Messerschmitt 109G z Kampinosu

Bieżąca działalność stowarzyszenia
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: Ezy.Ryder » czw lip 23, 2009 2:48 pm

Puszcza Kampinoska to teren ciężkich walk podczas obu wojen i powstań, do dziś kryje wiele tajemnic i reliktów przeszłości.

Jeden taki relikt udało nam się odnaleźć. Prawdopodobnie w drugiej połowie 1944 roku niemiecki myśliwiec BF109G wystartował do swojego ostatniego lotu. Mamy nadzieję że okoliczności tego lotu uda nam się ustalić, póki co wiemy jedynie że lot ten zakończył się w Puszczy Kampinoskiej koło ulicy Czesława Skibińskiego pomiędzy miejscowościami Truskaw i Pociecha.

Pierwsze wzmianki dotyczące upadku samolotu zasłyszałem kiedy byłem w szkole średniej. Niestety mimo poszukiwań nie udało mi się wtedy nic znaleźć. Czytałem książki o wojnie i o Grupie Kampinos, stare przewodniki po puszczy, jednak poza lakonicznymi informacjami że w okolicach Pociechy strącono samolot lub że w tym rejonie operowały niemieckie myśliwce nie udało mi się nic ustalić.
Podpowiedź jak zwykle przyszła przypadkiem, znajomi którzy chodzili z wykrywkami po lesie Piotr i Paweł Bartczak powiedzieli, że w pewnym rejonie ciężko się szuka, bo sporo tam kawałków aluminium. Postanowiłem sprawdzić to miejsce i rzeczywiście, okazało się że całkiem sporo tam fragmentów aluminiowej blachy z otworami po nitach.
Stało się jasne że w tym właśnie miejscu spadł jakiś samolot. Krótkie poszukiwania zaprowadziły do miejsca z którego niemalże z ziemi wystawały większe kawałki blachy. Oględziny leżących pod warstwą ściółki elementów nie pozostawiły wątpliwości. Były to fragmenty niemieckiego samolotu, jednoznacznie wskazywał na to sposób nitowania blach oraz znaleziona łuska od karabinu MG-131.
Następny rok zszedł na poszukiwaniach profesjonalnej ekipy, która była by zainteresowana legalnym wydobyciem tego co zostało w ziemi, oraz przekazaniem znaleziska do muzeum w którym mogło by ono zostać wystawione. Po kilku nieudanych próbach udało się nawiązać kontakt z odpowiednia osobą.
Kolega Jakub Wojewoda z Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy Nad Bzurą wyraził zainteresowanie tematem i błyskawicznie załatwił pozwolenie na eksplorację oraz zorganizował ekipę złożoną z członków grupy rekonstrukcyjnej działającej przy muzeum.
W poszukiwaniach wzięła też udział grupa TRADYTOR w składzie: kazet-kz, tete i chong.
Teraz już było z górki. Prace ruszyły pełną parą i po usunięciu kolejnych warstw ziemi kolejne fragmenty samolotu zaczęły wychodzić na światło dzienne. Najpierw było dużo blach pokryciowych i innych elementów konstrukcyjnych, na wielu z nich zachowała się farba. Były też części instalacji hydraulicznej, węże i złączki zachowane w doskonałym stanie, tak jakby wczoraj wyszły z fabryki. Głębiej zalegały już cięższe części, z tych ciekawszych udało się wydobyć goleń podwozia głównego, fragmenty usterzenia i owiewki kabiny pilota, łopatę śmigła, piastę śmigła, fragment silnika z korbowodem i przeciwciężarem, tuleję cylindra i inne mniejsze fragmenty silnika i chyba najcenniejsze znalezisko - karabin MG-131. Było jeszcze kilka sporych elementów ale póki co nie udało się ich zidentyfikować. Ciekawostka jest fakt, że od głębokości ok. 1,5 metra ziemia była czarna i czuć było wyraźny zapach oleju i benzyny. Wydobyte stamtąd elementy zachowane były najlepiej.
Pracownik Parku Narodowego, który asystował nam przy wydobyciu wraku powiedział że po wojnie ponoć to co wystawało z ziemi wywieziono prawdopodobnie na złom, to tłumaczy brak większości elementów samolotu który zidentyfikowaliśmy jako BF-109, prawdopodobnie wersja G-6.
Mimo iż nie jest to kompletny samolot ziemia oddała znacznie więcej niż w wielu innych podobnych przypadkach, gdzie ekipy musiały zadowolić się jedynie drobnymi fragmentami. Póki co wszystkie części są czyszczone, konserwowane i opisywane.
Wkrótce będzie można je obejrzeć w Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy Nad Bzurą, na co niecierpliwie czekamy. Mamy też nadzieję że uda nam się odtworzyć historię ostatniego lotu tego samolotu.
O postępach prac konserwatorskich będziemy na bieżąco informować na forum, jednocześnie będziemy wdzięczni za wszelkie informacje które pomogą w ustaleniu historii tego samolotu.

Szacunek dla wszystkich którzy wzięli udział w eksploracji.


Dane techniczne samolotu Bf 109 G "Gustav"

rozpiętość - 9,92 m
długość - 8.94 m
wysokość - 2,59 m
powierzchnia nośna - 16 m2
masa - 2600 kg
silnik Daimler-Benz DB-605A w układzie odwróconego V12,
chłodzony
cieczą, wyposażony w bezpośredni wtrysk paliwa i sprężarkę.
Moc ok 1800 koni mechanicznych.

prędkość maksymalna
na wysokości 0m - 525 km/h
na wysokości 7000m - 650 km/h
pułap - 12200m
zasięg - 550 km
uzbrojenie
2x karabin maszynowy MG-131 kal. 13 mm
1x działko MG-151/20 kal. 20 mm
Można było zamontować dodtakowe dwa działka w gondolach pod
skrzydłami.
Niektóre z wersji G-6 mogły przenosić bomby czy granaty
moździerzowe.
Bf-109 G-6 był samolotem jednomiejscowym w układzie
wolnonośnego dolnopłata o konstrukcji metalowej z chowanym podwoziem i
zaawansowaną mechanizacją skrzydła.
Ostatnio zmieniony pt lip 24, 2009 9:14 am przez Ezy.Ryder, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
tete
Administrator - Stowarzyszenie
Posty: 760
Rejestracja: pt mar 13, 2009 10:37 am
Lokalizacja: Płock
Kontakt:

Re: Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: tete » czw lip 23, 2009 11:45 pm

Mnie dziękować nie trzeba. Chciało by się rzec, że to była czysta przyjemność. Pozostanę jednak przy stwierdzeniu : to była przyjemność. Kto był wie dlaczego :).
Z mojej strony również szacun i podziękowania dla ekipy która w przedsięwzięciu brała udział
PS Moje fotki również już w galerii pod linkiem podanym przez kazet-kz.
Być rządzonym oznacza, pod pretekstem dbałości o dobro ogółu być zmuszanym do płacenia
Być rządzonym oznacza być uciskanym okradanym, oszukiwanym, drenowanym, represjonowanym
Taka jest władza, taka jest jej sprawiedliwość,
Taka jest władza, taka jest jej moralność.

(c) SS20 aka Dezerter
Obrazek
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: Ezy.Ryder » wt sie 25, 2009 11:03 am

Trochę już czasu minęło od naszych wykopek ale temat jakby utkwił w miejscu.
Trochę co prawda okres niezbyt dobry teraz jest no bo rekonstrukcje, koniec lata i wogóle, aczkolwiek temat się nieco przykurzył.
Niedawno odezwał się jeden człowiek który rzucił nieco światła na tą sprawę, spotkałem się z nim i dokonaliśmy wizji lokalnej, udało nam się porozmawiać z człowiekiem który widział upadek tego samolotu. Opisywał typową walkę powietrzna dwóch samolotów, jeden drugiemu wszedł na ogon i po prostu go zestrzelił. Wątek zestrzelenia Bf109 przez partyzantów zatem staje się mało prawdopodobny. W historii walk partyzanckich nie ma zbyt wielu przypadków zestrzelenia myśliwca, więc prawdopodobnie pierwszy trop nie był prawidłowy.
Kto zatem zestrzelił tą 109-kę?
Wydaje się że kluczem do rozwiązania tej zagadki mogą być kulisy operacji FRANTIC 7
Póki co nie mam wielu danych na ten temat wiec zapraszam wszystkich do dyskusji.
Ogólnie wiadomo że dnia 18 września z angielskich lotnisk wystartowało 110 latających fortec B17G w eskorcie myśliwców P51 Mustang i wyruszyło w kierunku Warszawy aby dokonać zrzutu dla powstańców.
Nie potrafię na dzień dzisiejszy określić dokładnie przebiegu tej akcji i proszę wszystkich o pomoc.
Wiadomo że Niemcy poderwali swoje samoloty i doszło do walk powietrznych, dwa amerykańskie samoloty spadły w okolicach Płońska (Bodzanów i Stara Wrona) jeden w Łomiankach i chyba jeden w Warszawie, ale mogłem coś pomieszać. W przechwyceniu brała udział niemiecka JG51 aczkolwiek możliwe że nie tylko. Z tego co słyszałem straty niemieckie różnią się zależnie od źródeł. Niemieckie samoloty prawdopodobnie startowały z lotniska w Modlinie, a właściwie w Kroczewie. Poszczególne eskadry mogły startować też z innych lotnisk, takich jak np Chrcynno. Sama operacja Frantic 7 nie zmieniła losów powstania. Czy to na skutek błędnego rozpoznania czy warunków pogodowych czy po prostu zamieszania większa część zrzutu trafiła w ręce niemieckie. Amerykańskie samoloty po dokonaniu zrzutu lądowały w Połtawie na terenie ZSRR. Jakie straty ponieśli amerykanie póki co tez ustalić nie potrafię, ale zachęcam wszystkich do rozwinięcia tego tematu, być może jeszcze jakiś samolot zaparkował w lesie i znów coś będzie można pokopać :)

Krótki filmik wyszperany w necie
http://www.youtube.com/watch?v=FcIgySnygdA
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: Ezy.Ryder » wt sie 25, 2009 1:10 pm

Wydaje się że większość źródeł podaje 18 września, a liczba fortec 110, stracono co najmniej dwie fortece, ale myślę że więcej.

http://lotniczapolska.pl/Frantic-7--Ame ... kiego,1573
tu są podstawowe dane.

o lotnisku w Kroczewie wiem od zaprzyjaźnionego pilota.

Póki co nie umiem oszacować sił niemieckich, mogło być między 30 a 50 samolotów, ale nie wiem...
Awatar użytkownika
tete
Administrator - Stowarzyszenie
Posty: 760
Rejestracja: pt mar 13, 2009 10:37 am
Lokalizacja: Płock
Kontakt:

Re: Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: tete » śr wrz 09, 2009 9:17 pm

Na stronie głównej można poczytać sobie artykuł o odkryciu :twisted:
Link tutaj
Być rządzonym oznacza, pod pretekstem dbałości o dobro ogółu być zmuszanym do płacenia
Być rządzonym oznacza być uciskanym okradanym, oszukiwanym, drenowanym, represjonowanym
Taka jest władza, taka jest jej sprawiedliwość,
Taka jest władza, taka jest jej moralność.

(c) SS20 aka Dezerter
Obrazek
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: Ezy.Ryder » pn paź 19, 2009 9:17 pm

Dnia 18.10.2009 ekipa Tradytora czyli Chong, Kazet, Tete, UBOOT i ja spotkaliśmy się z Muzeum w Sochaczewie aby zapoznać się z postępem prac konserwatorskich wydobytego przez nas wraku.
Towarzyszyli nam dwaj pasjonaci konstrukcji niemieckich, Pan Adam Skupiewski i Wojciech Sieteski.
Obecnie trwa czyszczenie i konserwacja poszczególnych części wraku co rzuca nowe światło na znalezisko.
Jeden z elementów który był bezkształtnym kawałkiem rdzy po doczyszczeniu dał się zidentyfikować jako pokrywa zamka
30 milimetrowego działka MK 108. Na podstawie tego ustalono ponad wszelką wątpliwość że nasz samolot to BF109 G6/U4.
Jak twierdzi Wojtek nie jest to spotykana wersja na froncie wschodnim gdyż ze względu na swoje silne uzbrojenie służyła przede wszystkim do zwalczania bombowców.
Pan Adam zidentyfikował kilka części i wytypował do konserwacji kilka następnych.
Jakub Wojewoda zaprezentował nam doczyszczony karabin pokładowy MG131 który teraz wygląda na prawdę imponująco :)
Wszystko wskazuje na to że już niedługo nasze znalezisko pojawi się na muzealnej ekspozycji.
Na podstawie rozmowy z członkiem Grupy Kampinos uzyskaliśmy potwierdzenie że samolot został zestrzelony prawdopodobnie przez radzieckich pilotów, a jego pilot ratował się skokiem na spadochronie i wylądował na drzewie w okolicy Pociechy skąd zabrali go Niemcy
Pozostaje nam jeszcze ustalić personalia pilota.
Być może jakaś podpowiedź kryje się tutaj.
http://www.jugendzeit-ostpreussen.de/pl ... waffe.html
Viktor Kittel prawdopodobnie latał w tym samym dywizjonie co pilot zestrzelonego samolotu i może udzieli nam jakichś informacji.
Mail w tej sprawie został wysłany do autora strony - Pana Cezarego Bazydło i czekamy na odpowiedź
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: Ezy.Ryder » czw paź 22, 2009 7:09 pm

Ten element po wyjęciu z ziemi był jedynie bezkształtnym kawałkiem rdzy. Wręcz budziło wątpliwości że taki kawał żelastwa mógł stanowić cześć samolotu. Po odczyszczeniu już wyraźnie widać co to.
Załączniki
mk108-b.jpg
Działko MK-108 w całej okazałości.
mk108-b.jpg (48.31 KiB) Przejrzano 7333 razy
mk.JPG
Pokrywa działka MK-108 oraz fragment butli tlenowej.
mk.JPG (49.24 KiB) Przejrzano 7333 razy
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: Ezy.Ryder » pt sie 27, 2010 7:25 pm

Temat naszego Messerschmitta niejako powrócił.
Prawie rok temu napisaliśmy do byłego pilota Luftwaffe Pana Viktora Kittela, który publikował swoje wspomnienia na stronie Prusy Wschodnie.
http://www.jugendzeit-ostpreussen.de/pl ... waffe.html

Niemalże już straciliśmy nadzieję, jednak niedawno kolega Wojtek Sieteski otrzymał odpowiedź.
Niestety list od Pana Kittela jest nieco nie na temat, gdyż początkowo sądziliśmy że nasz Messerschmitt został zestrzelony w walce z amerykańskimi maszynami które pojawiły się tutaj w ramach operacji Frantic7.
W tym też tonie zostało wysłane zapytanie.
List przetłumaczył Pan Cezary Bazydło, autor strony Prusy Wschodnie.
Przytoczę cały tekst w takiej formie jak do nas dotarł, ew błędy skomentuję poniżej.

"Należałem swego czasu jako podoficer do sztabu komendanta IV grupy skrzydła myśliwskiego (Jagdgeschwader) nr 51.
18 września 1944 zostaliśmy bardzo wcześnie postawieni w stan alarmu i przygotowani na dużą akcję.
Oczekiwano nalotu co najmniej stu "latających twierdz" (1) z kierunku północnego. Dotychczas, jako że walczyliśmy jedynie na froncie wschodnim, znaliśmy w przeważającej mierze jedynie pojedynki pojedyncze lub co najwyżej formacje w sile eskadry (12 maszyn).
Akcje w dużych zgrupowaniach przeciwko ogromnym formacjom bombowców, jakie miały miejsce przy obronie Rzeszy, były nam nieznane. Stąd zostaliśmy przed akcją pouczeni, aby atakować w grupie (przeszło 40 myśliwców) i trzymać się razem.

Zgadza się, że moja IV grupa startowała z Modlina, a I grupa z Kroczewa. Do naszych samolotów (wszystkie typu Bf (Me) 109 G6) mechanicy podoczepiali dodatkowe zbiorniki paliwa na 300 litrów.
Początkowo wszystko szło jak z płatka, obydwie grupy zgodnie z rozkazem utworzyły dwa Pulks(?) (2) i wzniosły się, lecąc naprzeciw bombowcom, na wysokość zdaje się 6000 metrów.
Mniej więcej na wysokości Grudziądza naszym oczom ukazały się nieprzyjacielskie zgrupowania, leciały jednak na niższym pułapie. Początkowo rzeczywiście trzymaliśmy się razem, ale gdy tylko znaleźliśmy się w zasięgu pozwalającym na atak, nic nie było w stanie nas powstrzymać.
Rzuciliśmy się wszyscy w kupach po jedynie cztery maszyny na bombowce. Przednia szarża zdążyła nawet ich parę zestrzelić (3). Reszta, w tym i ja, nie miała jednak tyle szczęścia. Zanim zdążyliśmy bliżej dolecieć, rzuciły się na nas z jeszcze wyższego pułapu chmary amerykańskich myśliwców eskortujących bombowce. W pierwszym ferworze zupełnie o nich zapomnieliśmy! Rozpoczęły się potyczki między myśliwcami obydwu stron, przez co nasze formacje uległy rozproszeniu. Mimo iż było nas 80 maszyn, Amerykanie mieli jeszcze więcej myśliwców (4). Były to maszyny typu Mustang, Thunderbolt i Lightning (5). Z drapieżnych kotów zamieniliśmy się w uciekające myszki.

Dopiero po upływie godzin powoli wracaliśmy na nasze lotnisko, po tym jak większość z nas musiała międzylądować na jakimś lotnisku polowym.
Ja sam musiałem miałem do czynienia z dwoma Thunderboltami lecąc nad korytem Wisły i w okolicach Płońska udało mi się ich zgubić. Musiałem tam międzylądować, żeby uzupełnić zapas paliwa (6).

Czy grupa I z Kroczewa miała straty i jak duże, nie jestem w stanie powiedzieć.
Moja, IV grupa, straciła podoficera Junge z 14. eskadry. Nie pamiętam jednak, gdzie go zestrzelono.
Poza tym według mnie, podczas naszego stacjonowania w Modlinie, nie mieliśmy strat, choć zdarzało się, że samoloty się rozbujały (w tym miejscu jest trochę nielogiczny, nie wiem, o co mu chodzi - C.B.) (7).
Przy wszystkich zestrzeleniach i lądowaniach awaryjnych udało się zazwyczaj posadzić maszynę na brzuchu. W każdym razie wiem, że za każdym razem szczątki samolotów były zabierane z miejsca wypadku.
Mnie zestrzelono 5 września 1944 na południowy wschód od Nasielska podczas potyczki na wysokości 2000 metrów. Udało mi się wylądować na brzuchu obok lotniska w Nasielsku. Szczątki tej maszyny również usunięto."

Na wstępnie mówię że relacja Pana Kittela stawia więcej pytań niż daje odpowiedzi.
Mimo że minęło już wiele lat opis jest bardzo szczegółowy, a topografia terenu bezbłędna. Pojawia się jednak kilka zupełnie nieznanych faktów.
1 - chodzi o bombowce B-17 Flying Fortess (Latająca Forteca) wystartowało ich 110.
2 - prawdopodobnie chodzi o rodzaj formacji.
3 - pierwsza poważna nieścisłość, podczas operacji Frantic 7 zestrzelona została jedna Forteca, samolot spadł w okolicach Łomianek. Spadły też dwa myśliwce eskortujące typu P51 Mustang, jeden koło miejscowości Stara Wrona, drugi koło miejscowości Kątne.
4 - jak podają źródła myśliwców eskortujących było 154.
5 - no i tu prawdziwe zaskoczenie. Nigdzie nie ma żadnej wzmianki o maszynach typu Thunderbolt i Lightning użytych podczas operacji Frantic 7. Zupełnie nie wiem co o tym myśleć. Literatura podaje iż oprócz Latających Fortec i Mustangów były jeszcze dwa zwiadowcze Mosquito, leciały one jednak daleko przed formacją. O Thunderboltach i Ligtningach nie ma nigdzie ani słowa. Pewną ilość tego typu maszyn posiadali Rosjanie, nie mam jednak żadnych informacji na temat czy mogły operować w tym rejonie.
6 - nie mam żadnych informacji o niemieckim lotnisku w okolicach Płońska, najbliższe mi znane było koło Nasielska, ale to w zasadzie ta sama odległość co i Modlina.
7 - prawdopodobnie chodzi o to że samoloty rozbijały się podczas startu i lądowania, jak pisałem wcześniej BF109 był trudny w pilotażu, zwłaszcza podczas startu i lądowania, mały błąd i katastrofa.

Jak więc widać los Messerschmitta z Kampinosu wciąż pozostaje nieznany.
Dla mnie jednak największym zaskoczeniem są owe Thunderbolty i Lighningi, na tą chwilę nie mam pojęcia czy to jakiś nieznany epizod z operacji Frantic 7, czy po prostu zawodna już ludzka pamięć, jakkolwiek szczegółowość opisu wydaje się przeczyć temu drugiemu...
Awatar użytkownika
looker
Posty: 1
Rejestracja: pt sie 08, 2014 12:22 pm

Re: Messerschmitt 109G z Kampinosu

Postautor: looker » pt sie 08, 2014 12:25 pm

Witam,

Wiem że odgrzewam starego kotleta ale czego się nie robi dla wyjaśnienia pewnych spraw. Herbert Bareuther został zestrzelony nad Warszawą 5 sierpnia 44 (według ---> http://www.ww2.dk/Lw%20Offz%20-%20A-F%2 ... 202014.pdf). Pilot przeżył, odniósł ciężkie obrażenia i został schwytany przez partyzantów po czym odbity przez swoich. W lutym 45 powrócił do akcji ale już nie w JG51 a JG3. Te dane także można znaleźć także tutaj ---> http://www.anticrohn.de/Namen/b.xls.

Według tego źródła ---> http://books.google.pl/books?id=UPNzp8- ... 51&f=false

oraz tego ---> http://books.google.pl/books?id=8P-sudx ... 51&f=false

można by wnioskować że Herbert Bareuther latał w JG51 na BF109 a w JG3 już na FW190. Jeżeli tak było to być może wiemy już kto pilotował BF109G6 zestrzelonego nad puszczą kampinoską w okolicach miejscowości Truskaw i Pociecha w sierpniu 44 (http://www.e-sochaczew.pl/dokumenty/o_m ... 9.2009.doc).

Z relacji świadka naocznego p Henryka Kubańskiego wynika że maszyna nadleciała od strony Warszawy i została strącona przez rosyjską maszynę. Pilot wyskoczył, zawisł na drzewie a potem przyszli po niego Niemcy. Nie mówi nic o partyzantach ale też nie podaje dokładnie kiedy przyszli Niemcy i kiedy sam odwiedził miejsce zajścia. W dostępnych źródłach nie ma wzmianki o innym takim zajściu w tym okresie w okolicach Warszawy. Tak więc jest cień szansy na rozwikłanie zagadki kampinoskiego BF109.

Przydało by się poszperać w rosyjskich danych z tego okresu. Jeżeli jest jakaś wzmianka o zestrzeleniu BF109 5 sierpnia to sprawa jest prawie pewna.
Może ktoś z was ma jakieś dane na temat rosyjskich zwycięstw w tym okresie w okolicach Warszawy.

Wróć do „Stowarzyszenie TRADYTOR”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości