Przyczyna pożaru w pałacu Tarnowskich w Dzikowie
: pn paź 05, 2009 7:53 pm
Pałac o którym pisałem w dziale poświęconym pałacom i zamkom spłonął w roku 1929. Wybuch pożaru wg legendy spowodowany był zaniechaniem bądź zwykłym zapominalstwem ówczesnego właściciela pałacu. Zapomnieć miał on o... O tym będzie dalej. Dość, że po pożarze zwyczaj który miał ponad 100 lat nadal miał być podtrzymywany do 1939 roku gdy przerwały go wydarzenia wojenne.
W roku 1757, w Miechocinie (obecnie dzielnica Tarnobrzega) zamordowano piętnastoletniego chłopca Bartłomieja Kubackiego, mieszkającego w Miechocinie. Oskarżenie padło na miejscowych Żydów, którzy mieli "pożądać krwi chrześcijan". Z grupy oskarżonych Żydów dwójkę spalono na stosie (Josek Szkolnik i Lejbuś). Dwaj inni znani z imion to Berek (arendarz browaru miechocińskiego) i Pinchas. Ci dwaj ponieważ przyjęli w trakcie trwania tortur chrzest zostali skazani na ścięcie i pochowano ich pod kościołem dzikowskim. Grupa wychrzczonych i ściętych była liczniejsza lecz nie zachowały się dane ich dotyczące. Wiadomo jeszcze tylko, że w wyniku tortur zmarł Żyd imieniem Mosiek, który też jak dwaj pierwsi wymienieni nie chciał zmienić wiary. Egzekucje odbyły się w miejscu zwanym Ciebuchów gdzie grzebano samobójców (obecnie jest tam stadion). Skazani na biczowanie odebrali baty przywiązani do słupów przy więzieniu miejskim. Oskarżycielem w procesie była dziedziczka Dzikowa, hrabina Tarnowska. Ona też wzięła na siebie całą odpowiedzialność za śmierć i cierpienie Żydów gdy "zamordowany" chłopiec odnalazł się cały i zdrowy (z zachowanych dokumentów wiadomo, że żył na pewno jeszcze w 1774 roku). Jako zadośćuczynienie co roku właściciel pałacu zaopatrywał na zimę najbiedniejszych Żydów w Tarnobrzegu w opał i jedzenie. Nieprzerwanie do 1929 roku...
...a potem do roku 1939.
Treść posklejana z fragmentów znalezionych w "Legendy o krwi. Antropologia przesądu" Joanny Tokarskiej-Bakir, wyd.2008, Warszawa
W roku 1757, w Miechocinie (obecnie dzielnica Tarnobrzega) zamordowano piętnastoletniego chłopca Bartłomieja Kubackiego, mieszkającego w Miechocinie. Oskarżenie padło na miejscowych Żydów, którzy mieli "pożądać krwi chrześcijan". Z grupy oskarżonych Żydów dwójkę spalono na stosie (Josek Szkolnik i Lejbuś). Dwaj inni znani z imion to Berek (arendarz browaru miechocińskiego) i Pinchas. Ci dwaj ponieważ przyjęli w trakcie trwania tortur chrzest zostali skazani na ścięcie i pochowano ich pod kościołem dzikowskim. Grupa wychrzczonych i ściętych była liczniejsza lecz nie zachowały się dane ich dotyczące. Wiadomo jeszcze tylko, że w wyniku tortur zmarł Żyd imieniem Mosiek, który też jak dwaj pierwsi wymienieni nie chciał zmienić wiary. Egzekucje odbyły się w miejscu zwanym Ciebuchów gdzie grzebano samobójców (obecnie jest tam stadion). Skazani na biczowanie odebrali baty przywiązani do słupów przy więzieniu miejskim. Oskarżycielem w procesie była dziedziczka Dzikowa, hrabina Tarnowska. Ona też wzięła na siebie całą odpowiedzialność za śmierć i cierpienie Żydów gdy "zamordowany" chłopiec odnalazł się cały i zdrowy (z zachowanych dokumentów wiadomo, że żył na pewno jeszcze w 1774 roku). Jako zadośćuczynienie co roku właściciel pałacu zaopatrywał na zimę najbiedniejszych Żydów w Tarnobrzegu w opał i jedzenie. Nieprzerwanie do 1929 roku...
...a potem do roku 1939.
Treść posklejana z fragmentów znalezionych w "Legendy o krwi. Antropologia przesądu" Joanny Tokarskiej-Bakir, wyd.2008, Warszawa