Witam,
Spotkanie, o którym wspominał Fuchsi oczywiście się odbyło! Były to takie małe obchody rocznicowe. Najpierw razem z J.L. Fechterem uczestniczyliśmy w mszy w kościele w
Gójsku. Odprawił ją ksiądz proboszcz w intencji zmarłych parafian i żołnierzy poległych sto lat temu w boju pod Blinnem. Następnie udaliśmy się do Blinna, gdzie na polu bitwy, na zbiorowej mogile żołnierzy Landsturm Infanterie Bataillon I Hagenau, złożono kwiaty i zapalono znicze. Ale to nie był jeszcze koniec spotkania. Zrobiono nam miłą niespodziankę! Wróciliśmy do Gójska, gdzie przy kawie, herbacie i ciachach (dobre były
) można było pogadać, zawrzeć ciekawe znajomości i wymienić się informacjami. Obecny był Alzatczyk, Saksończyk z Gostynina
, mieszkańcy Płocka i Warszawy. Najliczniej reprezentowane było oczywiście Szczutowo – przybyły aż trzy pokolenia jego mieszkańców!
Dziennikarz z gazety
DNA na pewno miał rację – poszukiwania J.L. Fechtera doprowadziły do odnalezienia mogiły w Blinnie. Jednakże bez bezinteresownej pomocy grupy mieszkańców Szczutowa i starań władz gminnych tam nadal byłaby tylko kępa krzaków! Nie zgadzam się z określeniem „kartoflisko” –
mieszkańcy Blinna nigdy nie zaorali tego miejsca! Niektórzy z nich zapalali tam znicze.
Pod koniec zeszłego roku Jean-Luc przysłał mi numer pisma l’Outre-Forêt, a w nim artykuł pt. "Blinno, 1er février 1915. Le destin tragique du Landsturm Infanterie Bataillon I Hagenau” / Blinno, 1 lutego 1915 r. Tragiczny los Batalionu Piechoty Landszturmu Hagenau I.
Nie będę streszczał artykułu, bo wkrótce opublikują go
„Nasze Korzenie”. Jednak nie mogę powstrzymać się od przekazania niektórych umieszczonych tam informacji. Jean-Luc trafił do Polski w czerwcu 2003 r. Nie znając języka polskiego przyjechał trochę „na wariata”
licząc na łut szczęścia … i nie doznał zawodu. Najpierw w Płocku spotkał p. Zenka, który swoim samochodem zawiózł go do Blinna. To on właśnie rozmawiając z okolicznymi mieszkańcami ustalił, gdzie może być mogiła poległych. Znaleźli tam gąszcz krzaków i … granitową kulę! Ustalono też, że Blinno podlega administracyjnie pod Szczutowo. Dwa dni później Jean-Luc przyjechał do Szczutowa. Dzieci zaprowadziły go do szkoły, tam spotkał p. Elżbietę i jej córkę Olę, która dobrze mówi po angielsku. Z takim tłumaczem mógł się wreszcie wszędzie dogadać i sam zadawać szczegółowe pytania. Razem z Olą i jej tatą jeszcze raz pojechał do Blinna. Odwiedzili także mogiłę z 1915 r., która znajduje się w Gójsku. J.L. Fechter odjechał do Alzacji nie będąc całkowicie pewnym, czy odnalazł miejsce pochówku brata swego dziadka.
Ola jednak nie „odpuściła”! Gdzie diabeł nie może …
Razem ze swoim kolegą Jackiem udali się do Blinna i dokładnie przeszukali teren. Odnaleźli prawie wszystkie fragmenty potrzaskanych płyt, a następnie dopasowali je do siebie. Odczytali napis „
J. FECHTER”! To był dowód, na który tak czekał Jean-Luc!
W 2007 roku, kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Blinna, głowiłem się, co za krasnoludki poskładały te dwie tablice. Wreszcie wiem, że nazywają się Ola i Jacek!
Transparent i flagi zabrane z Francji zostały rozwinięte w Blinnie. Flagę alzacką trzyma Jean-Luc a polską Ola.
- Blinno.100lat.1915.jpg (60.61 KiB) Przejrzano 12004 razy
Serdecznie pozdrawiam
Krzysztof