Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » czw mar 19, 2009 1:14 pm

Ostatnimi czasy dość często pojawiają się w różnych programach porównania tych dwóch samolotów.
Czasy politycznej poprawności nie pozwalają na ich rzetelną ocenę i zamiast konkretów serwują nam ględzenie z którego nic nie wynika.
Postaram się to przedstawić nieco inaczej.

Zacznijmy od początku.

Na wstępie trzeba zaznaczyć że obydwie maszyny produkowane były od lat przedwojennych do końca wojny, ale w różnych wersjach. Każda z nich ewoluowała w podobny sposób, zakładano coraz mocniejsze silniki, coraz silniejsze uzbrojenie, a osiągi rosły.

Obydwa samoloty powstały mniej więcej w tym samym okresie (obloty prototypów 35-36 rok), pierwsze wersje nie były jednak tak doskonałe jak te które znamy z okresu Bitwy o Anglię.
Najbardziej zaciekłe boje toczone były właśnie podczas tej batalii, więc skoro mamy porównywać warto się skupić na wersjach które tam brały udział.
Zatem weźmy wersję Spita MkV z lekkim wybiegiem do MkIX oraz Meśka w wersji E - Emil z wybiegiem do G -Gustav
Warto wiedzieć że kolejne wersje samolotów przewyższały swoich poprzedników, i o ile Spit Mk V całkiem dobrze radził sobie z Emilem, o tyle pojawienie się Gustava dało Niemcom chwilową przewagę. Anglicy musieli zatem reagować na bieżąco i Mk V dostawał coraz to mocniejsze silniki, az w końcu powstała całkiem nowa wersja Mk IX która dorówna a nawet przewyższyła Gustava.
Faktem jest że to Niemcy wciąż podnosili poprzeczkę w tym wyścigu zbrojeń.

Mesiek znacząco zmienił swój wygląd kiedy pojawiła się wersja F, podczas kiedy wygląd Spita zmieniał sie nieznacznie. Angielskim konstruktorom chodziło o to żeby przeciwnik nie był pewien z którą wersją ma do czynienia.

Do rzeczy.

Zarówno Mesiek jak i Spit były wolnonośnymi dolnopłatami, o konstrukcji metalowej, obydwa napędzane silnikami rzędowymi V12 chłodzonymi cieczą.
Spit napędzany był silnikiem Rolls-Royce Merlin, a Mesiek Daimler-Benz serii DB600. Tu pojawia się z pozoru nieduża ale istotna różnica. Merlin był silnikiem gaźnikowym, natomiast DB posiadał bezpośredni wtrysk paliwa.
W efekcie Spit nie mógł wykonywać manewrów z ujemnym przeciążeniem, nie mógł też zbyt długo przebywać w stromym nurkowaniu gdyż kończyło się to po prostu zgaśnięciem silnika. Tą słabość Spita wykorzystywali niemieccy piloci uciekając przed nim właśnie poprzez strome nurkowanie. Mankament ten poprawiono w wersji IX, kiedy gaźnik pływakowy zastąpiono membranowym.
Jeśli chodzi o płatowiec, Spit był nieznacznie większy od Meśka, powierzchnia nośna Spita to 22,48m2, a Meśka 16,4m2 przy zbliżonej masie własnej i startowej obydwu samolotów. Jak więc widać Mesiek miał większe obciążenie powierzchni nośnej. Dawało mu to dobrą zwrotności przy pewnym zakresie prędkości, okupioną skomplikowaną mechanizacją skrzydła.
Uzbrojenie Meśka znajdowało się w kadłubie, potem dodano dodatkowe karabiny w skrzydłach. Spit nie miał uzbrojenia w kadłubie, całość mieściła się w skrzydłach.
Można spekulować czy bardziej celne karabiny były umieszczone obok siebie czy w skrzydłach i z czego było łatwiej strzelać, dym z karabinów przed owiewką kabiny jednak nie pomagał a w nocy błysk oślepiał, nie mam jednak dostatecznej wiedzy żeby podjąć się polemiki w tej kwestii. Uzbrojenie obydwu samolotów było zbliżone, można mówić o lekkiej przewadze Meśka w późniejszych wersjach kiedy pojawiło się działko 30 mm.

Często pojawia się zarzut że któryś z samolotów miał wąski rozstaw podwozia i utrudniało to kołowanie, start i lądowanie. Prawda jest taka że obydwa samoloty miały tak samo wąski rozstaw podwozia i związane z tym problemy.
Wynikało to z integralności konstrukcji, po prostu starano się jak najwięcej podzespołów umieścić w kadłubie.

Jak do tej pory wychodzi że obydwa samoloty były dość podobne z niewielką przewagą Meśka.
Jednak to nie samoloty ze sobą walczyły ale piloci którzy na nich latali i to do nich należy ostateczna ocena.
Nie mieli oni łatwego życia. Mimo że chroniła ich z tyłu płyta pancerna a z przodu silnik i pancerna szyba owiewki dochodziło znacznie gorsze zagrożenie niż kule przeciwnika. Pilot miał tuz przed sobą wielki silnik z jego rozgrzanym olejem i płynem chłodniczym, pod tyłkiem chłodnice oleju a po bokach i czasem za plecami zbiorniki paliwa. Przestrzelenie któregoś z tych "ustrojstw" w najlepszym przypadku powodowało "zarzyganie" kabiny olejem czy glikolem co redukowało widoczność na wprost do zera, a w najgorszym wyciek do środka kabiny płonącego oleju czy paliwa... Wielu pilotów odnosiło w ten sposób poparzenia, i z tego też powodu w tamtym okresie nastąpił gwałtowny rozwój chirurgii plastycznej.
Wracając jednak do tematu.
Podstawową różnicą obydwu samolotów był obrys skrzydła. Mesiek miał skrzydło trapezowe, a Spit eliptyczne, co było wówczas dość nowatorskim rozwiązaniem. Skrzydła te zapewniały mniejszy opór indukowany, bardzo dobre właściwości pilotażowe, oraz niepowtarzalny wygląd.
Każdy szanujący się pilot marzy o tym by choć raz w życiu polatać Spitem, o lataniu Meśkiem marzy nieco mniej pilotów .

No i przechodzimy do sedna sprawy.

Spit był samolotem łatwym w pilotażu, wybaczającym błędy niedoświadczonym pilotom. Mesiek uchodził za maszynę trudną.
Trzeba wiedzieć że nowych pilotów szkolono wówczas wg skróconego programu, wielu trafiało do eskadr bojowych po niespełna 10 godzinach lotu na myśliwcach.
O ile Mesiek mając za sterami doświadczonego pilota był bardzo groźna bronią, o tyle dla "żółtodzioba" stanowił większe zagrożenie niż myśliwce przeciwnika.
Spit ostrzegał przed zbliżającym się przeciągnięciem "trzepotaniem skrzydeł" natomiast Mesiek tej cechy nie miał. Zrywał się nagle bez ostrzeżenia. Jak nie wiecie o czym mowa to było czytać wprowadzenie :).
W praktyce nawet niezbyt doświadczony pilot mógł wykorzystać w walce kołowej możliwości Spita do maksimum, samolot sam ostrzegał go przed zbliżającym się przeciągnięciem i tym samym dawał czas na reakcję.
Młodzi piloci Meśków bali się wykonywać zbyt ciasnych zakrętów aby się nie zwalić w kora. Starzy piloci radzili sobie z tym uchylając lekko klapy. W Meśku klapy uchylały się miarę płynnie, Spit miał położenie klap do startu, do lądowania i zamknięte, więc nie można było w nim pomagać sobie klapami, jakkolwiek nie było to potrzebne. Późniejsze wersje Meśka otrzymały sygnalizator przeciągnięcia. Niektórzy twierdzą że w średnim zakresie prędkości Mesiek przewyższał zwrotnością Spita, pewne jest natomiast że przy prędkościach większych rosła siła na drążku co znacznie utrudniało manewrowanie.
Mesiek miał jeszcze jedną paskudną cechę.
Przy niskich prędkościach wykazywał niewystarczającą stateczność kierunkową, co powodowało liczne wypadki podczas startu i lądowania. Wystarczył boczny podmuch wiatru aby samolotem rzuciło na bok, ten sam efekt powodował gwałtowny ruch przepustnicą czyli "dodanie gazu"
Tu widać że pilot ma wyraźne problemy z lądowaniem prawdopodobnie na skutek silnego wiatru.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=RiYs_zqnOoQ[/youtube]

W podobny sposób zginął na pokazie lotniczym w 1999 roku Mark Hanna, pilot który brał udział w wielu pozorowanych walkach Spita i Meśka na wielu pokazach.

Niedogodnością był też fakt że kabina Meśka otwierała się na bok podczas kiedy u Spita była odsuwana do tyłu. Meśkiem nie dało się zatem kołować z otwartą kabiną, w związku z czym widocznść do przodu podczas kołowania była zerowa. Jeśli podczas startu czy lądowania doszło do kapotażu czyli przewalenia się samolotu na plecy co nie należało do rzadkości (patrz filmik), kabiny po prostu nie dało się otworzyć. Uwięziony pilot musiał wisieć głową w dół i czekać na pomoc w nadziei że nie nastąpi pożar. Konstrukcja kabiny Meśka ograniczała też widok do tyłu. Często widać na starych filmach jak piloci Spitów startują z otwarta kabiną.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=YUx3MU9iM6c[/youtube]

Reasumując, wg mnie obie maszyny były tak samo dobre, chociaż z punktu widzenia pilota Spit wypada lepiej.
To pilot, nie samolot decydował o tym kto wygrywał w podniebnym pojedynku.
Mesiek był samolotem bardziej zaawnasowanym technologicznie, Spit był lepszy aerodynamicznie. Gdy samolotami lecieli weterani Mesiek miał pewną przewagę, jeśli spotkało się dwóch żółtodziobów to pilot Meśka był w gorszej sytuacji, jeśli nie rozwalił sie już przy starcie. Stopień wyszkolenia pilotów i ich doświadczenie pomagało im wykorzystać zalety swoich maszyn do maksimum a także wykorzystywać wady samolotów przeciwnika.
Jest jeszcze jedno. Piloci na ogół nie działali w pojedynkę. Ważna była współpraca, krycie się na wzajem. Oddalanie się od dywizjonu w celu nabicia sobie konta zestrzeleń było postawą bardzo źle widzianą i kończyło się zazwyczaj wydaleniem z dywizjonu. Tajemnica sukcesów polskich pilotów polegała również i na tym że bardzo dbali nawzajem o siebie, jeśli któryś z nich otrzymał trafienie i wracał do bazy uszkodzoną maszyną będąca łatwym celem dla wroga koledzy z dywizjonu eskortowali go nie pozwalając Niemcom zbliżyć się do niego. Pilnowali również swoich na spadochronach, gdyż jak wiadomo Niemcy strzelali też do pilotów którzy ratowali się w ten sposób.
Co do tamtych realiów wtarto też dodać że Mesiek miał niewielki zasięg, w efekcie czego mógł nad wyspami przebywać jedynie klika do kilkunastu minut. Często niemieccy piloci przerywali walkę i uciekali w stronę brzegów Francji po to by nie lądować w kanale.
Ja gdybym miał wybierać wolał bym latać Spitem niż Meśkiem, i to nie ze względów sentymentalnych, jakkolwiek jest to moja subiektywna ocena.

Przypomnijcie sobie scenę z filmu Bitwa o Anglię kiedy Goering przyjechał na wizytację do pilotów, najpierw ich zjechał za kiepskie wyniki, ale potem spuścił nieco z tonu i spytał co potrzebują żeby poprawić sytuację. Na co jeden z pilotów odpowiedział że dywizjon Spitów, po czym zapanowała tak niezręczna cisza :)
Nie wiem na ile prawdziwe to mogło być.

