Prowincjonalizmy płockie

Awatar użytkownika
konwalia
Posty: 156
Rejestracja: śr kwie 03, 2013 9:15 pm

Prowincjonalizmy płockie

Postautor: konwalia » pt mar 07, 2025 10:12 am

Prowincjonalizmy płockie (m.in. powiat sierpecki) wydrukowane w miesięczniku "Wisła" w 1889 r.
Załączniki
P1.PNG
P1.PNG (307.65 KiB) Przejrzano 682 razy
P2.PNG
P2.PNG (540.2 KiB) Przejrzano 682 razy
Chociaż nie skończysz ciągle rób,
Ciebie, nie dzieło, weźmie grób,
A choć na ziemi krótko nas,
Czas wszystko skończy, bo – ma czas.


K. Brodziński (1791-1835)
Awatar użytkownika
Jacek&Agatka
Stowarzyszenie
Posty: 683
Rejestracja: wt kwie 13, 2010 8:21 pm

Re: Prowincjonalizmy płockie

Postautor: Jacek&Agatka » ndz mar 09, 2025 9:39 pm

W mojej wsi - Żuki gmina Mochowo - słowa "Rumunki" i "obladry" jeszcze funkcjonują w języku.
AGATA
Awatar użytkownika
Thomas
Moderator globalny - Stowarzyszenie
Posty: 1519
Rejestracja: wt gru 01, 2009 8:40 pm
Kontakt:

Re: Prowincjonalizmy płockie

Postautor: Thomas » pn mar 10, 2025 7:21 am

Żaga, żaszka też nie są obce w użyciu moich sierpeckich krewnych.
Awatar użytkownika
Majsterek
Administrator - Stowarzyszenie
Posty: 989
Rejestracja: pn lis 15, 2010 11:20 pm

Re: Prowincjonalizmy płockie

Postautor: Majsterek » pn mar 10, 2025 1:44 pm

Dużo jest na szczęście jeszcze takiej gadki lokalnej. Jak granica jest krzywa to chłop mówi że miedza idzie jakby koza na bęben szczała, niewytłumaczalne. A jak gdzieś coś ma iść prosto, powiedzielibyśmy na przestrzał, to mówią na siagę.
Dobrze jest usłyszeć jak starszy gospodarz mówi latoś, zamiast w tym roku, ale to już rzadko się zdarza.
Gdzieś zdarzyło mi się usłyszeć licha na określenie grządki, co jest już ewenementem. Wygon raczej jeszcze zdarza się usłyszeć na kawałek łąki. Z takich gospodarczych określeń, to często mówi się wozarka na określenie budynku w którym przechowywany jest wóz, drwalka dotyczy pomieszczenia na opał (obałki, palona). Sąsiek zniknął z mowy wraz zastąpieniem tradycyjnych stodół budynkami które bardziej już przypominają magazyny. A był to wydzielony w stodole obszar na siano, słomę lub zboże. Nie wiem na ile popularne jest używanie terminu babka na przedmiot służący jako podstawka przy klepaniu kosy. Raszpel to ostra, krótka piła, równie dobrze może być to właśnie żaszka. No jest tego trochę.
Awatar użytkownika
Thomas
Moderator globalny - Stowarzyszenie
Posty: 1519
Rejestracja: wt gru 01, 2009 8:40 pm
Kontakt:

Re: Prowincjonalizmy płockie

Postautor: Thomas » pn mar 10, 2025 5:02 pm

Faktycznie!
Potwierdzę użytek i wśród moich około-płockich (sierpeckie, płońskie, płockie) krewniaków określeń: na siagę, latosie. Co do wspomnianej przez Ciebie nazwy piły, ja znam ją używaną w wersji żeńskiej: ta raszpla.
Z tych gospodarskich spraw używanych przynajmniej dwa pokolenia w górę, przypominam sobie jeszcze słowa: kalfaśka, jako skrzynka do użytku ogrodowego / budowlanego. Coś wyjątkowo rzadkiego to przymiotnik ugwazdany na określenie czegoś "przedobrzonego", z przerostem formy nad treścią, czy to chodziło o ogród / podwórko / czy dom sąsiada.
Awatar użytkownika
Majsterek
Administrator - Stowarzyszenie
Posty: 989
Rejestracja: pn lis 15, 2010 11:20 pm

Re: Prowincjonalizmy płockie

Postautor: Majsterek » pn mar 10, 2025 8:14 pm

Zrobiliście mi tym wątkiem pewnego rodzaju trening mózgu. Robię robotę i cały czas do głowy przychodzą samorzutnie zasłyszane drzewniej określenia. Używanie słowa balia na dużą gospodarską michę raczej nikogo nie zdziwi, ale czy ktoś wie co to kufa? Stało toto przeważnie przy studni, było betonowe, albo drzewniane i lało się tam wodę ciągniętą kulą ze studni do pojenia bydła. Inne, drobne blaszane naczynia nazywane były blasockami. Wypada wspomnieć też o kankach i większych bańkach na mleko, choć to określenia wciąż popularne. Deska do krojenia to u nas denko. Na kamienie graniczne mawia się zasadniki, geodeta bywa nazywany geometrą.
Agatka pewnie wie że na komosę nikt nie mówił dawniej inaczej niż faćka.
Awatar użytkownika
Jacek&Agatka
Stowarzyszenie
Posty: 683
Rejestracja: wt kwie 13, 2010 8:21 pm

Re: Prowincjonalizmy płockie

Postautor: Jacek&Agatka » pn mar 10, 2025 9:06 pm

Oj tak, w tym sezonie wiosennym już miałam styczność z faćką, którą to z pomocą gracki pieliłam. Potem ręce trzeba przy myciu statków (naczyń) domywać. W rozmowach z sąsiadami lubię sobie wstawiać te nasze "wiejskie" słówka. Chociaż już nie wszyscy rozumieją tę naszą ludową gadkę.
AGATA
Awatar użytkownika
Jacek&Agatka
Stowarzyszenie
Posty: 683
Rejestracja: wt kwie 13, 2010 8:21 pm

Re: Prowincjonalizmy płockie

Postautor: Jacek&Agatka » pn mar 10, 2025 9:08 pm

A może ktoś złoży pracę - czasu jeszcze sporo na zaś ;)

Konkurs na amatorski słownik gwarowy „Kolekcjoner słów gwarowych”! Konkurs jest przeznaczony dla osób, które czują potrzebę zachowania i udokumentowania języka swojej wsi, bliższej lub dalszej okolicy.

https://nikidw.edu.pl/narodowy-instytut ... gwarowych/
AGATA
Awatar użytkownika
Dziadek Jacek
Posty: 225
Rejestracja: ndz lut 02, 2014 10:50 pm

Re: Prowincjonalizmy płockie

Postautor: Dziadek Jacek » pt mar 14, 2025 12:33 pm

Do konkursu nie przystąpię bo nie wyobrażam sobie zebranie pięćdziesięciu stron prowincjonalizmów zwłaszcza płockich. Może komuś poniższe przekażę. Pewnie z za Skrwy mogą nie być całkowicie płockimi ale jeśli w skansenie w Sierpcu większość (sporo) zabytków pochodzi z tamtych stron to i te można by do płockich zaliczyć.
Tak więc najbardziej mi z dzieciństwa utkwiło słowo:
TRYFTA - określała wąskie przejście między płotami ograniczającymi dwie posesje. Przepędzano nią krowy na pastwisko (pojedynczo-gęsiego, gdyż była tak wąska)
WYGON - wspólne miejsce, często wewnątrz wsi pozostawione bez zabudowy - taki rynek - gdzie wypasano gęsi, kaczki często i kozy (rzadziej krowy). Na wielu takich wiejskich "wygonach" budowano wspólnie użytkowany piec chlebowy. Pamiętam wspólne pieczenie chleba ale wszystkich, których prosiłem o potwierdzenie dziecięcej pamięci tego nie pamiętają.
PÓDROŻEK - wydeptana wzdłuż drogi ścieżka (taka dawna droga dla pieszych i rowerzystów) bo po bruku "źle" się chodziło i jeździło.

Potwierdzam wspomnianą już OBLAGRĘ a co do RASZPLA/RASZPLI to u nas nazywano tym określeniem pilnik-zdzierak, najczęściej do drewna. Te dwa ostatnie określenia były też przezwiskami bardzo obraźliwymi w półświatku, zapewne i na Mazowszu płockim. W Warszawie nawet stały się tematem opisywanego w gazetach procesu chyba dwu przekupek, które się nimi na wzajem określały i domagały się od sędziego by stwierdził, które określenie jest bardziej obraźliwe. Był nawet na ten temat skecz Hanki Bielickiej

Wróć do „Etnografia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość