Niezmiennie powtarzał, iż znalezione materiały i dowody go obciążające, zostały przyniesione przez nieznajomego z prośbą by za opłatą, przechować do następnego dnia. Gdy ten nie zgłosił się po odbiór, sam zajrzał do środka i z przerażeniem stwierdził zawartość, bał się zgłosić na policję i wtedy nastąpiła rewizja. Niby naiwna linia obrony, jednak konsekwentnie podtrzymywana, bez podania żadnych nazwisk i ciągłego twierdzenia w czasie konfrontacji, iż przedstawiane twarze widzi po raz pierwszy, okazała się zbawienna. W ten sposób wielu uratował przed zsyłką. Przesłuchano kilkadziesiąt osób, które nie wniosły nic nowego, a często wzajemnie sobie przeczyły, oskarżony zaś niezmiennie powtarzał to samo. Śledztwo utknęło w miejscu. W końcu przygotowano raport do Wielkiego Księcia Konstantego, wnioskując o przekazanie sprawy Aleksandra Sochaczewskiego do Sądu Wojennego. Sąd Wojenny ponowił konfrontacje, licząc na potknięcia w zeznaniach, jednak zeznający i oskarżony za każdym razem powtarzali zawsze, wersję zdarzeń już zapisaną. Sąd usiłował złamać psychicznie oskarżonego, obciążając go zamiarem zabójstwa żandarma, doprowadzając do konfrontacji na sali sądowej. Wypowiedź oskarżonego zanotowana w aktach chyba przeważyła sprawę: - "Zabiłbym cię na miejscu i ty dobrze o tym wiesz". Sporządzono raport w dniu 11 stycznia 1863r. twierdząc, iż przestępca jest osobą wyjątkowo niebezpieczną. Wyrok jaki zapadł w dniu 24 kwietnia 1863r., już w czasie trwania powstania brzmiał: - Kara śmierci przez powieszenie. Wyrok zgodnie z przepisami trafił do Wielkiego Księcia Konstantego w celu potwierdzenia. Ponieważ oskarżony nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i nie był pełnoletni (21lat), Książe Konstanty dopisał na wyroku: Posłać na 22 lata do pracy w kopalniach Syberii Wschodniej. Wiadomość o zamianie wyroku dotarła do prowadzącego egzekucję w ostatniej chwili. I był to powszechnie praktykowany w X Pawilonie Warszawskiej Cytadeli, rodzaj dodatkowych represji. Niestety tego dnia, początek maja 1863r. na oczach zgromadzonych rodzin, znajomych, patriotycznej młodzieży, sympatyków powstańczej walki o niepodległość, stracono na stokach Cytadeli księdza Konarskiego i studenta Orłowskiego. Wtedy to przybył posłaniec z decyzją o zamianie wyroku, kaci sprowadzili skazańca z szubienicznego stołka. Został odprowadzony do celi, by w najbliższym transporcie rozpocząć swą katorżniczą wędrówkę na Sybir. Pierwszy tysiąc siedemset osiemdziesiąt kilometrów z Warszawy do Moskwy i Niżnego Nowgorodu przebył koleją. Tu kończyła się w tamtym czasie linia kolejowa, dalej na wschód wiódł odwieczny szlak handlowy do Chin, ze znaną warownią i ośrodkiem handlu na jej krańcu - Nerczyńskiem, założonym przez carów z dynastii Romanowych. Twórca nowożytnej potęgi Rosji, Piotr I zwany Wielkim, w ciągu czterdziestoletnich rządów i podboju Syberii, na tej prawie 7000km trasie wybudował w odległości 25 - 30 km drewniane strażnice, które w XVIIIw zamieniono na strzeżone więzienia, zwane etapami dla zesłańców dekabrystów, polskich powstańców 1831, 1846, 1863, tzw. narodników, oraz własnych kryminalistów skazanych na Sybir. Przemarsz i jego obsługa były zsynchronizowane i świetnie zorganizowane. Grupę około dwustu skazańców konwojował oficer mający do dyspozycji dwudziestu kozaków i kilkudziesięciu pieszych żołnierzy pod bronią. Z przeciwnego kierunku, do etapu zmierzała grupka katorżników, którym udało się przeżyć czas zsyłki i grupa rekrutów wcielonych do wojska. Po jednodniowym odpoczynku, przespanej nocy, eskortujący wymieniali konwoje i wracali do swej etapowej bazy. Tak uruchomione w 1826r. przez carską ochranę wahadło, dostarczyło do 1917r. na Sybir około 600 tys. katorżników niewolniczej pracy. Oczywiście zdarzały się przewidziane z góry przerwy, zarządzane przez naturę - wiosną i jesienią, kiedy zbyt szeroko wylewały rzeki, lub lód był zbyt słaby, aby zapewnić przejście kolumny. Takie okresy starano się przeczekać w dużych więzieniach gubernialnych, wtedy konwój dziesiątkował tyfus, roznoszony przez wszechobecne wszy i pluskwy.
Miejscem zesłania Aleksandra Sochaczewskiego miała być gubernia irkucka. Pozostało więc do przejścia bagatela prawie 4700 kilometrów, zdarzały się odcinki, etapy kilkudziesięciu kilometrowych spływów łodziami. Pokonanie takiej odległości mieściło się średnio w okresie jednego roku. Po dotarciu do Irkucka okazało się, iż wszystkie lokalne kopalnie mają komplety zatrudnionych. Więzienia i kolonie katorżnicze przepełnione, wybucha epidemia tyfusu, masowo umierają skazańcy. Administracja godzi się by uruchomić pomoc medyczną oferowaną przez lekarzy zesłańców, udaje się opanować sytuację, a władze decydują się przesłać dużą grupę skazanych do oddalonej o 70km. od Irkucka, miejscowości Usole nad Angarą, przez którą wcześniej przechodził konwój. W grupie tej znalazł się Sochaczewski. Tu dygresja, ciekawe zrządzenie losu: - w czasie epidemii tyfusu, do Irkucka dotarła kolumna zesłańców w śród których znajdował się, inżynier wojskowy, komisarz powstania na Litwie Józef Kalinowski - późniejszy brat Rafał od św.Józefa, zakonnik Karmelitów Bosych. Beatyfikowany 22.06.1983r. i kanonizowany 17.11.1991r. przez papieża Jana Pawła II - św. Rafał Kalinowski.
Jako więźniowie polityczni z wysokimi wyrokami trafili do tak zwanych koszar na wyspie oblanej wodami Angary. Sochaczewski z 22 letnim wyrokiem, musiał pracować i spać, zakuty w kajdany. Nie objęła go carska amnestia z 1866r. Pracował ciężko przy solankowych tężniach i kotłach warzelnianych. Stan taki trwał około dwu lat, jednak nie załamywał się, a przeciwnie starał się pomagać innym.
