Przekazywana drogą ustną z pokolenia na pokolenie, nie do końca zapewne autentyczna, ale zawierająca choć ziarno prawdy. Bez różnicy czy zwać ją będziemy legendą czy też podaniem to i tak opowie nam historię już zamierzchłą, poniekąd zapomnianą, która do dzisiejszego dnia stanowi zagadkę. W tym artykule nie będę się starał odpowiedzieć na pytanie odnośnie jej autentyczności i przekażę to co zostało w tej sprawie powiedziane. Liczę na to, iż dzięki temu przekazowi uda się szerszej grupie osób poznać dzieje suserskiego kamienia i wspólnie za pośrednictwem stron Stowarzyszenia TRADYTOR podjąć próbę historycznego aspektu tego zagadnienia.
Zacznijmy jednak od początku...
Ta legenda znana jest chyba każdemu mieszkańcowi naszej okolicy, a bynajmniej wszystkim, którym przyszło mieszkać w obrębie byłego majątku ziemskiego Słup (powiat Gostynin). Ja usłyszałem ją od swoich rodziców, a może dziadków, dziś już nie pamiętam, ale na pewno zaraz po jej zasłyszeniu pobiegłem zobaczyć kamień, który był świadectwem wydarzeń rozgrywających się w naszej okolicy.
Wydarzenia te, które przedstawiam dotyczyły sporu o granicę terytorialną, a rozegrały się pomiędzy właścicielami majątków Słup i Suserz. Owy spór o tę miedzę toczył się zapewne od wielu lat, ale żadne rozstrzygnięcia nie satysfakcjonowały zwaśnionych stron. Krzepcy dziedzice postanowili rozstrzygnąć kwestię między sobą; wziąć sprawy w swoje ręce. Ustalono zasady według, których każdy miał ciągnąć lub jak też niektórzy uważają nieść ogromny kamień w spornym terenie. Pierwszy z nich, właściciel Suserza, podobno bardziej zainteresowany rozstrzygnięciem sprawy na swoją stronę, przeciągnął kamień kilkadziesiąt metrów. Sądził zapewne, że to wystarczy lub też z przyczyn fizycznych musiał ustąpić ogromnemu głazowi. Widząc to jego przeciwnik, właściciel Słupa zasugerował, że uciągnie owy głaz od "serca" swojego majątku czyli od dworu aż po sporny teren i w ten sposób ostatecznie przypieczętuje ustalenie granic. I właśnie ten mocarz nad mocarze okazał się godnym przeciwnikiem zarówno dla swojego sąsiada, jak i dla owego kamienia. Ciągnąc uporczywie głaz minął granicę niezgody i z powodzeniem wszedł na włości swojego sąsiada. Ten widząc swą porażkę postanowił zareagować, aby zapobiec utracie swego majątku. Podbiegł do przeciwnika i przeciął sznury, za które był przeciągany kamień. Strudzony wysiłkiem dziedzic ze Słupa upadł na ziemię, ale chcąc nieuczciwość sąsiada ukarać, w ostatniej chwili chwycił go za rękę wyrywająć ją z barku.
Miało to miejsce w roku 1731, a na pamiątkę tych wydarzeń wyrzeźbiono na owym kamieniu datę zdarzenia, sztylet podcinający sznury i skrzyżowane w walce ręce.
Milczący kamień jest świadectwem tych dni, tych wydarzeń i zmagań. Monumentalny jego charakter zmusza do zadumy i refleksji. Czy jednak podanie to niesie za sobą autentyczną historię? Na dzień dzisiejszy trudno mi to oceniać...
Legendy suserskie - Milczący kamień
Legendy suserskie - Milczący kamień
Kruki trzymają się razem, orzeł szybuje sam
Re: Legendy suserskie - Milczący kamień.
Ciekawa legenda, pierwszy raz się z nią zetknąłem. Proszę jeszcze o zdjęcie pokazujące kamień w szerszym kontekście - czy blisko drogi, zabudowań, lasu itd.
- UBOOT
- Moderator globalny - Stowarzyszenie
- Posty: 1374
- Rejestracja: wt sie 25, 2009 9:09 pm
- Lokalizacja: Płock-Mańkowo
- Kontakt:
Re: Legendy suserskie - Milczący kamień.
Byłem z Kazetem wczoraj na twoich terenach, w kwietniu lub maju wrócę na dłużej.
Re: Legendy suserskie - Milczący kamień.
Legendy nie znałem ale miałem okazję wcześniej zobaczyć fotkę kamienia. Poszukiwania jednoznacznie wskazały, że znajduje się na nim herb franciszkański. Na górze krzyż na dole skrzyżowane ręce ze stygmatami. Z prawej wychodzi odziana ręka św. Franciszka, z lewej, na wierzchu ręka Jezusa. Ale legenda jest legendą i mi się podoba.
zapuszczam wąsy, wyciągam szablę
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
pędzę na koniu po śmierć i chwałę
a żadna myśl nie mąci w głowie
bo tu emocje podsycają ogień
Dezerter "My Polacy"
Re: Legendy suserskie - Milczący kamień.
Otóż obecnie, od ponad roku kamień jest na prywatnej posesji, mówiąc kolokfialnie jako ozdoba ogródka,i co ciekawe, to przemieszczenie też nie obyło się bez walki dwóch sąsiadów... ale odkąd tylko pamiętają najstarsi leżał on niepozornie w Suserzu przy drodze do Słupa na granicy tych miejscowości.bobola pisze:Ciekawa legenda, pierwszy raz się z nią zetknąłem. Proszę jeszcze o zdjęcie pokazujące kamień w szerszym kontekście - czy blisko drogi, zabudowań, lasu itd.
Kruki trzymają się razem, orzeł szybuje sam
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości