Pod koniec XVIII wieku w Przysusze powstała synagoga. Zamożna społeczność mogła pozwolić sobie na wzniesienie klasycystycznej budowli murowanej z bimą-podporą - w tym okresie nowopowstające bóżnice były najczęściej drewniane lub murowane ale proste, w formie zbliżone do domów mieszkalnych - wszystko po to by ograniczyć koszty budowy.
W tej częsci tekstu wykorzystałem informacje z książki Marii i Kazimierza Piechotków pt.Krajobraz z menorą. Żydzi w miastach i miasteczkach dawnej Rzeczypospolitej, Wrocław 2008.
Do Przysuchy ściągnęła mnie ciekawość. Dopiero co starałem się dowiedzieć jak najwięcej o kockich chasydach. A nie byłoby kockiej szkoły, gdyby nie istniała szkoła przysuska. Obecność synagogi to był dodatkowy magnes. Chasydzi zwykle nie korzystali z bóżnic pozostawiając je tradycyjnej grupie wyznawców judaizmu. Wg Marii i Kazimierza Piechotków ta synagoga należy do grupy budowli wartościowych dla których brakuje funduszy na rozpoczęty remont. Podobnie jest w Chmielniku, gdzie zauważyłem rozbieżność między ogłoszonymi planami samorządu co do dalszych losów synagogi, a rzeczywistością. Przysuskie plany są mi jeszcze nie znane więc nie dostrzegam tak wielkiego kontrastu choć stojąc pod murami bóżnicy czuje się, że ten budynek woła o powrót do życia.
Obok wejścia do synagogi znajduje się dziwne "ustrojstwo". Stalowa obroża w niszy. Wg przygodnego informatora osadzano w niej cudzołożnice by w miejscu publicznym mogły być lżone i opluwane. Pewnie nie tylko cudzołożnice. Skoro to było osobne miasto żydowskie to pewnie brakowało w nim pręgierza.