Usole miało wśród zesłanych wyjątkową opinię, mieszkali tu zesłańcy po powstaniu listopadowym 1831r., powstaniu krakowskim 1846r., Wiośnie Ludów 1848r. więźniowie polityczni z przed lat byli tu szanowani, jako wykształceni, inteligentni, użyteczni, inżynierowie, nauczyciele, lekarze, w pewien sposób stanowili elitę i wzorzec dla miejscowej władzy, prowincjonalnej administracji gubernialnej i wojskowej, kupiectwa. Dobrze opłacanych, jednak mających wyższe ambicje i potrzeby własne dla siebie i swych dzieci. Ogromna fala nowych politycznych zesłańców, a wśród nich nauczycieli, naukowców, muzyków, artystów z dyplomami rosyjskich i europejskich uczelni i uniwersytetów powodowała, iż ci których powołano do przestrzegania obowiązujących carskich restrykcji, pierwsi je łamali, wykorzystując zesłańców do nauki własnych dzieci. Taki szczęśliwy zbieg okoliczności przydarzył się Aleksandrowi Sochaczewskiemu, bogaty, wpływowy kupiec i płukacz złota z Irkucka wykorzystując koneksje, uzyskał pozwolenie gubernatora na naukę rysunku swej córki, której udzielał Aleksander. Był to dla niego najszczęśliwszy okres w Usolu, rano pracował w kopalni soli, popołudniami uczył rysować. Mógł zdjąć kajdany i przez kilka godzin poczuć się wolny. Niestety okres ten nie trwał długo, dziewczynka opuściła Usole, zaś ojciec zaproponował zapłatę. Młody zesłaniec odmówił przyjęcia wynagrodzenia twierdząc, iż on sam już odniósł wystarczające korzyści. Rozstając się ustalono, że w przypadku potrzeby zostanie udzielone wsparcie na prośbę zesłańca. Następna amnestia z okazji urodzin Mikołaja II (1868r.) przyniosła rozkucie z kajdan i opuszczenie koszar z angarskiej wyspy. Mógł zamieszkać w kolonii zesłańców Usole, pracując w warzelni soli i raz w tygodniu we wtorek meldować się w koszarach stając do apelu. Wtedy obaj zesłańcy mieszkali w sąsiedztwie, wtedy też Józef Kalinowski został sportretowany i później umieszczony na obrazie W drodze do katorgi znana także pod tytułami Jutrznia lub Poranek w kopalni.
Kolejna amnestia, przełom lat 60 i 70 XIXw. zmniejszyła represje zesłania. Pracował w warzelni na swe utrzymanie, wynajmował pokoik w Usolu, pisał, szkicował, malował, dorabiał portretując mieszkańców. Spacerował brzegiem Angary, był samotnikiem, widywany za szkicownikiem otrzymał przydomek "Rafaela z Usola", ale też samotnika, a nawet zarozumialca. Że był osobą nietuzinkową świadczy zdarzenie o jego wrażliwości na ból, cierpienie, samotność, zarazem charakteryzujące jego człowieczeństwo. W czasie powrotu z jednej z samotnych wycieczek, w czasie narastającej burzy, na skraju osiedlowego śmietnika usłyszał płacz wyrzuconego dziecka. Był to chory, wynędzniały, ze śladami ospy chłopiec. Zabrał go, wyżebrał pomoc i leczenie w miejscowym Usolskim szpitalu, potem samotnie wychowywał i posłał do szkoły, poświęcając na ten cel prawie wszystkie swoje oszczędności. Zrodziła się myśl aby zwrócić się o pomoc do wcześniej poznanego kupca i przemysłowca o przyrzeczoną pomoc i wsparcie. Obietnica została spełniona i dzięki tej protekcji chłopak otrzymał wykształcenie, nazwisko. Został przerwany wątek porzucenia chłopca i zatarto ślad opieki przez polskiego zesłańca. Sochaczewskiemu pozwolono na osiedlenie się w Irkucku, a nawet uzyskał zgodę gubernatora na zatrudnienie w charakterze urzędnika kolejowego. Sytuacja materialna uległa poprawie, mógł malować i szkicować, parę prac z tego okresu znalazło się w polskim kościele w Irkucku, założonym przez innego skazańca z okresu Wiosny Ludów, księdza Zakonu Marianów ojca Krzysztofa Szwernickiego, zwanego proboszczem Syberii.
Wydany przez Aleksandra III w 1874r. dekret uwolnił wielu zesłańców z katorgi, osiedlając ich na Syberii, wyłączając miasta gubernialne i zakazując im pracy urzędniczej. Stracił więc pracę i musiał opuścić miasto by zamieszkać w wiosce Ajok, jednak na początku lat 80-tych udało mu się powrócić do Irkucka, a nawet zostać inspektorem do spraw porządku na pocztowych i kolejowych stacyjkach. Miał dużo wolnego czasu, który poświęcał na poznawanie ludowych obrzędów. Na jednym z miejscowych wesel, został rozpoznany przez chłopca - teraz wykształconego i przedsiębiorczego mężczyznę, kierującego dużym zakładem wypłukującym złoty kruszec w kraju Buriatów. Był to prawdopodobnie uratowany chłopiec. Następny ślad to wiadomość z 1884r. o uwolnieniu Aleksandra Sochaczewskiego z zesłania. Nie są znane warunki na jakich został zwolniony, ani kto pokrywał kosztowną podróż powrotną, można domniemywać, iż to świetnie prosperujący kupiec i przemysłowiec zabezpieczył swego dobroczyńcę, pokrywając w ten sposób swój dług wdzięczności. W rodzinnym Iłowie nie pozostał nikt z jego najbliższych, rodzice zmarli, przyjaciele i znajomi z akademii rozjechali się po świecie, a on miał zakaz powrotu do Warszawy i na teren Królestwa. Zatrzymał się we Lwowie u przyjaciela dr Bernarda Goldmana z czasów nauki w Warszawskiej Szkole Rabinów. Tu nawiązał znajomość z siostrą żony kolegi Różą, córką lwowskiego rabina Lovensteina. Mimo zastrzeżeń rodziny, 30 letnia Róża poślubiła 41 letniego Aleksandra Sochaczewskiego, młodzi wyjechali do Monachium, tam Aleksander otworzył pracownię malarską, gdzie bez pamięci zatracał się w malowaniu portretów ludzi, z przebytej wspólnie katorgi. Odezwały się syberyjskie koszmary, lęki, strachy, które przez lata katorgi pustoszyły jego psychikę. Zrywał się w opętańczym krzyku ze snu, a kiedy powracała pełnia świadomości, zaszywał się w pracowni, by zapisywać wizje obrazów z przeszłości, bez snu i jedzenia. Nowa sytuacja, wolność, małżeństwo, rodzina, stawały się wyzwaniami, którym nie mógł sprostać. Małżeństwo nie wytrzymało próby czasu, w ciągu paru miesięcy legło w gruzach, pozostał sam. Nawyk niesienia pomocy bliźniemu z okresu zsyłki, w nowych warunkach bezlitośnie wykorzystywany przez otoczenie, doprowadził do wyczerpania przywiezionych oszczędności i nędzy. Zapamiętale pracował, bazując na syberyjskich szkicach, tworzył portrety. Prace te pokazywał w swej monachijskiej pracowni, zdobywały uznanie ze względu na koloryt, formę i styl, a także za interesujące grupowanie postaci w scenach zbiorowych.
Obrazy traktował jako ilustrację do swych katorżniczych przeżyć. Tu w Monachium powstaje jądro kolekcji syberyjskiej szkice, kartony, portrety i ogromne płótno, obraz jego życia - Pożegnanie Europy. Pierwsze prace wystawia w 1887r Krakowie i 1889r. w Paryżu. Wystawiona w 1890r. w Rzeszowie kolekcja, przyciąga zwiedzających i ma dobre recenzje w prasie. Artysta znika na cztery lata w swej pracowni, by stworzyć dzieło swego życia wspomniany obraz 740x320cm Pożegnanie Europy. Po zakończeniu pracy w maju 1895r., obraz wraz z kilkudziesięcioma uzupełniającymi szkicami i kartonami, oraz kilkudziesięcioma portretami, wystawia w Londynie. Wystawa odnosi ogromny sukces, powtarzają się pochlebne recenzje w prasie londyńskiej, zagranicznej i polskiej typu: - Artyści zmuszeni są oddać hołd uznania technicznej stronie obrazu, umiejętnemu ugrupowaniu..., oświetleniu, rysunkowi , i kolorytowi... Jak donosiła miejscowa prasa powściągliwi i zimni Anglicy ukrywali łzy wzruszenia.
Artysta osiągnął wielki sukces, po 34 latach od złożonej przysięgi pod tym granicznym słupem na krańcu Europy i Azji: - przeżył katorgę, namalował, pokazał Europie cierpienia Polaków i wzruszył ich losem. W 1897r. wystawa trafiła do Brukseli wzbogacona o nowe obrazy Jutrznię i Wieczór i nowy cykl - Ucieczki z Syberii: Wśród śnieżnej pustyni - Ofiary kruków - Śmierć brodiażki - Zamieć - Odpoczynek zbiegów - Pani Gudzińska. Jest ona nowym artystycznym sukcesem, zostaje zauważona przez prasę, ma liczne pozytywne komentarze i recenzje, odnajdują się koledzy z czasu studiów warszawskiej ASP. Okres pobytu w Brukseli przynosi jeszcze jedną kolekcję płócien i kartonów o życiu zesłańców, na które składa się wielka różnorodność narodowa postaci, folklor, rodzaj zachowań związanych z wykroczeniami za które odbywano karę. Pełne ekspresji twarze dozorujących, przemoc i tragizm kar chłosty, knuta lub ruzeg w zależności od pory roku, czy kary słupka. Seria miała składać się z 12 dużych, prawie kwadratowych obrazów, o rozmiarach 100x135cm. Zachowało się dziesięć z tego trzy prawie ukończone, zagruntowane płótno białą farbą i rysunek węglem. Inne zaczęte szkice, nie ukończone.
Wystawa brukselska wywołała duże zainteresowanie i zapotrzebowanie nowych ekspozycji. W 1900r. kolekcja licząca już 125 obrazów, wystawiona była w Krakowie, Lwowie i Budapeszcie. W śród oglądający zdarzają się osoby - zesłańcy, poznający swe twarze, których pamięciowe portrety stworzył po latach artysta. Wracają emocje, na oczach nowego pokolenia, ojcowie ronią łzy wspomnień.
Trudno przeoczyć, zrezygnować, nie przytoczyć życiowego credo, wyjaśnień i podpowiedzi zawartych w katalogu wystawy, przewodniku napisanym przez 44 letniego mężczyznę, okrutnie doświadczonego przez los - artystę, który przekazuje rozpięty na płótnach ilustrowany pamiętnik, pełen grozy. Galerię ludzi często bezimiennych, z którymi przyszło mu żyć, cierpieć i pamiętać. Twarze i oczy pełne bólu i tęsknoty za bliskimi, za umiłowaną Ojczyzną, dla której walczyli i tak bezmiernie cierpieli. Smutek i groza wyziera tu z każdego skrawka zamalowanego płótna, każdego ogniwa łańcucha i strzępu katorżniczego łachmana, nie kryjącego przed syberyjskim piekłem zimna:
"Byłem jeszcze bardzo młody, gdy wstąpiłem na drogę prowadzącą na Syberię. Uniknąwszy śmierci, pomyślałem, że moje życie może być jeszcze przydatne biednej, ukochanej Ojczyźnie. Cała młodzież poświęcała się wówczas wielkiej sprawie wolności. Jakże wielką wydawała nam się śmierć za idee, za uwolnienie kraju. Wiedzieliśmy, że ta walka nie miała szans, tym nie mniej podjęliśmy ją. Po aresztowaniu, w więzieniu, jak również później przekonałem się, że najlepszym sposobem aby służyć wielkiej sprawie, było nie umrzeć w bezsensownej walce, z góry skazanej na niepowodzenie, lecz raczej poświęcić życie dziełom, które ukarzą światu, część cierpień narodu, który nie chce umrzeć. Gdy znalazłem się przed słupem granicznym, dzielącym Europę od Azji, chciałem odczytać nazwiska i napisy wyryte w kamieniu, smutne wspomnienia. Kiedy myślami wracałem do tych, którzy zostali, nie mając nadziei na ich ponowne ujrzenie, bolesne krzyki jednych, milcząca rozpacz innych, nie pozwalały na skoncentrowanie się... Duszą unosiłem się nad moim krajem, który przez Murawiewów i Bergów nieludzko zniszczony, obrabowany, do kraju, w którym mój ojciec był w żałobie, gdzie matka wypłakiwała oczy. Zanim dany został znak do wyruszenia w dalszą drogę, zanim kajdany smutno zagrały, ujrzałem i przeżyłem w myślach życie, które nas czeka. Ta wizja i myśl dały mi siłę znoszenia wszelkich cierpień jakie zostały mi przeznaczone".
ScreenShot196 A. Sochaczewski okres brukselski.jpg
ScreenShot196 A. Sochaczewski okres brukselski.jpg (55.38 KiB) Przejrzano 8717 razy
Artysta w wieku około sześćdziesięciu lat, z bliznami przeżyć, na pooranej zmarszczkami twarzy.

Czas pobytu w Brukseli zaowocował nowym związkiem małżeńskim z mieszkanką Brukseli Marią Wurm, połączonym z przysposbieniem jej córki. Rodzi się syn Franc Schmolk. Sytuacja materialna rodziny jest jednak bardzo ciężka. Artysta odmawia sprzedaży swych dzieł. W 1901r. rodzina Sochaczewskich trafia do Wiednia, gdzie kolejny raz eksponowane są obrazy Aleksandra. Spotyka byłego zesłańca Józefa Popowskiego, obecnie piastującego wysokie stanowisko w ministerstwie austriackiego imperium, z którym wspólnie pracował w warzelni Usole. Wszystko wskazuje, iż były katorżnik wspomagał materialnie starego druha. Malował coraz mniej, nie mógł wystawiać i sprzedawać swych prac, gdyż nie był członkiem Wiedeńskiego Towarzystwa Sztuk Pięknych. Opuściła go żona z dziećmi wracając do Belgii. Zaczął pisać opowiadania i nowele z okresu zesłania. Siedem z nich zostało wydane w Berlinie 1906r. w zbiorku "Na Syberii". Między nimi znalazła się tam nowelka o znalezionym i uratowanym chłopcu - tytuł "Ośka".
Żył w osamotnieniu, ustawicznie nękany kłopotami finansowymi, otrzymywał pomoc od Koła Polaków w Wiedniu, apele w prasie "Malarz Syberii" czy "Artysta w nędzy" pozwalały na marną egzystencje.
Zbliżająca się 50 rocznica wybuchu powstania styczniowego obudziła w społeczeństwie wciąż żywe i niezapomniane echa wspomnień. Powstała idea zgromadzenia i zorganizowania wystawy pamiątek związanych z tym wydarzeniem. Powstał "Komitet Wystawy roku 1863", który zaapelował do społeczeństwa o nadsyłanie pamiątek. Wśród odpowiedzi Muzeów Narodowych Rapperswil, Kraków, Lwów, galerii i zbiorów prywatnych, archiwów miejskich, deklarację uczestnictwa złożył sybirak Aleksandrer Sochaczewski, oddając w depozyt 126 swych obrazów, które eksponowano w dwu salach.
Scan0002 Lwów wystawa sala I.JPG
Scan0002 Lwów wystawa sala I.JPG (86.45 KiB) Przejrzano 8717 razy
Lwów wystawa w 50 rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Na pierwszym planie ogromny obraz Pożegnanie Europy

Główna, reprezentacyjna Sala I - Rok 1863 w sztuce. Wśród dzieł Artura Grotgera, Maksymiliana Gierymskiego, Tadeusza Ajdukiewicza, Aleksandra Lesera, Jacka Malczewskiego, Ludomira Benedyktowicza, Aleksandra Sochaczewskiego Pożegnanie Europy - Dwa pokolenia w katordze - Pierwszy list z kraju po wielu latach.
Sala VII - nazwana Sybir i katorga. Cała sala poświęcona Aleksandrowi Sochaczewskiemu, pozostałe 123 obrazy, kartony i szkice, cały dorobek artystyczny, alter ego katorżnika i wiwisekcja zesłańca z przetrąconą psychiką, nastawioną przez ciemiężcę na dosłownie zwierzęcą walkę o przeżycie każdego następnego dnia. Udział w wystawie był właściwie ostatnim publicznym wystąpieniem artysty. Ponownie trafił na szpalty gazet. Otrzymał propozycję kupienia kolekcji, jednak odmówił. Zgodził się na propozycję dożywotniej renty w zamian za przekazanie miastu swego dorobku. Roczna wysokość to 4800 koron austriackich, które zapewniały godne życie. I wojna przyniosła dewaluację, jednak do końca życia zapewniała utrzymanie. Zmarł 15 czerwca 1923r. w Dolnej Austrii gdzie przebywał na kuracji. Zwłoki przewieziono do Wiednia i zgodnie z wolą zmarłego poddano kremacji. 3 maja 1924r jako weteranowi powstania styczniowego został mu nadany pośmiertnie Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Obrazy zaś zgodnie z zawartą wcześniej umowa trafiły do zbiorów Muzeum Narodowego im. Jana III we Lwowie. W 1940r. kolekcję przewieziono do Kijowa, zaś w1956r. kolekcja znalazła się w posiadaniu Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. W setną rocznicę powstania styczniowego i utworzenia Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej Pożegnanie Europy, oraz 54 obrazy i szkice trafiły do Cytadeli. W 1981r przekazano resztę kolekcji, pozostawiając jedynie w Muzeum Historycznym Wieczór - Zakładanie kajdan i trzy szkice.
Ogromne koło historii dokonało pełnego obrotu, na miejsce rozpoczęcia katorgi Aleksandra Sochaczewskiego, w mury znienawidzonej Aleksandryjskiej Cytadeli, powrócił do wolnej Polski, wolny duchem zesłaniec, malarz syberyjskiej katorgi, dotrzymał złożonego przyrzeczenia pod obeliskiem na krańcu Europy - pokazuje potomnym cierpienia ich dziadów i ojców. Jednak odniósł zwycięstwo, staliśmy się wolni!
Dorobek artystyczny
Obdarzony talentem, spostrzegawczością, wybitną cechą pamięci pozwalającej zachować najdrobniejsze szczegóły rozgrywające się na przebytych etapach, podczas katorżniczej pracy, apelach w czasie których wymierzano kary chłosty i inne wymyślne, trwające godzinami tortury. Jest jedynym malarzem odtwarzającym poszczególne wątki jak i całe kompozycje obrazów po wielokrotnych i lata trwających wizjach, żyjących w pamięci i wyobraźni, etapów ołówkowych i kartonowych szkiców, kiedy mógł i wolno mu było użyć tych luksusów, nim artysta nadał im kształt ostateczny na płótnie. Szkicownik z którym nie rozstawał się nigdy to bezcenne notatki, dokumenty, to fundament twórczości jaką rozwinie po powrocie z zesłania. Pierwsze gotowe prace to portrety powstałe w Usolu i Irkucku. Teka z jaką wraca, to jego największy skarb, bezcenny dokument tamtych tragicznych wydarzeń, okrutnej szarej rzeczywistości. Nigdy i za żadną cenę nie chciał sprzedać najmniejszego skrawka kartonu. Dla Aleksandra Sochaczewskiego są jak echa, nuty, wprawki, Etiudy Rewolucyjnej dla Chopina. To one wywołują obsesyjne wizje, są motoryką niekończącej się pracy, aż do ostatniego pociągnięcia pędzla kończącego dzieło. To okres monachijski 1884 - 90. najbardziej pracowity, o największej liczbie powstałych dzieł, ma w nich swe początki niczym bijące źródło w utworze krasowym.
Scan0003 Pożegnanie Europy (57).JPG
Scan0003 Pożegnanie Europy (57).JPG (76.15 KiB) Przejrzano 8710 razy
Pożegnanie Europy, sztandarowe płótno 740x370 - obraz jego życia. Kosztuje artystę cztery lata pracy(1890 - 94). Jest to właściwie nie obraz, a żyjąca scena według wspaniałego scenariusza, w którym reżyser zatrudnia doskonałych aktorów, dekoracje, kostiumy, charakteryzacje, światło. Widz ogląda ostatnie sekwencje toczącego się na jego oczach dramatu - rozstanie. Artysta zgrupował ponad sto postaci, aktorów głównych drobiazgowo sportretowanych, wymienionych, w załączonym na proscenium programie. Jest to niesamowicie dobry, może nie pretendujący do arcydzieła obraz, jednak porażający widza grozą cierpienia malowanego na twarzach aktorów - zesłańców.(Londyn - Kraków - Rzeszów, łzy wzruszenia) Doskonałe malarskie studium, postaci, twarzy znaczonych piętnem losu zesłańca na nieludzkiej ziemi. Wtedy ten obelisk - znak, nazywano pomnikiem łez. W ciągu XIXw obok pomnika, syberyjskim traktem, przepędzono przeszło 600 tysięcy ludzi. Tutaj zaczynała się Azja, ziemia katorgi i śmierci. Sybir, który pochłonął miliony istnień ludzkich. Tak wspominał jeden z uratowanych "przechodniów - wędrowców - kajdaniarzy" z tego szlaku:
"Z pewnością mało jest takich miejsc, które były świadkami tylu bezlitosnych i przejmujących grozą wydarzeń, które widziały tyle struchlałych serc, słyszały tyle rozpaczliwych krzyków rozbrzmiewających w tym świecie przygnębienia i nieskończonego bólu. Ludzie skuci łańcuchami jak zwierzęta całują ten granitowy blok tłumiąc w sobie ogromna udrękę: "żegnaj Europo". Niektórzy ryją swoje nazwisko na słupie, gdzie jest już niewiele miejsca, inni zabierają ze sobą garść ziemi".
Tu też swoją przysięgę złożył Aleksander Sochaczewski - młodzieniec stojący przed słupem po prawej. (autoportret)
Scan0004 Wieczór (61).JPG
Scan0004 Wieczór (61).JPG (59.32 KiB) Przejrzano 8710 razy
Wieczór - Zakładanie kajdan
W czasie śnieżycy gdy ucieczka, nawet jej zamiar, nie przychodził do głowy, wtedy i politycznym w drodze łaski zdejmowano kajdany, zakuwano na powrót po pracy, po powrocie na noc. Tą scenę przedstawia obraz. Na pierwszym planie autoportret - Sochaczewski z nogą na kowadle. Obok, zakuty przed chwilą starzec Peszyński, podwiązujący sznurkiem łańcuch do pasa, aby łatwiej było iść.
Scan0006  Jutrznia (60).jpg
Scan0006 Jutrznia (60).jpg (59.23 KiB) Przejrzano 8710 razy
Jutrznia - W drodze do katorgi - Poranek w kopalni
Katorżnicy w drodze do kopalni i warzelni soli na całodzienną robotę. Idą przez zamarzniętą Angarę z tzw. koszar umieszczonych na wyspie. Wszystkie postaci na tym obrazie to drobiazgowe studia portretowe zesłańców z Ujsola. Pierwszy to Józef Kalinowski - św. Rafał Kalinowski kanonizowany 17.11.1991r. przez papieża Jana Pawła II. Drugi Kamelski, następna para Tomasz Ilnicki z Jakubem Giejsztorem, w głębi ks. L.Godlewski. Żołnierz patrzący z współczuciem na zakutego w kajdany przyszłego świętego, to rosyjski chłop, też "skazany" na 25 lat służby w wojsku.
Scan0006 Pani Gudzińska (59).JPG
Scan0006 Pani Gudzińska (59).JPG (51.58 KiB) Przejrzano 8710 razy
Pani Gudzińska
Właścicielka piwiarni na Starym Mieście w Warszawie, dożywotnia katorga za pomoc w ujęciu rosyjskiego szpiega i ukrywanie emisariusza Rządu Narodowego. Wykonywała najcięższe prace. Pierwsza naturalna śmierć w Usolu, wśród zesłańców styczniowych(zapalenie płuc, kwiecień 1866r. zostawiła męża i dwoje dzieci w Warszawie) Całymi dniami musiała prać woski po soli w przerębli lodowej rzeki Angary. Na obrazie usiłuje rozgrzać przemarznięte ręce. Nadzorujący Czerkies zmusza ją do dalszej pracy groźbą chłosty. Studium twarzy i postaci, kilkakrotnie przewija się na płótnach.
Scan0005 Odpoczynek zbiegłych (63).JPG
Scan0005 Odpoczynek zbiegłych (63).JPG (58.52 KiB) Przejrzano 8710 razy
Odpoczynek zbiegłych - Para małżeńska z dzieckiem
Para małżeńska z dzieckiem, zamierzająca uciec z katorgi. Jeszcze nie wiedzą, że z Sybiru ucieczka jest prawie niemożliwa. On zupełnie wyczerpany i bezradny. Jej miłość macierzyńska promieniująca z twarzy, dodaje sił i energii do ratowania życia dziecka.
Scan0011 Smierć brodiażki (64).JPG
Scan0011 Smierć brodiażki (64).JPG (64.07 KiB) Przejrzano 8710 razy
Śmierć brodiażki - Ostatni wysiłek
Dalszy ciąg historii zbiegów z obrazu "Odpoczynek zbiegłych". Kobieta, matka nie sprostała trudom. On, ojciec wetknął w stygnącą dłoń, krzyż z kostura i porwany ostatnim wybuchem instynktu samozachowawczego biegnie przed siebie, szukając schronienia przed burzą. Dziecko przytulił do twarzy by ogrzać je swym oddechem. Za nim kruki. Przed nim w śnieżycy majaczy biała śmierć.
Scan0007 Ucieczka więźniów (65).JPG
Scan0007 Ucieczka więźniów (65).JPG (44.48 KiB) Przejrzano 8710 razy
Ucieczka więźniów - Ofiary kruków
Obraz zaliczany do tryptyku zatytułowanego Ucieczki z Syberii : Odpoczynek zbiegłych - Śmierć briodiażki. Wystawiony po raz pierwszy w 1897r. ol. pł. 138x92. Osoby występujące, to ta sama rodzina zesłańców szukająca drogi do ojczyzny w bezkresnych śniegach Sybiru. Tu pod granicznym słupem guberni w towarzystwie kruków oczekujących na żer.
Scan0007 Śmierć na taczce (73).JPG
Scan0007 Śmierć na taczce (73).JPG (75.76 KiB) Przejrzano 8710 razy
Śmierć na taczce
Zamożny obywatel Ukrainy - powstaniec przykuty do taczki, pada przy pracy. Litościwa śmierć wystawia cyrograf, silniejszy od carskiego ukazu: - Ten już wolny!
Scan0010 List z kraju (81).jpg
Scan0010 List z kraju (81).jpg (88.27 KiB) Przejrzano 8710 razy
List z kraju
List, to jedyna łączność z krajem i rodziną. Poczta - list, to miesiące wędrówki z etapem, niesłychana radość i szczęście okrutnie rzadko doświadczające zesłańca. Tu szczęśliwa adresatka z upragnionym listem, okryta płaszczem "katorżniczą nakrywką". Litery GN to znaczy Gubernia Nerczyńska, miejsce zesłania.
Scan0009 Starzec w kajdanach (89).jpg
Scan0009 Starzec w kajdanach (89).jpg (74.48 KiB) Przejrzano 8710 razy
Starzec w kajdanach
ol. pł. 96x65. Autor opisuje tak ten obraz: "Starzec z siwą brodą siedzący na pryczy na nogach kajdany". Widoczna na szyi "obroża" to racjonalizatorskie rozwiązanie zesłańców, służące do zawieszenia łańcucha skuwającego nogi, ułatwia chodzenie.
ScreenShot195 Starzec z Młodzieńcem (35).jpg
ScreenShot195 Starzec z Młodzieńcem (35).jpg (49.32 KiB) Przejrzano 8710 razy
Starzec z młodzieńcem - Starzec i powstaniec
ol.pł 50x39. Studium do Pożegnanie Europy. Postać umieszczona po lewej stronie obelisku.
ScreenShot049 Wśród śnieżnej pustyni.jpg
ScreenShot049 Wśród śnieżnej pustyni.jpg (75.61 KiB) Przejrzano 8710 razy
W śród śnieżnej pustyni - Wierny towarzysz
Trup skazańca, oczy z wyrzutem wpatrzone w niebo, oblany światłem księżyca. Obok, jedyny towarzysz, wyjący pies. Po wschodzie słońca, przylecą kruki.
ScreenShot050 Brodiaga.jpg
ScreenShot050 Brodiaga.jpg (35.09 KiB) Przejrzano 8710 razy
Brodiaga
Włóczega, zbieg, szaleniec załamany psychicznie, uciekinier brodzący w bezkresie śnieżnym. Obraz zaliczany jako studium do tryptyku "Ucieczki"
ScreenShot037 Więźniowie przy pracy.jpg
ScreenShot037 Więźniowie przy pracy.jpg (111.09 KiB) Przejrzano 8710 razy
Więźniowie przy pracy
ol.pł. węgiel 111x135. Jeden z ostatnich obrazów malowanych w Brukseli - niedokończonej kolekcji. Zesłańcy polityczni w Usolskiej warzelni soli, transportujący sól. W głębi zemdlony starzec na taczkach, współtowarzysz podaje mu wodę, inny podkłada pod plecy kłodę.
Opracowano w oparciu:
H.Boczek; B.Meller - Aleksander Sochaczewski 1843 - 1923 malarz syberyjskiej katorgi (życie, twórczość i dzieje kolekcji)
Muzeun Historyczne m,st. Warszawy; Muzeum Niepodległości w Warszawie W-wa 1993
Ilustracje - skany Wikipedia; Wyd. jak wyżej.
Nieostatni
Awatar użytkownika
Nieostatni
Posty: 645
Rejestracja: pt wrz 24, 2010 10:49 pm
Lokalizacja: W-wa (rzut beretem)

Aleksander Sochaczewski – Pożegnanie Europy - Epilog

Postautor: Nieostatni » sob lut 19, 2011 6:49 pm

W zamierzchłych czasach podczas pierwszych szkolnych wakacji, dziadek wprowadzał mnie w arkana historii i geografii, przygotowując do "prawdziwej wiedzy o Polsce", wyciągnął z szafy globus wielkości małej piłki futbolowej, i pokazał gdzie jest nasza Polska. Pamiętam, jej wielkość skojarzyłem z najmniejszym listkiem akacji kończącym dziecięcą wróżbę - "kocha, lubi, szanuje, itd.". Po drodze, nie widoczna z Polski (tłumaczył dziadek - bo ziemia jest kulą jak globus), niebieska plamka wielkości ziarnka słonecznika, to największe jezioro świata Bajkał, a dalej jak pestka śliwki na niebieskim oceanie to - Japonia. Zapamiętałem, z Polski do Japonii odległość niesłychana, dziesięć razy po tysiąc kilometrów i to wszystko jest Rosją. Ona zajmuje część Europy i Azji, a ich granicą są góry Ural i tam jeden z rosyjskich carów wystawił słup graniczny. Wiele dziadkowych "wykładów" rozpoczynało się, albo kończyło przy tym słupie. Mnie zawsze on przerażał, dziadek uważał, iż jest on postawiony na chwałę Polaków, odkrywców tego kontynentu, jego fantastycznych bogactw naturalnych, węgla, żelaza, złota, diamentów, gazu, ropy. Dzisiaj zrozumiałem dziadka, mimo iż zroszony był nie jedną polską łzą, świadczy o zasługach i wielkości ludzi, którzy przeszli obok niego.
Dziadek nie widział obrazu Pożegnanie Europy, znał pewno to dzieło z reprodukcji. Łowicz i Lwów, to równie odległe punkty na mapie, a wiem nigdy nie był we Lwowie. Kontakt jaki miałem z obrazem, prawie stuletnim "pomnikiem" skonfrontował zapis wyobraźni dziecka, z realiami zapisanymi przez artystę. Wielkość, realizm portretowanych twarzy, bezkres śnieżnego całunu z kozackimi strażami na horyzoncie są porażające, to trzeba zobaczyć. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, ale podobne uczucie miałem stojąc przecież w zupełnie innej scenerii, choć w wyimaginowanym miejscu grzbiecie Uralu, na granicy kontynentów - oglądając inne współczesne dzieło(1995r.) pomnik M. Biskupskiego Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. Ofiarom Agresji Sowieckiej 17 IX 1939 - nazwanym Golgotą wschodu, patrz: http://www.tradytor.pl/forum/viewtopic.php?f=119&t=3183 .
Postanowiłem wybrać się na wirtualny, katorżniczy etap razem z Aleksandrem Sochaczewskim, aby jeszcze raz, inaczej po swojemu zobaczyć to miejsce - "Pożegnanie Europy". Wtedy stacje etapowe nie wymieniały Pierwouralska, choć znajdował się on na etapie Bilimbejewska - Reszety. Oczywiście inaczej wyglądał ten skrawek wielkiej rosyjskiej ziemi przed prawie 150laty. Jeszcze kilkanaście lat temu za załączony skrawek mapy 100k-041-109,(to setka, tajność nad tajnościami) pewne były by "wczasy za kołem podbiegunowym", dziś witryna Pojechali zachęca do poznawania Rosji, odkrywanej i rysowanej przez polskich zesłańców - kartografów. Na tym skrawku papieru zaznaczono aż trzy pomniki na granicy kontynentów Europy i Azji, tuż obok Pierwouralska.
ScreenShot188 Stare Reszety mapa.JPG
ScreenShot188 Stare Reszety mapa.JPG (139.17 KiB) Przejrzano 8700 razy
Punkt A - to też obelisk na granicy kontynentów. Jest to 1777 kilometr Trans Syberyjskiej linii kolejowej z Moskwy do Władywostoku.
ScreenShot192 Panoramio 6470997.jpg
ScreenShot192 Panoramio 6470997.jpg (73.17 KiB) Przejrzano 8700 razy
ScreenShot193 Panoramio 3304303.jpg
ScreenShot193 Panoramio 3304303.jpg (117.47 KiB) Przejrzano 8700 razy
Punkt B - to obelisk wzniesiony na granicy kontynentów w 1837r. i wszystko wskazuje na to, iż tu Aleksander Sochaczewski "Żegnał Europę" ze swą grupą katorżników i zesłańców. Jest to odnowiony - przebudowany na miejscu pierwotnego, obelisk przy starym "trakcie moskiewskim". Przy tym obelisku ustawiona była tablica pamiątkowa z Inskrypcją: Geograficzny punkt "Europa - Azja" ustawiony w 1837 roku na zboczu góry Bierezowoj (413m), w najwyższym punkcie Syberyjskiego traktu, przekraczającego góry Ural z zachodu na wschód. Uralski grzbiet to główny wododział, naturalna granica między dwoma częściami świata naukowo stwierdzona w początku XVIIIw przez rosyjskiego historyka i geografa W.N.Tatiszewa.
ScreenShot056 Panoramio 116504427.jpg
ScreenShot056 Panoramio 116504427.jpg (71.57 KiB) Przejrzano 8700 razy
To stary, jednak nie pierwotny(?) z 1837r. obelisk, przed przeniesieniem i remontem. Widoczna tablica memoratywna, po prawej stronie.
ScreenShot191 Panoramio 13530261.jpg
ScreenShot191 Panoramio 13530261.jpg (97.38 KiB) Przejrzano 8700 razy
Żeliwna tablica, z inskrypcją jak wyżej.
ScreenShot190 Tablica Europa - Azja.jpg
ScreenShot190 Tablica Europa - Azja.jpg (68.85 KiB) Przejrzano 8700 razy
Punkt C - nowy obelisk, przy nowej autostradzie. Kolos na miarę XXIw nowego imperium Rosyjskiego, o nazwie WNP Wspólnota Niepodległych Państw, nawiązującego do barw i insygniów carskiej Rosji.
Po stronie europejskiej, ustawiono kamień z napisem: Tu na granicy Europy i Azji w sercu Rosji 2 grudnia 2003r. uroczyście złożono kapsułę z najważniejszymi danymi spisu ludności 2002r jako przesłanie dla potomnych. Dociekliwy turysta dokładną historię może poznać z WKP(b) lub encyklopedii CCCP. W najbliższej okolicy 30 kilometrów stąd na wschód w Swierdłowsku - obecnie znowu Jekatierinburg, na rozkaz Lenina, położono kres historycznej dla Rosji, słynnej carskiej rodzinie Romanowych. W dniu 17 lipca 1918r. zamordowano cara Mikołaja II, jego żonę i pięcioro dzieci, oraz kilka osób służby. Zgodnie z bolszewickim zwyczajem, zmasakrowane i odarte z odzieży zwłoki rozrzucono po śmietnikach.
Po stronie azjatyckiej obok monumentu ustawiono, pamiątkową żeliwną tablicę z 1837r. zabraną staremu obeliskowi. Treść inskrypcji wymieniona wyżej.
ScreenShot111 Panoramio 42959679 nowy.jpg
ScreenShot111 Panoramio 42959679 nowy.jpg (66.62 KiB) Przejrzano 8700 razy
Kamień z przesłaniem dla potomnych.
ScreenShot191 Obelisk Europa - Azja przesłanie.jpg
ScreenShot191 Obelisk Europa - Azja przesłanie.jpg (84.45 KiB) Przejrzano 8700 razy
Tyle pomników, tyle przesłań - muszę dołączyć jeszcze jeden, fragment pięknej liryki - songu, poety Mariana Jonkajtysa.
Marsz Sybiraków
...Myśmy wciąż do Niepodległej szli,
szli z uporem, ponad dwieście lat.
Wydłużyli drogę carscy kaci,
Przez Syberię wiódł najkrótszy szlak
I w kajdankach szli Konfederaci
Mogiłami znacząc polski trakt...
Z Insurekcji Kościuszkowskiej, z powstań dwóch,
Szkół, barykad Warszawy i Łodzi:
Konradowski unosił się duch
I nam w marszu do Polski przewodził.


skany z Wikipedia i Panoramio
Nieostatni
Awatar użytkownika
bobola
Stowarzyszenie
Posty: 2465
Rejestracja: sob lis 14, 2009 11:30 am
Lokalizacja: Płock

Re: Aleksander Sochaczewski - Malarz syberyjskiej katorgi.

Postautor: bobola » ndz lut 20, 2011 12:45 pm

Wielce interesująca i świetnie zilustrowana opowieść o dziś mało znanym malarzu i o martyrologii powstańców.
Pozwalam sobie na małe uzupełnienie części ilustracyjnej o kilka obrazów pochodzących z albumu "Rok 1863 w malarstwie polskim".
Załączniki
tr.Album rok 1863.jpg
tr.Album rok 1863.jpg (28.49 KiB) Przejrzano 8689 razy
tr.Sochaczewski Pochód katorżników.jpg
tr.Sochaczewski Pochód katorżników.jpg (45.28 KiB) Przejrzano 8689 razy
tr.Sochaczewski Wśród burzy.jpg
tr.Sochaczewski Wśród burzy.jpg (46.64 KiB) Przejrzano 8689 razy
tr.Sochaczewski Na etapie.jpg
tr.Sochaczewski Na etapie.jpg (21.81 KiB) Przejrzano 8689 razy
tr.Sochaczewski Słowa pociechy.jpg
tr.Sochaczewski Słowa pociechy.jpg (21.7 KiB) Przejrzano 8689 razy
tr.Sochaczewski Dwa pokolenia na katordze.jpg
tr.Sochaczewski Dwa pokolenia na katordze.jpg (24.88 KiB) Przejrzano 8689 razy
tr.Sochaczewski Pierwszy list po latach.jpg
tr.Sochaczewski Pierwszy list po latach.jpg (23.57 KiB) Przejrzano 8689 razy
tr.Sochaczewski Śmierć dra Maya.jpg
tr.Sochaczewski Śmierć dra Maya.jpg (58.19 KiB) Przejrzano 8689 razy
Awatar użytkownika
Nieostatni
Posty: 645
Rejestracja: pt wrz 24, 2010 10:49 pm
Lokalizacja: W-wa (rzut beretem)

Re: Aleksander Sochaczewski - Malarz syberyjskiej katorgi.

Postautor: Nieostatni » śr lut 23, 2011 8:48 pm

Witaj! Dzięki wielkie za słowa, które zostawiłeś tu wyżej, a szczególnie za uzupełnienie cennymi reprodukcjami obrazów związanych z styczniową insurekcją, zebranymi w katalogu wydanym z okazji 50 rocznicy śmierci wielkiej postaci - Artura Grottgera. Twój ilustrowany dodatek, zainspirował mnie na tyle aby powtórnie zajrzeć do źródła, (CBN - Cyfrowa Biblioteka Narodowa) wspomnianego katalogu gdzie tablica 17 podaje: Kossak Juliusz - Kozacy prowadzący brankę
ScreenShot199 Kozacy, branka.jpg
ScreenShot199 Kozacy, branka.jpg (66.78 KiB) Przejrzano 8673 razy
i porównać z zamieszczonym w Wikipedii obrazem przy haśle Aleksander Sochaczewski - Branka.
ScreenShot194 Branka1863r.jpg
ScreenShot194 Branka1863r.jpg (74.88 KiB) Przejrzano 8673 razy
Oto skany obu obrazów, czyżby podobnych wizji pod wpływem dymu kadzidełek, czy trawki, w zakamarkach monachijskiej czy wiedeńskiej kafejki? Obaj znali się przed powstaniem w Warszawie. Czy widywali się póżniej? A może któryś z nich, widział obraz drugiego? Zaskakujące jest podobieństwo obu obrazów, postaci, sytuacji. Jednak inna technika i ręka. Coś w tym jest!
Wróciłem ponownie do wertowania biografii. Artysta testamentu nie zostawił, pozostawiony majątek został spisany na podstawie zaprzysiężonych świadków. Spadkobiercami zostali panna Risa Hugl, opiekunka i gospodyni podupadłego na zdrowiu osiemdziesicioletniego starca, oraz syn F.Schmolck. Wymieniono obrazy: Chrystus - Polska w niewoli - Powstaniec i inne, oraz niedokończony "Listy z kraju", meble, ubrania, bielizna i papiery wartościowe zdeponowane w Merkurbank.
Ciekawe "Branki" nigdzie więcej nie znalazłem?
Zamieszczam jeszcze ol.pł.76x181 wystawiony we Lwowie 1913r dat1904r. Tytuł: Polonia - Apoteoza Polski zakutej w kajdany.
Scan0012 Apoteoaza Polski Sochaczewski.jpg
Scan0012 Apoteoaza Polski Sochaczewski.jpg (46.88 KiB) Przejrzano 8673 razy
Niestety skan czarno biały. Jest to jedyny symboliczny obraz Sochaczewskiego wywołany wybuchem wojny rosyjsko - japońskiej i związanymi z tym faktem nadziejami, powstał w Wiedniu. Alegoria Ojczyzny - kobieta zakuta w kajdany, za nią starzec katorżnik, obok młodzieniec oparty na mieczu. Wzrok kobiety i młodzieńca wypatruje sygnału. Stoją na tle sztandaru z Orłem i Pogonią. W głębi krzyż na powstańczym kopcu i siedząca rodzina. Na pierwszym planie trzy czarne kruki symbolizujące znienawidzonych zaborców.
Pozdrawiam
Nieostatni
Awatar użytkownika
bobola
Stowarzyszenie
Posty: 2465
Rejestracja: sob lis 14, 2009 11:30 am
Lokalizacja: Płock

Re: Aleksander Sochaczewski - Malarz syberyjskiej katorgi.

Postautor: bobola » sob mar 05, 2011 8:22 pm

Z tymi obrazami branki, to jakaś zagadka ale nie potrafię znaleźć na nią odpowiedzi.
Awatar użytkownika
bobola
Stowarzyszenie
Posty: 2465
Rejestracja: sob lis 14, 2009 11:30 am
Lokalizacja: Płock

Re: Aleksander Sochaczewski - Malarz syberyjskiej katorgi.

Postautor: bobola » ndz mar 27, 2011 5:51 pm

W czasie piątkowej prelekcji dla członkow i sympatyków stowrzyszenia TRADYTOR, pojawił się wątek Aleksandra Sochaczewskiego. Prelegentka dr Elżbieta Ciesielska-Zając twierdzi, że w życiu malarza był epizod związany z Płockiem, bowiem przynajmniej przez jakiś czas uczęszczał on do Małachowianki, niestety dokumentu to potwierdzającego nie udało się odnaleźć.
Opowieść o Sochaczewskim zilustrowana została jego obrazem "Pożegnanie Europy".
Załączniki
100_5779-tr.prelekcja.jpg
100_5779-tr.prelekcja.jpg (34.29 KiB) Przejrzano 8646 razy
Awatar użytkownika
Nieostatni
Posty: 645
Rejestracja: pt wrz 24, 2010 10:49 pm
Lokalizacja: W-wa (rzut beretem)

Re: Aleksander Sochaczewski - Malarz syberyjskiej katorgi.

Postautor: Nieostatni » pn mar 28, 2011 10:42 am

Witaj! Ucieszyła mnie wiadomość tu zostawiona przez Ciebie i wątku "płockim" związanym z biografią Aleksandra Sochaczewskiego. Zacząłem ponownie "grzebać" w necie i trafiłem na: Marian Chudzyński: Aleksander Sochaczewski z Iłowa - malarz polskiego losu na Syberii, Notatki Płockie 1/174 1998 r., ale ten artykuł jest nieosiągalny w necie. Autor występuje w radzie naukowej kwartalnika i piastuje tytuł doktora, więc artykuł i pewnie biografia artysty tam umieszczona posiada pewną rangę. Może Ty masz możliwość dotarcia do tego źródła. I jeszcze jeden ślad, w sprawozdaniu TNP za rok 2004 - Sekcja historyczna: 14 maja 2004 r.: dr Marian Chudzyński wygłosił odczyt dla uczniów Gimnazjum w Iłowie (z udziałem wielu działaczy kultury) na temat Aleksander Sochaczewski z Iłowa - malarz polskiego losu na Syberii
Pozdrawiam
Nieostatni

Wróć do „Biografie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość