Dzień dobry!
Po telefonie od Edwarda i rozmowie z mamą zalogowałem się z przyjemnością na Waszej stronie!
Jarek Szczęśniak z Otwocka. Moją mamą jest Krystyna z domu Dobrzeniecka córka Józefa zmarłego w 1969 roku. Józef czyli mój dziadek stoi w górnym rzędzie pierwszy od lewej na zdjęciu 46 i 46A. Obok niego też chyba któryś z braci Dobrzenieckich *Janek?.
Na zdjęciu 43 z dziećmi to Edward Dobrzeniecki stryj mojej mamy, z Gliwic. Zdjęcie Stanisława w niewoli nie zostało zrobione chyba w stalagu bo nie mają mundurów ale ubrania cywilne z oznaką jeńca. Tylko Stanisław jest w mundurze, trzeci od prawej (miał bujną czuprynę). Niewolę spędził pracując u bauera, który poszedł na front i bodajże zginął. W każdym razie mówił mojemu dziadkowi że miał bardzo dobre tam warunki a Niemka była mu wdzięczna za pracę w gospodarstwie. Stryj w 1939 roku odniósł poważną kontuzję - prawie stracił słuch w jednym uchu. Pamiętam go z wizyty u nas ze stryjem Edwardem z Gliwic. Chodził z aparatem słuchowym. A propos Wałęsy. O tym że jest kuzynem i to nie tak dalekim wiem od dawna. W latach 80-tych nawiedził raz albo 2 razy ciocię Teofilę w Sierpcu (byli w domu Jażdżyków, gdzie Danuśka chodziła po drzewach w sadzie i zbierała wiśnie

) Chciał nawiązać bliższe kontakty ale ciocia nie była tym zachwycona. O swojej babci z Dobrzenieckich i matce pisze w "swojej" biografii Droga Nadziei. "Swojej" bo pisał mu ją nieżyjący Andrzej Drzycimski. Pisze z olbrzymią atencją. Mniejszą o Wałęsach których tym razem wywodzi od napoleońskiego żołnierza i przedstawia to jako opowieść rodzinną. W każdym razie Wałęsowie byli w XIX wiecznym w spisie posiadaczy ziemskich ale wszystko przebimbali i jego ojciec i ojczym to była już biedna rodzina i nie byli znani z pracowitości. Matka Wałęsy wyjechała do Stanów do rodziny Tadeusza Dobrzenieckiego, który wyemigrował do Stanów i był co najmniej raz po wojnie w Polsce jako obywatel amerykański rzecz jasna i wtedy pewnie go poznała Wałęsowa. Po książce Zyzaka, pracy magisterskiej studenta UJ o Wałęsie tylko raz znalazłem dowód na to że dziennikarze sprawdzili to co napisał Zyzak. Był to film-reportaż z portalu bodajże Gazety Pomorskiej, gazety regionalnej. Jest jeszcze gorzej niż pisze Zyzak mówiąc krótko. Z rodzinnej wsi mówią o Lechu miedzy innymi jego przyrodni brat, sąsiedzi, kolega ze szkoły oraz stary proboszcz z parafii w Popowie.
pozdrawiam
Jarek