Na zakończenie powiem że tak na prawdę to wcale nie Mesiek był najgroźniejszym przeciwnikiem Spita :)
Był nim Focke-Wulf FW190.
Pojawienie się tego samolotu spowodowało duży wzrost strat w szeregach RAF-u. Dopiero wersja Spita Mk IX mogła mu sprostać.
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » czw mar 19, 2009 11:03 pm

Musieli bo nie było wersji dwumiejscowej Spita.
Uczyli się latać na samolotach Tiger Moth, potem na dolnopłatowych Magistrach i potem już samemu na Spicie.
Zapominali nie tylko wypuszczać podwozia ale i przełączać kranów paliwa i zmieniać regulację składu mieszanki.
Swoją drogą nasi piloci też mieli na początku problemy z podwoziem bo wcześniej nie latali na samolotach z chowanym podwoziem. :)
Awatar użytkownika
Anka
Posty: 1
Rejestracja: pn lis 30, 2009 6:00 pm

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Anka » pn lis 30, 2009 6:09 pm

Co to jest: mesiek i spit? Kreujesz się na "fachowca" a dajesz takie plamy! Ogólnie tekt całkiem fajny ale jak tylko czytam te pseudo naukowe określenia samolotów to odechciewało się "czytania". Po za tym jakie sukcesy Polaków w eskorcie uszkodzonych samolotów kolegów czy eskorcie zestrzelonych kolegów! Co to Niemcy nie eskortowali kolegów na uszkodzonych samolotach!? Potrafli lądować za linią wroga po to aby zabrać kolegę! Tak samo Polacy strzelali do zestrzelonych Niemców!

[Edit]
Ponieważ post ten wywołał małą burzę sprawiając wrażenie zaciekłego ataku na autora przeprowadzonego przez osobę zupełnie nieznaną reszcie użytkowników pozwoliłem sobie na usunięcie odpowiedzi, których było kilka, a też nic nie wnosiły do tematu i na podkreślenie kawałka postu, który jest błędem interpretacyjnym (mam nadzieję że niezamierzonym).

mesiek i spit są określeniami pieszczotliwymi użytymi przez miłośnika lotnictwa

Co do obiektywności ocen postępowania lotników się nie odnoszę. To dobry temat na dyskusję i może warto w tym celu założyć nowy wątek?

Zapraszam też do działu Przedstaw się. Anonimowość tylko rodzi podejrzenia co do tożsamości.

trobal
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » śr gru 02, 2009 9:24 am

Trobal jeśli mogę dwa słowa, "Spit" i "Mesiek" to określenia tych samolotów używane w żargonie pilotów, po porostu tak się mówi.
Np. Focke-Wulf 190 to "Foka", długa lub krótka zależnie od wersji i tak dalej. W sumie może nie powinienem się posługiwać tym żargonem bo jak widać nie dla wszystkich jest zrozumiały.
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » wt gru 29, 2009 10:22 am

Małe nawiązanie to głównego tematu

Przypomnijcie sobie scenę z filmu Bitwa o Anglię kiedy Goering przyjechał na wizytację do pilotów, najpierw ich zjechał za kiepskie wyniki, ale potem spuścił nieco z tonu i spytał co potrzebują żeby poprawić sytuację. Na co jeden z pilotów odpowiedział że dywizjon Spitów, po czym zapanowała tak niezręczna cisza :)
Nie wiem na ile prawdziwe to mogło być.

napisałem to w głównym wątku, dziś dotarłem do pewnej informacji

Cytat z książki "Asy Myśliwskie Luftwaffe II Wojny Światowej" Philip Kaplan

"Goring stanowczo, w ostrych słowach, skrytykował pilotów myśliwskich za brak waleczności i ducha bojowego. Zażądał przestrzegania zasady bezpośredniej, ścisłej osłony bombowców. Wdał się w spór z Gallandem na temat ofensywnych i defensywnych możliwości Bf109 i Spitfire-ów i nie szczędził mu zarzutów.
Na koniec przybrał bardziej pojednawczy ton i zapytał czego Galland i Molders najbardziej potrzebują dla swoich pułków.
Molders poprosił o nmową wersję Bf109 z mocniejszym silnikiem, natomiast Galland wypalił: "Panie marszałku, proszę o eskadrę Spitfire-ów".
Goring zaniemówił i aż tupnął z wściekłości."

W tej samej książce można przeczytać że Goring w rozmowach z pilotami wielokrotnie sugerował że ważniejsze od zniszczenia samolotu jest zabicie jego pilota oczekując tym samym strzelania do pilotów na spadochronach.
Piloci Luftwaffe podchodzili to tego różnie, przynajmniej wg tej książki, jedni z entuzjazmem inni z nieukrywana niechęcią.
Faktem jest że już podczas Kampanii Wrześniowej odnotowano wiele przypadków ostrzelania przez niemieckie samoloty polskich pilotów ratujących się skokiem na spadochronie, a także i takich którzy próbowali lądować na uszkodzonej maszynie jak również i tych którzy byli już na ziemi.
Awatar użytkownika
bobola
Stowarzyszenie
Posty: 2465
Rejestracja: sob lis 14, 2009 11:30 am
Lokalizacja: Płock

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: bobola » pt mar 05, 2010 12:26 pm

W Encyklopedii Lotnictwa Technika Typy Dane, znalazłem interesującą notkę, dotyczącą życia po śmierci Bf109. Samolot ten po wojnie został reanimowany w Czechosłowacji, pod postacią myśliwca Avia S.199.
Przytaczam treść notki, poświęconą tej maszynie w dziale myśliwce izraelskie.
"Po powstaniu państwa 1948 roku, Izrael dążył do budowy własnych sił powietrznych. W Czechosłowacji zakupiono 84 egzemplarze samolotów myśliwskich. 24 samoloty to były S.199, czeskie wydanie Messerschmitta Bf 109G-14, które produkowano w zakładach lotniczych w Kunowicach i Letnianach. Czesi łączyli standardowe płatowce z jedynym dostępnym silnikiem Jumo 211.F. Czescy piloci nazywali ten typ "Osłem", ponieważ w czasie startu i lądowania był bardzo złośliwy, bardzo leniwie przyspieszał i miał nadwrażliwy układ sterowania. Na czas transportu samolotów z Zadec przez Korsykę do bazy lotniczej Ramad Dawid, maszyny były demontowane i składane na miejscu. Operacja ta zwana "Balak" trwała od maja do sierpnia 1948 roku."
Dołączam skan kawałka strony z encyklopedii.
Załączniki
skanuj0010-tr.me.jpg
skanuj0010-tr.me.jpg (69.22 KiB) Przejrzano 14446 razy
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » pt mar 05, 2010 1:49 pm

Avia S-199 to w zasadzie składak, Czesi poskładali to co co zostało po Niemcach. Jako że silników Daimler-Benza nie było za wiele wstawiano silniki i śmigła od bombowca He111. W tej konfiguracji latało to ponoć koszmarnie. Maszyna ta miała opinię najgorszego myśliwca wszech czasów. Swoja drogą ciekawe jak mimo embarga te samoloty trafiły do Izraela.
Awatar użytkownika
trobal
Posty: 1197
Rejestracja: pt mar 13, 2009 9:32 am
Lokalizacja: Puławy
Kontakt:

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: trobal » pt mar 05, 2010 5:03 pm

Ezy.Ryder pisze:Swoja drogą ciekawe jak mimo embarga te samoloty trafiły do Izraela.
Embargo w 1948 roku? W tedy nie było ani embarga, ani chętnych do zaopatrywania Żydów w broń. Wyjątkiem była właśnie Czechosłowacja. Samoloty (i nie tylko samoloty) dostarczano w trakcie wojny. Nawet w okresie rozejmu narzuconego przez ONZ trwały walki ponieważ wojska pod nazwą Arabska Armia Wyzwolenia nie przyznawały się do żadnej przynależności państwowej i dlatego nie obowiązywały je postanowienia ONZ ;)

Mnie bardziej interesuje czy te Avie rzeczywiście do czegoś się tam przydały? Ale to już nie na temat.
zapuszczam wąsy, wyciągam szablę
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » pt mar 05, 2010 7:53 pm

Nie znam się na polityce, piszę co przeczytałem.

"Rezolucja ONZ nr 50

29 maja 1948 z inicjatywy Brytyjczyków Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła Rezolucję nr 50 wzywającą do zaprzestania walk w Palestynie i nakładająca embargo na dostawy broni dla wszystkich walczących w konflikcie stron."
Awatar użytkownika
trobal
Posty: 1197
Rejestracja: pt mar 13, 2009 9:32 am
Lokalizacja: Puławy
Kontakt:

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: trobal » pt mar 05, 2010 8:42 pm

No właśnie. Polityka. Brytyjczycy dowodzili częścią oddziałów atakujących Żydów. Arabska Armia Wyzwolenia uznała, że jej rezolucja nie dotyczy. Egipt zerwał zawieszenie broni w lipcu. W okresie tego "zawieszenia broni" wszystkie strony na gwałt się zbroiły, a Izrael najszybciej. Więc jeżeli było embargo to chyba nikt go nie przestrzegał. ONZ w swojej historii wydała wiele rezolucji dotyczących Izraela które nigdy nie doczekały się zrealizowania. A jeżeli chodzi o ten konflikt to na pewnej polskiej brunatnej stronie jest taki tekst:
Żydowscy agresorzy posiadali wsparcie zamożnej diaspory i braci z ZSRR (np. czołgi z Czechosłowacji), którzy liczyli na stworzenie bliskowschodniego ośrodka komunistycznego. Izrael zwyciężył i pod jego kontrolą znalazło się 6,6 tys. km2, czyli znacznie więcej niż to wynikało z wcześniejszego podziału Palestyny przez ONZ.
Tu autor zapomniał wspomnieć, że kawałek dla siebie z ziem planowanej Palestyny uszczknęli też jej "obrońcy".

Dopiero w 1956 Izrael dla "obozu socjalistycznego" był imperialistyczny. A ONZ sobie może podejmować rezolucje jakie chce.

Tylko to wszystko nie na temat, bo nie o Spitach i nie o Meśkach.
zapuszczam wąsy, wyciągam szablę
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
Awatar użytkownika
trobal
Posty: 1197
Rejestracja: pt mar 13, 2009 9:32 am
Lokalizacja: Puławy
Kontakt:

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: trobal » pt kwie 02, 2010 9:54 am

Zaspokoiłem swoją ciekawość co do wykorzystania Avii w walkach w 1948 roku w Izraelu.
19 maja 1948 - w swoim dziewiczym locie 4 izraelskie Avie S-199 zaatakowały kolumnę wojsk egipskich kierująca się na Aszdod. Egipcjanie po ataku zrezygnowali ze zdobywania Tel Awiwu.
nocą 31 maja / 1 czerwca 1948 - nalot na Amman. W nalocie brały udział 3 Avie, a od efektów militarnych tej akcji ważniejsze były psychologiczne.
3 czerwca - izraelski myśliwiec zestrzelił nad Tel Awiwem dwa egipskie bombowce C-47 Dakota.
Od 14 lipca lotnictwo izraelskie zaczęło wykorzystywać samoloty B-17 co zmniejszyło obciążenie Avii S-199 w prowadzeniu działań wojennych.
zapuszczam wąsy, wyciągam szablę
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » sob kwie 03, 2010 12:20 pm

trobal pisze: 3 czerwca - izraelski myśliwiec zestrzelił nad Tel Awiwem dwa egipskie bombowce C-47 Dakota.
Należy nadmienić że C47 Dakota to nie bombowiec. Był to samolot transportowy (C - Cargo) powstały na podstawie pasażerskiego samolotu DC-3. Główną przeróbką było dodanie dużych drzwi z boku kadłuba co umożliwiało pakowanie do środka większych ładunków. Najprawdopodobniej samoloty te były w jakiś sposób zaimprowizowane na bombowce gdyż C-47 po prostu nie posiadał drzwi bombowych. W każdym razie bombowiec to nazwa mocno na wyrost.
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » sob kwie 03, 2010 12:33 pm

A wie ktoś co to? :)
Załączniki
a1.JPG
a1.JPG (63.5 KiB) Przejrzano 14360 razy
Awatar użytkownika
gruzin85
Moderator lokalny
Posty: 276
Rejestracja: pt lis 06, 2009 8:57 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: gruzin85 » sob kwie 03, 2010 6:17 pm

Wyglądają jak Meśki? :mrgreen:
Kompanja Brus >>> Kocham Polskę! Kochaj ją i Ty! :-)
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » sob kwie 03, 2010 9:47 pm

Blisko ale to nie meśki :) przypatrz się dobrze :)
Awatar użytkownika
gruzin85
Moderator lokalny
Posty: 276
Rejestracja: pt lis 06, 2009 8:57 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: gruzin85 » sob kwie 03, 2010 11:25 pm

Czy to może P-40 Curtis Tomahawk w wersji Brytyjskiej?? :?:
Kompanja Brus >>> Kocham Polskę! Kochaj ją i Ty! :-)
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » ndz kwie 04, 2010 7:39 am

Tym razem zimno. Podpowiem że to drugie obok Avi pośmiertne wcielenie Meśka
Awatar użytkownika
gruzin85
Moderator lokalny
Posty: 276
Rejestracja: pt lis 06, 2009 8:57 pm
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: gruzin85 » ndz kwie 04, 2010 12:52 pm

aha! No to w takim razie nie mam pojęcia? :extra_saywha:
Kompanja Brus >>> Kocham Polskę! Kochaj ją i Ty! :-)
Awatar użytkownika
Ezy.Ryder
Posty: 234
Rejestracja: pn mar 16, 2009 10:58 am
Lokalizacja: Izabelin

Re: Supermarine Spitfire vs Messerschmitt Bf 109

Postautor: Ezy.Ryder » ndz kwie 04, 2010 2:13 pm

No dobra nie będę taki
To tzw Buchon
http://en.wikipedia.org/wiki/Hispano_Av ... 3n_HA-1112
Hiszpanie podczas II wojny próbowali budować Bf-109 G na licencji, ale niezbyt to szło.
Po wojnie jako że mieli dokumentację zbudowali kilka tych samolotów. Mieli jednak problemy z silnikami. Ostateczna wersja powstała na początku lat 50 zbudowana została z angielskim silnikiem Merlin (tym od Spita) i to właśnie widać an fotce.
Buchon szybko zrobił karierę aktorską, ze względu na swoje podobieństwo do Bf-109 samoloty te "grały" w filmie Battle of Britain i to nie tylko myśliwce Luftwaffe. Jak widać na załączonym zdjęciu Buchon jest w barwach polskiego dywizjonu. Podczas kręcenia filmu Spitów już było mało, więc przeznaczono je jedynie do brytyjskich dywizjonów. Polskim dywizjonom przyznano 3 samoloty Hawker Huriccane i 3 Buchony (te na zdjęciu). Nawet po wojnie wciąż dostawaliśmy drugi sort :)
Twórcy filmu chyba uznali pomysł za chybiony bo Buchony w barwach RAF-u przewijają się jedynie gdzieś na drugim planie.
Tu Buchon w malowaniu Luftwaffe
http://www.military-aircraft.org.uk/ww2 ... buchon.htm

Wróć do „Lotnictwo wojskowe”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości